Witajcie!
Nie wierzę, że przez niecałe 3 tygodnie nabiło nam ponad tysiąc wejść! Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu ^^
Jak widzicie też, jest nowy piękny szablon!
Oraz pojawiła się również zapowiedź kolejnej serii, jak się podoba?
Oraz pojawiła się również zapowiedź kolejnej serii, jak się podoba?
Kyo oglądnęła po raz 2941428 to mv i doznała odkrycia, olśnienia co do treści.
Na szczęście wszystko jest pod kontrolą :)
Tak, jeśli chodzi o zrozumienie tego mv do końca i dokładnie, trzeba oglądać dużo razy żeby zobaczyć wszystko. Serio, myślisz, że rozumiesz już całą akcje a tu nagle się pojawia szczegół, który zmienia sens wszystkiego xD
Tak czy tak, zapraszam do czytania ^^
ps. idk co jest ale miałam mega stracha przed napisaniem tego... o.O
Przypominam też że nie wszystko co tutaj opisuje jest odzwierciedleniem tego co znajdziecie na mv, więc kilka rzeczy, praktycznie mało istotnych będzie zmienione.
Przepraszam z góry za błędy i powtórzenia bo na pewno się pojawiły a ich po prostu nie wyłapałam.
Zostaw po sobie komentarz, jeśli już przeczytasz! :)
zapowiada się długi rozdział, tylko ostrzegam.
Przepraszam z góry za błędy i powtórzenia bo na pewno się pojawiły a ich po prostu nie wyłapałam.
Zostaw po sobie komentarz, jeśli już przeczytasz! :)
zapowiada się długi rozdział, tylko ostrzegam.
--------------------------------------------------------------------------------------
W ciszy rozbrzmiewał tylko odgłos kroków niesionych echem po betonowych ścianach. Nikt się nie odzywał, nikt nie wiedział co powiedzieć. Każdy zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji, każdy wiedział jakie może nieść ze sobą ryzyko takie zebranie. Coś mogło pójść nie tak. Zawsze istniała szansa, że już nigdy nie wrócą z tego spotkania.
Wszyscy inni mogli myśleć, że jako gang, grupa mają już wszystko zaplanowane i wykonują wszystkie niebezpieczne zadanie jak codzienne czynności, rzeczywistość była zupełnie inna.
Strach - jedyne co czuli gdy robili "skok", "napad" czy cokolwiek innego które wiązało się z ich życiem, wolnością i bezpieczeństwem.
Strach - jedyne co czuli gdy robili "skok", "napad" czy cokolwiek innego które wiązało się z ich życiem, wolnością i bezpieczeństwem.
Wdychali zatęchłe powietrze opuszczonych podziemi szukając wzrokiem światła i czujnie wysłuchując każdego najmniejszego dźwięku. Zwykły głośniejszy krok brzmiał podejrzanie, zwłaszcza gdy odbijał się od ścian tunelu metra.
- Chłopcy... - zaczął Yongguk idący na samym przodzie, lekko odchylił głowę by było go wyraźniej słychać, nie mówił głośno w obawie, że ktoś nieproszony może czaić się za rogiem. Przeczucie, które go ogarniało było obezwładniające, miał wrażenie, że ktoś go obserwuje, monitoruje jego najmniejszy krok i ruch, mimo, że jest sam z grupą na odcinku kilku kilometrów. Był jeszcze drugi gang, ale oni mieli czekać na nich w wyznaczonym miejscu.
- Pamiętajcie, gdyby nastała taka sytuacja... - zacisnął mocniej dłoń w której trzymał walizkę z pieniędzmi - nie wahamy się. Ani sekundy. Gdyby zaczęli nas atakować...
- Wiemy - skończył za niego Himchan - po prostu idźmy.
Najstarszy skinął głową mimo, że dzięki oświetleniu nikt tego nie widział i ruszył, a za nim cała czwórka. Przeszli kilka metrów w ciemności gdy w końcu zobaczyli kilka jasnych świateł i strome schody prowadzące jeszcze niżej, przystanęli by pozwolić się ich oczu przyzwyczaić do światła.
Dopiero po chwili zeszli w dół, prowadzeni przez lidera z wymalowaną pokerową twarzą. Porywacze już byli, sprawiali wrażenie, jakby na nich już długo czekali. Dopiero gdy zauważyli piątkę zbliżającą się do nich jeden z nich przeszedł na tył grupy i mocnymi szarpnięciami wyprowadził zakrwawionego chłopaka przed grupę.
