Info.

NOWA SERIA! Prolog + (I) Never Mind " 2802
(XII) Can you trust me? - 0103
(one shot) EXO - Kaisoo "shh, jestem z tobą" 0503
(XIII) Can you trust me? - 1203
NOWA SERIA! (II) Never mind - 1503
(one shot) BTS - Namjin "Nie martw się" - 1903
(one shot) BTS - Kookiemonster "Daj dziecku pojeździć" - 2603

^ jest już napisane, więc znikome szanse, że jakakolwiek data się zmieni.

wtorek, 28 kwietnia 2015

B.A.P - One Shot (VII)

Witam z powrotem! 
wiem, że łatwo jest się domyśleć co się działo w poprzedniej części jednak ostatnio przepisując resztę historii zwróciłam uwagę, że troche dużo się dzieje a ja piszę momenty które odnoszą się do urywków chwil, szczegółów.
Tak więc, próbowałam jakoś naprowadzić was na to, że Yongguk sobie przypomina wcześniejszy sen, pamiętacie scenkę kiedy Himchan do niego przyszedł w nocy, nie? Tak żeby nie było, wiem, że zrypałam ale teraz wyjaśniam :) 
Wracając, jako że zgubiłam kartkę z rozdziałem w szkole musiałam o 3:37 wziąć się za pisanie od nowa.
Btw. wowowowo kończymy na tej części mv! Jak się z tym czujecie? Ale spokojnie to, że to koniec mv nie znaczy, że koniec historii^^
Część niestety krótka ale za to, kolejna część pojawi się szybciej niż ta :)
No i pojawiła nam się okładka tego, tak wiem, szybko nie?
Okładkę można zobaczyć w Spisie Treści
Zapraszam do czytania! 
Zostaw coś po sobie!

__________________________________________________________________

Sen...
To tylko sen....
Bardzo realistyczny ale jednak sen...
Wpatrywał się w YoungJae niedowierzającym wzrokiem czując ulgę, że całe wydarzenie miało miejsce tylko w jego głowie. Jego wyobraźnia była czasami... dość zaskakująca. Mimo wszystko czuł jak mocno serce bije mu ze strachu w obawie, że w pewnym momencie usłyszy świst kuli.
Zrobił kilka kroków w stronę idącego do niego chłopaka a gdy był już wystarczająco blisko złapał go lekko za nadgarstek i przytulił jego obolałe ciało. Usłyszał urwane jęknięcie w momencie gdy ręce młodszego go objęły.
Wreszcie go zobaczył. Pierwszy raz od momentu kiedy oglądał film. Minęły prawie dwa dni, zdawałoby się, że minęła wieczność i jeszcze trochę.
Jak może komuś brakować tak bardzo drugiego człowieka?
Himchan miał racje. Podświadomie nawet sam przed sobą się przyznawał, nigdy jednak nie wyciągnął tematu YoungJae na ten pierwszy plan. Zawsze powtarzał sobie "Nie myśl." Mógł pomyśleć, może by się uświadomił w tym co do niego czuje o wiele prędzej.
Może.
...Wtedy uświadamiasz sobie, że tą pustką jest jakaś osoba. A ty plujesz sobie w brodę przez resztę życia, że nie wykorzystałeś szansy kiedy ją miałeś... 
Wtedy nie spał. Słyszał wszystko. Tylko leżał na ramieniu Kima udając sen. Po prostu nie chciał mówić. Chciał milczeć przez resztę życia. Dlaczego ten chłopak musiał się wszystkiego domyślać?