YoungJae...
Chłopak był skulony a jego ciemnozielona kurtka w niektórych miejscach była poplamiona krwią cieknącą z rozciętych ust, łuku brwiowego zdobionego otwartą raną i licznych zadrapań. Patrzył w ziemię obserwując kolejne krople krwi uderzających o beton, powoli sączących się zza ucha i z nosa, jedne krople spadały na ziemię, drugie znikały za materiałem kurtki. Z sekundy na sekundę zbierało się ich coraz więcej. Oddychał ciężko i sprawiał wrażenie, że każde tchnienie sprawia mu nadludzką trudność, że dwaj podstarzali faceci ściskający go za ramiona to jedyny powód dla którego nie osunął się jeszcze bez siły na ziemię.
Wtedy podniósł głowę.
Co oni mu zrobili...?
Jego twarz zdobiło kilka siniaków, same oczy były przekrwione i podkrążone a skóra miejscami fioletowa. Z niektórych ran wylewało się kilka kropel krwi malując nią stróżki kierujące się w stronę ziemi. Jego usta były lekko otwarte, zapewne by mógł jak oddychać i mocno spuchnięte, tak samo jak przymknięte oczy, które po chwili skierowały spojrzenie wprost na Yongguka. Dopiero kilka sekund potem usta chłopaka wykrzywiły się w lekkim uśmiechu zniekształconym przez grymas bólu.
Chłopak stał zamurowany. Wpatrywał się w obrazek przed nim próbując zdobyć się na jakiekolwiek słowo.
- Mamy przeliczyć? - Jeden z podstarzałych facetów w przeciw słonecznych okularach, najprawdopodobniej ktoś ważny, patrząc na jego postawę wskazał na walizkę trzymaną przez Yongguka. - czy uwierzyć wam na słowo?
Kilka osób z licznej grupy zaśmiało się, reszta stała niewzruszona, Bang zrobił kilka kroków, rzucił walizkę na ziemię i patrząc nienawistnie po twarzach członków przeciwnego gangu kopnął ją metr przed siebie.
- Zabierz ją - starszy facet powiedział do jednego ze swoich towarzyszy a ten podszedł i poniósł walizkę, otworzył ją i po chwili kiwnął z uznaniem głową w stronę grupy i zabierając walizkę wrócił na swoje miejsce.
Drugi z kolei pchnął pobitego chłopaka a ten zataczając się powoli stawiał kroki w stronę Yongguka i reszty.
Wszystko wyglądało znajomo...
Podejrzanie znajomo
Chłopak chciał ruszyć do młodszego, coś zrobić, cokolwiek. Jednak nic nie mógł zrobić, patrzył tylko na YoungJae zbliżającego się do niego, jego twarz z każdym krokiem wyglądała coraz wyraźniej, wszystkie małe przedtem ranki teraz były wielkości kciuków, jego usta dalej wykrzywiał grymas bólu połączony z uśmiechem jedną rękę trzymał zgiętą i mocno przyciskał do klatki piersiowej. Drugą bardziej sprawną wyciągnął w stronę chłopaka, który teraz nawet nie mógł się ruszyć, coś go sparaliżowało. Widok krwi, siniaków, ran.... to wszystko... a może nie wszystko
Coś tu nie gra...
- Hyung... - jego głos był chropowaty i przepełniony bólem a spojrzenie błagało o pomoc. Ręka którą wyciągał w stronę chłopaka drżała. Chciał ją złapać. Złapać i już nigdy nie puścić.
- Bang... - usłyszał za sobą głos Daehyuna jednak nie odwrócił się, zrobił dwa kroki na przód i w momencie kiedy YoungJae był już przy nim na wyciągnięcie ręki, gdy dotknął jego dłoni jego ciało opuściło zmartwienie. Wszystko wydawało się być dziwnie zamazane jakby oglądał film na brudnym ekranie.
W momencie kiedy usłyszał kolejne wezwanie tym, razem już nie rozpoznał do kogo należał głos, usłyszał głośny huk a ciało YoungJae przeszył na wylot pocisk wymierzony z pistoletu, który trzymał uśmiechający się cwaniacko jeden z facetów w okularach przeciwsłonecznych.
Tymczasem jasna koszulka chłopaka w miejscu gdzie powstała rana stawała się coraz bardziej zakrwawiona.
Yoo patrzył po twarzach zszokowanych chłopców, na końcu jego zamglony wzrok zatrzymał się na oczach Yongguka. Wołał o pomoc. Samym wzrokiem krzyczał, żeby mu pomóc.
Chciał zrobić, ale nie wiedział co. Nie poszło po ich myśli. Nic nie poszło po ich myśli.
Nie puszczał wyciągniętej ręki chłopaka która coraz słabiej ściskała jego dłoń.
Nie...
On umiera...
Nie! NIE, NIE, NIE!
Koszulka stawała się coraz bardziej czerwona a chłopak coraz bardziej bladł, w końcu posyłając jeszcze jedno błagalne spojrzenie zacisnął oczy i osunął się na kolana.
On nie może umrzeć! Nie może!
Jego ręka bezwiednie opadła po boku a on sam po chwili upadł, przez moment wspierał się na rękach po czym bez sił legł na zimnym betonie.
Bang wpatrywał się w obrazek przed nim próbując uwierzyć w to co się chwilę temu stało, miał wrażenie jakby przyglądał się tej scenie z boku. Wydawało mu się, że widział jak YoungJae podchodzi do niego widział swoje własne spojrzenie wyrażające ulgę, w pewnym momencie Daehyun, patrząc na celującego w ciało YoungJae, starszego faceta kilka razy krzyknął imię Banga, ale ten nie reagował, zareagował dopiero gdy zobaczył krew wylewającą się z klatki piersiowej Yoo. Wszystko działo się w dziwnie spowolnionym tempie a wróciło do pierwotnego dopiero gdy YoungJae osunął się bez sił na beton czekając aż życie do końca z niego ucieknie.
Ogień.
Od środka rozsadzała go wściekłość i żal. Paliło go to od środka. Bez zastanowienia wyciągnął pistolet zza swojego paska i wymierzył kilka strzałów. Zaraz potem rozległ się huk i świst lecących kul wymierzanych przez jeden gang w drugi. W parę sekund w ramieniu Banga powstało kilka nowych dziur, których ból powalił go na kolana.
Szybkie kroki.
Strzały.
Krzyki.
Jakieś niewyraźne słowa - tylko to słyszał. Dźwięki dudniły mu w głowie. Wszędzie czuć było zapach spalenizny. Kątem oka widział celującego zza filaru Himchana. JongUp chował się za jakimś pudłem co chwile wyglądając zza niego i celując do przeciwnej grupy. Yongguk próbował strzelać klęcząc ale po następnych kilku kulkach, które utkwiły mu w ramieniu, okolicach obojczyka i brzucha upadł.
Od razu przy nim znalazł się Zelo. Szarpał go by wstał i bezgłośnie ze łzami w oczach wołał "Przestańcie!" patrząc w to w jedną to w druga stronę spanikowanym wzrokiem. Ten jednak tylko złapał go za rękę i przyciągnął do ziemi by uchronić go przed kolejnymi kulami. Przekręcił głowę jak najniżej ziemi akurat w momencie kiedy ciałem Daehyuna wstrząsały mocne konwulsje spowodowane wymierzeniem w niego serii celnych strzałów, po chwili upadł a jego krwawiąca i szybko unosząca się klatka piersiowa powoli zwalniała by po chwili przestać się wznosić. Widział jak ostatkiem sił chłopak zaciska pięść, która po chwili się rozluźniła, na broni.
Spojrzał na, w dalszym ciągu, mimo tego, że leżeli przylgnięci do ziemi, szarpiącego go Zelo. Przerażone spojrzenie młodszego wędrowało od jednej grupy do drugiej. Chyba wiedział jak się to wszystko skończy. Chłopak poderwał się na nogi biorąc w ręce pistolet Yongguka i wymierzając kilka strzałów w momencie gdy JongUp wybiegł na przód grupy celując w kogo popadnie. Potrafił posługiwać się bronią, prawie zawsze trafiał celnie, tak było i tym razem. Jednak przeciwników było zbyt wiele, nie mieli szans. W pewnym momencie JongUp przyjął trzy kule wymierzone w Himchana, przed którym stał i upadł na ziemię, jeszcze stamtąd nacisnął kilka razy za spust po czym jego dłonie wyrzuciły pistolet i zajęły się tamowaniem krwotoku.
Zrobiło się jakby ciszej, choć kule nie latały już wszędzie seriami tylko pojedynczo. Na zmianę do przeciwników strzelali Himchan i Zelo. W prawie tym samym momencie polegli, upadli na beton a strzały ucichły. Przej dłuższą chwile było słychać tylko plującego krwią i duszącego się nią Kima i przeciągłe, przepełnione bólem, jęki Zelo.
Czuł jak traci krew, jak świat jest coraz bardziej zamazany, nie miał pojęcia gdzie jest góra a gdzie dół, miał mroczki przed oczami. Jednak dźwignął się na kolana. Poczuł jakby miał w sobie worek kamieni, które przy każdym najmniejszym ruchu zmieniają drastycznie swoje miejsce. Spenetrował wzrokiem otoczenie. Jęki i szloch Zelo ustały. Odszedł...
To nie może być prawda...
Nie! Nie, nie, nie!
To nie może się tak skończyć...
Chyba tylko Yongguk przeżył, ale już nie długo i jego wezwie na tamten świat. Nikt z jego grupy nie był już przy nim, a on karcił się w myślach, że nie zrobił nic by ich uchronić przed takim losem. Ale co mógł zrobić?
Oddychał ciężko, walczył z bólem i wsłuchiwał się w otaczającą go ciszę, gdy zauważył ruch. Jeden z facetów z przeciwnego gangu czołgał się po walizkę z pieniędzmi leżącą na skraju betonu, jeden centymetr dalej a spadłaby na tory. Gdy już ją wziął w ręce wstał na nogi i skulony powolnym krokiem zaczął odchodzić.
Bang drżącą ręką na oślep szukał wokół siebie jakiejkolwiek broni, po chwili złapał pistolet, który wyrzucił JongUp, złapał go najsilniej jak potrafił czując, że ledwo trzyma spust.
Jego koniec był blisko, nie mógł pozwolić by człowiek który zabił jego przyjaciół uszedł z życiem.
To nie może się tak skończyć...
Wycelował.
Po prostu nie może...
Strzelił. W momencie kiedy kula przebiła ciało uciekiniera głowa Yongguka opadła na ramie a płuca wzięły ostatni oddech.
YoungJae...
Ból ustał. Czas się zatrzymał. Nie oddychał. To był koniec.
Wtedy zobaczył sufit swojego pokoju, teraz widział twarz YoungJae.
Ciąg dalszy nastąpi....
- Mamy przeliczyć? - Jeden z podstarzałych facetów w przeciw słonecznych okularach, najprawdopodobniej ktoś ważny, patrząc na jego postawę wskazał na walizkę trzymaną przez Yongguka. - czy uwierzyć wam na słowo?
Kilka osób z licznej grupy zaśmiało się, reszta stała niewzruszona, Bang zrobił kilka kroków, rzucił walizkę na ziemię i patrząc nienawistnie po twarzach członków przeciwnego gangu kopnął ją metr przed siebie.
- Zabierz ją - starszy facet powiedział do jednego ze swoich towarzyszy a ten podszedł i poniósł walizkę, otworzył ją i po chwili kiwnął z uznaniem głową w stronę grupy i zabierając walizkę wrócił na swoje miejsce.
Drugi z kolei pchnął pobitego chłopaka a ten zataczając się powoli stawiał kroki w stronę Yongguka i reszty.
Wszystko wyglądało znajomo...
Podejrzanie znajomo
Chłopak chciał ruszyć do młodszego, coś zrobić, cokolwiek. Jednak nic nie mógł zrobić, patrzył tylko na YoungJae zbliżającego się do niego, jego twarz z każdym krokiem wyglądała coraz wyraźniej, wszystkie małe przedtem ranki teraz były wielkości kciuków, jego usta dalej wykrzywiał grymas bólu połączony z uśmiechem jedną rękę trzymał zgiętą i mocno przyciskał do klatki piersiowej. Drugą bardziej sprawną wyciągnął w stronę chłopaka, który teraz nawet nie mógł się ruszyć, coś go sparaliżowało. Widok krwi, siniaków, ran.... to wszystko... a może nie wszystko
Coś tu nie gra...
- Hyung... - jego głos był chropowaty i przepełniony bólem a spojrzenie błagało o pomoc. Ręka którą wyciągał w stronę chłopaka drżała. Chciał ją złapać. Złapać i już nigdy nie puścić.
- Bang... - usłyszał za sobą głos Daehyuna jednak nie odwrócił się, zrobił dwa kroki na przód i w momencie kiedy YoungJae był już przy nim na wyciągnięcie ręki, gdy dotknął jego dłoni jego ciało opuściło zmartwienie. Wszystko wydawało się być dziwnie zamazane jakby oglądał film na brudnym ekranie.
W momencie kiedy usłyszał kolejne wezwanie tym, razem już nie rozpoznał do kogo należał głos, usłyszał głośny huk a ciało YoungJae przeszył na wylot pocisk wymierzony z pistoletu, który trzymał uśmiechający się cwaniacko jeden z facetów w okularach przeciwsłonecznych.
Tymczasem jasna koszulka chłopaka w miejscu gdzie powstała rana stawała się coraz bardziej zakrwawiona.
Yoo patrzył po twarzach zszokowanych chłopców, na końcu jego zamglony wzrok zatrzymał się na oczach Yongguka. Wołał o pomoc. Samym wzrokiem krzyczał, żeby mu pomóc.
Chciał zrobić, ale nie wiedział co. Nie poszło po ich myśli. Nic nie poszło po ich myśli.
Nie puszczał wyciągniętej ręki chłopaka która coraz słabiej ściskała jego dłoń.
Nie...
On umiera...
Nie! NIE, NIE, NIE!
Koszulka stawała się coraz bardziej czerwona a chłopak coraz bardziej bladł, w końcu posyłając jeszcze jedno błagalne spojrzenie zacisnął oczy i osunął się na kolana.
On nie może umrzeć! Nie może!
Jego ręka bezwiednie opadła po boku a on sam po chwili upadł, przez moment wspierał się na rękach po czym bez sił legł na zimnym betonie.
Bang wpatrywał się w obrazek przed nim próbując uwierzyć w to co się chwilę temu stało, miał wrażenie jakby przyglądał się tej scenie z boku. Wydawało mu się, że widział jak YoungJae podchodzi do niego widział swoje własne spojrzenie wyrażające ulgę, w pewnym momencie Daehyun, patrząc na celującego w ciało YoungJae, starszego faceta kilka razy krzyknął imię Banga, ale ten nie reagował, zareagował dopiero gdy zobaczył krew wylewającą się z klatki piersiowej Yoo. Wszystko działo się w dziwnie spowolnionym tempie a wróciło do pierwotnego dopiero gdy YoungJae osunął się bez sił na beton czekając aż życie do końca z niego ucieknie.
Ogień.
Od środka rozsadzała go wściekłość i żal. Paliło go to od środka. Bez zastanowienia wyciągnął pistolet zza swojego paska i wymierzył kilka strzałów. Zaraz potem rozległ się huk i świst lecących kul wymierzanych przez jeden gang w drugi. W parę sekund w ramieniu Banga powstało kilka nowych dziur, których ból powalił go na kolana.
Szybkie kroki.
Strzały.
Krzyki.
Jakieś niewyraźne słowa - tylko to słyszał. Dźwięki dudniły mu w głowie. Wszędzie czuć było zapach spalenizny. Kątem oka widział celującego zza filaru Himchana. JongUp chował się za jakimś pudłem co chwile wyglądając zza niego i celując do przeciwnej grupy. Yongguk próbował strzelać klęcząc ale po następnych kilku kulkach, które utkwiły mu w ramieniu, okolicach obojczyka i brzucha upadł.
Od razu przy nim znalazł się Zelo. Szarpał go by wstał i bezgłośnie ze łzami w oczach wołał "Przestańcie!" patrząc w to w jedną to w druga stronę spanikowanym wzrokiem. Ten jednak tylko złapał go za rękę i przyciągnął do ziemi by uchronić go przed kolejnymi kulami. Przekręcił głowę jak najniżej ziemi akurat w momencie kiedy ciałem Daehyuna wstrząsały mocne konwulsje spowodowane wymierzeniem w niego serii celnych strzałów, po chwili upadł a jego krwawiąca i szybko unosząca się klatka piersiowa powoli zwalniała by po chwili przestać się wznosić. Widział jak ostatkiem sił chłopak zaciska pięść, która po chwili się rozluźniła, na broni.
Spojrzał na, w dalszym ciągu, mimo tego, że leżeli przylgnięci do ziemi, szarpiącego go Zelo. Przerażone spojrzenie młodszego wędrowało od jednej grupy do drugiej. Chyba wiedział jak się to wszystko skończy. Chłopak poderwał się na nogi biorąc w ręce pistolet Yongguka i wymierzając kilka strzałów w momencie gdy JongUp wybiegł na przód grupy celując w kogo popadnie. Potrafił posługiwać się bronią, prawie zawsze trafiał celnie, tak było i tym razem. Jednak przeciwników było zbyt wiele, nie mieli szans. W pewnym momencie JongUp przyjął trzy kule wymierzone w Himchana, przed którym stał i upadł na ziemię, jeszcze stamtąd nacisnął kilka razy za spust po czym jego dłonie wyrzuciły pistolet i zajęły się tamowaniem krwotoku.
Zrobiło się jakby ciszej, choć kule nie latały już wszędzie seriami tylko pojedynczo. Na zmianę do przeciwników strzelali Himchan i Zelo. W prawie tym samym momencie polegli, upadli na beton a strzały ucichły. Przej dłuższą chwile było słychać tylko plującego krwią i duszącego się nią Kima i przeciągłe, przepełnione bólem, jęki Zelo.
Czuł jak traci krew, jak świat jest coraz bardziej zamazany, nie miał pojęcia gdzie jest góra a gdzie dół, miał mroczki przed oczami. Jednak dźwignął się na kolana. Poczuł jakby miał w sobie worek kamieni, które przy każdym najmniejszym ruchu zmieniają drastycznie swoje miejsce. Spenetrował wzrokiem otoczenie. Jęki i szloch Zelo ustały. Odszedł...
To nie może być prawda...
Nie! Nie, nie, nie!
To nie może się tak skończyć...
Chyba tylko Yongguk przeżył, ale już nie długo i jego wezwie na tamten świat. Nikt z jego grupy nie był już przy nim, a on karcił się w myślach, że nie zrobił nic by ich uchronić przed takim losem. Ale co mógł zrobić?
Oddychał ciężko, walczył z bólem i wsłuchiwał się w otaczającą go ciszę, gdy zauważył ruch. Jeden z facetów z przeciwnego gangu czołgał się po walizkę z pieniędzmi leżącą na skraju betonu, jeden centymetr dalej a spadłaby na tory. Gdy już ją wziął w ręce wstał na nogi i skulony powolnym krokiem zaczął odchodzić.
Bang drżącą ręką na oślep szukał wokół siebie jakiejkolwiek broni, po chwili złapał pistolet, który wyrzucił JongUp, złapał go najsilniej jak potrafił czując, że ledwo trzyma spust.
Jego koniec był blisko, nie mógł pozwolić by człowiek który zabił jego przyjaciół uszedł z życiem.
To nie może się tak skończyć...
Wycelował.
Po prostu nie może...
Strzelił. W momencie kiedy kula przebiła ciało uciekiniera głowa Yongguka opadła na ramie a płuca wzięły ostatni oddech.
YoungJae...
Ból ustał. Czas się zatrzymał. Nie oddychał. To był koniec.
Wtedy zobaczył sufit swojego pokoju, teraz widział twarz YoungJae.
Ciąg dalszy nastąpi....
Oziu kobieto kocham cię
OdpowiedzUsuńMożliwe że już mam jakieś zaburzenia psychiczne, ale czytając już te wszystkie opowiadania nie mogę wytrzymać i skaczę po moim biednym krześle, który już ledwo zipie. Normalnie feelsy mode on
Lubię ten typ pisania i na pewno będę z niecierpliwością czekać na kolejny tak epicki rozdział. Weny :3
Pozdrawiam! ♥
Miło mi to słyszeć, że ci się podoba :)
UsuńDziękuję za miłe słowa ^^
Tylko spokojnie, żebyś krzesła nie rozwaliła xD
Ainfiosbfiabnfioansfioanf no brak mi słów *^*
OdpowiedzUsuńNaprawdę się popisałaś, KyoRim! <3
Ta akcja, strzelanina, Zelo próbujący uratować Banga... Mogę Ci spamować przekleństwami? c:
Ogólnie powtórzeń nie wyłapałam, ale brakuje mi w niektórych miejscach przecinków ;;; No i to ostatnie zdanie.... Tak go nie rozumiem, że nie wytrzymuję!! xDD Pisz szybko, bo jeszcze nie umarłam >ale było blisko< ;w;
Zapowiedź do "Czapki"... Nie no, czuję, że będzie mega :D Tylko ma się nie zabijać,ok? Nie wiem, co tam kombinujesz, ale ma przeżyć, zrozumiano? xD
Jeszcze masz nowy szablon :D Bardzo ładny, lepszy niż tamten ;3
I nasza współpraca... Tak się cieszę, że do mnie napisałaś xD Mogę współpracować z tak niezwykłym kimś ^-^ Wiesz, jakie to uczucie? :'D
Pozdrawiam i życzę weny, jak zawsze c:
Anem~
Aish, sprawdzałam kilka razy a nie wyłapałam wszystkich błędów ;-;
UsuńMyślę, że te braki dużo nie zmieniły w treści...
Tak, oglądając podejrzane zachowanie Zelo miałam zamiar coś innego zrobić ale to już zupełnie by odbiegało od mv xD
Nie mogę na razie zdradzać szczegółów ani nic obiecać, przepraszam, ale postaram się, żeby wszyscy byli zadowoleni ^^
Aww jejku miło mi to czytać <3
Aż mi się cieplej na serduszku zrobiło :)
Ale Twój blog też jest epicki, sama widziałaś co ja Ci pisałam, więc chyba wiem xD
Dziękuję, przyda się
Choć oglądałam niedawno to mv to teraz chyba powinnaś dostać ode mnie po głowie! Jak mogłaś ich wszystkich tak pozabijać?? T.T Banga, Himchana, Zelo, Dae, JoungUpu i YoungJae? No wiesz Ty co??!! T.T pff....masz mi ich jakimś cudem (nie wiem jak to zrobisz) odratować i wszyscy mają mi żyć, jasne??!! Bo jak nie to będę nasyłała Dae na Ciebie każdej nocy i będzie Cię porywał!! XD
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział! Jest świetny, ale za ich zabicie to Ci się oberwie XD
Ogólnie idk, widziałam poprawę w Twoim pisaniu. Tzn. masz jeszcze drobne problemy z interpunkcją i powtórzeniami, ale jakoś lepiej jest. Jakby więcej opisów i widać, że się starasz!
I PAMIĘTAJ, MASZ MI ICH JAKIMKOLWIEK CUDEM ODRATOWAĆ, BO TEGO NIE DARUJĘ!! XD Oni muszą żyć!! T.T Jak mogłaś mi tak tych chłopaków potraktować? T.T
I Zelo... jeju... taki uroczy dongsaeng T.T próbował coś zrobić jeszcze i JongUp ratujący Himchana... T.T moje serce teraz krwawi T.T
Ciąg dalszy ma się lepiej skończyć, słyszysz???!!! :D
Życzę weny!!
Dlaczego powinnam? EEj o nie moja wina, że tak stworzyli mv, czepiaj się twórców xD
OdpowiedzUsuńTy lepiej mnie Dae nie strasz bo dawno nie siedział w mojej głowie i myślę, że prędko się nie pojawi ....
Dziękuję, staram się jak najlepiej te opisy tworzyć i w miarę normalne dialogi ale no, nie zawsze się udaje :/
Tak czy tak ciesze sie ze widać, że lepiej mi idzie :)
Rufusie spokojnie.... hahah to nie tak jak myślisz ...
a co do ciągu dalszego, znasz mnie, nie mogę obiecać że wszyscty z czytelników będą szczęśliwi
dziękuję, przyda się ^^
Skąd wiesz czy tak prędko się pojawi? XD
UsuńRozumiem, rozumiem. Przecież sama też mam problemy ;) spokojnie
Ja mam nadzieję, że przeżyją! T.T
wszyscy może nie, ale ja chce byś szczęśliwa XDDD
Wiem wiem, tajne źródła tak podają
UsuńNadzieja umiera ostatnia hahahah, spokojnie wszyscy przeżyją ;D
będziesz, ja Ci to gwarantuje ^^