...Za każdym razem, gdy o nim pomyślisz na twojej twarzy pojawia się uśmiech...
Nawet teraz kąciki jego ust były lekko uniesione. Dlaczego on zawsze musiał mieć racje? 
W końcu jest w jego ramionach.
W końcu jest bezpieczny.
 - Hyung... - wyszeptał chłopak a Yongguk poczuł jak pięści zaciskają się na materiale jego kurtki. - Ja.. ja na prawdę... to wszystko...- wyrzucał z siebie niewyraźne słowa - Przepra...
Reszta słowa została zagłuszona. Czas jakby się zatrzymał. Usłyszał głośne kroki i słowa wykrzykiwane w różnych językach, do jego uszu dobiegł też szczęk metalu i przerażone szepty. Podniósł głowę sponad ramienia YoungJae i omiótł spojrzeniem otoczenie. Wrogi gang rzucił się do biegu, jednak po chwili wszyscy zostali otoczeni przez grupę SWAT jak głosił napis na ich mundurach. Mieli w rękach duże ciężkie pistolety wymierzone prosto w Yongguka i inne osoby. Jakoś nic sobie z tego nie robił. Poczuł jak młodszy odsuwa się od niego, z przerażeniem zobaczył cwaniacki uśmiech na ustach chłopaka.
Nie wierzę...
Wpatrywał się w niego zupełnie ignorując otaczających go i jego grupę agentów i wymierzone w icho lufy broni.
Do YoungJae podszedł jeden z policjantów i salutując wręczył mu odznakę, którą zaraz po chwili Bang miał szansę się przyjrzeć bliżej gdy chłopak podniósł ją na wysokość wpatrujących sie w niego oczu Yongguka.
Policjant?
Kurwa.
Czuł wewnątrz jakiś niewyobrażalny uścisk. Jakby jakaś niewidzialna ręka dusiła jego ciało odcinając dopływ powietrza i świadomego myślenia. Czuł łzy w oczach.
Nie reagował na żadne szturchnięcia. Nie miał pojęcia co zrobić. Stał sparaliżowany i patrzył.
Nie...
YoungJae przeniósł wzrok na niego i popatrzył prosto w jego oczy.
Boli... bardzo
Tak cholernie boli
Zacisnął usta i pokręcił głową. Jego dłonie były zaciśnięte w pięści.
To nie miało się tak skończyć
Usłyszał swoje imię jak przez gruby materiał. Ocknął się. Z ust młodszego zniknął zwycięski uśmiech a zastąpił go wyraz współczucia.
- Wszystko było zaplanowane - stwierdził nie wierząc, że potrafi zdobyć się na jakiekolwiek słowa.
 Zanim chłopak odpowiedział podszedł do niego jeden z członków drugiego gangu. Facet w okularach. Uścisnęli sobie ręce. Yongguk przypatrywał się tej czynności jakby pierwszy raz widział, że ktoś podaje drugiej osobie dłoń.
A więc to tak...
Chłopak kiwnął głową i odwrócił się do starszego
- Nie wierze, że to zrobiłeś
- Uwierz. - odpowiedział mu z westchnieniem a na jego twarzy znów zagościł uśmiech. Chyba dobrze się bawił obserwując zdezorientowanych chłopców rozglądających się po swoich twarzach. - Nie miałem pojęcia, że tak łatwo uda mi się wbić do waszego gangu, myślałem, że miną miesiące, lata a tu....
Uśmiechnął się szerzej ale po chwili wykrzywił w grymasie bólu  mimo to kontynuował
- Byłeś ślepy. Tyle rzeczy mogłeś zauważyć - prychnął i pokręcił głową z dezaprobatą
- Jak mogłeś?
Z trudem powstrzymywał się przed okazaniem jakichkolwiek emocji. Nie mógł pokazać nic. Nie teraz. Nie przy wszystkich. Oczy piekły, serce domagało się wypuszczenia a mózg szukał logicznego wyjaśnienia.
- Już się nie zobaczymy prawda? - przez jego twarz przebiegł cień jakiejś, bliżej Yonggukowi nie rozpoznawalnej emocji - Chyba czas się pożegnać. Bardzo miło mi się z wami współpracowało
Pomachał teatralnie ręką w jego stronę i zanim odwrócił się, zasalutował po czym odszedł szybkim krokiem przepychając się przez tłum.
To kłamstwo.
Yongguk przejechał ręką po karku.
To MUSI być kłamstwo.
To kolejny koszmar. Zaraz się obudzę i dostanę kazanie od Himchana.
Zaśmiał się w duchu z własnej naiwności.
- Pozwolisz mu tak odejść?! - Himchan pchnął go nakazując zrobić krok - Pozwolisz?!
...Już się nie zobaczymy prawda?...
Spojrzał na oddalającego od tłumu YoungJae. Jak mógł się tak wygłupić? Jak?
Jeszcze z tobą nie skończyłem...
Zanim ktokolwiek się obejrzał rzucił się w stronę zostawiającego ich chłopaka.
To nie może się tak skończyć! 
Nie może!
Jak mogłeś to zrobić?Jak mogłeś NAM to zrobić? MI?
Poczuł szarpnięcie i mocne ściśnięcie prawego ramienia. Upadł na kolana, jednak mimo przyciskającego go do ziemi policjanta próbował wstać.
Kocham cię zdrajco. Kocham, tak trudno pojąć?!
A teraz ty odchodzisz! Tak po prostu!
Wiesz jak to boli? Wiesz?! 
- Uspokój się to może będziemy łagodniejsi - usłyszał niski głos należący do około czterdziestolatka który  krępował jego ruchy. W oddali słyszał krzyk Zelo i wołającego imię Himchana Daehyuna.
- Zostaw mnie! - krzyknął wyrywając się w uścisku - daj mi wstać! Odpierdol się i daj mi wstać...!
 To nie może się tak skończyć.
Co ty sobie wyobrażasz?!
 Kilka razy próbował się wyrwać jednak siła policjanta była powalająca.
YoungJae! 
Ostatkami sił próbował się podnieść
Błagam cię...
Po raz wtóry opadł na kolana, jego wyciągnięta ręka była skierowana w stronę chłopaka jakby miał nadzieję, że jest jeszcze szansa by go zatrzymać.
Nie odchodź...
 

Ciąg dalszy nastąpi


niedziela, 12 kwietnia 2015

B.A.P-One Shot (VI)

Witajcie!
Nie wierzę, że przez niecałe 3 tygodnie nabiło nam ponad tysiąc wejść! Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu ^^ 
Jak widzicie też, jest nowy piękny szablon!
Oraz pojawiła się również zapowiedź kolejnej serii, jak się podoba?
Kyo oglądnęła po raz 2941428 to mv i doznała odkrycia, olśnienia co do treści.
 Na szczęście wszystko jest pod kontrolą :)
Tak, jeśli chodzi o zrozumienie tego mv do końca i dokładnie,  trzeba oglądać dużo razy żeby zobaczyć wszystko. Serio, myślisz, że rozumiesz już całą akcje a tu nagle się pojawia szczegół, który zmienia sens wszystkiego xD
Tak czy tak, zapraszam do czytania ^^
ps. idk co jest ale miałam mega stracha przed napisaniem tego... o.O
Przypominam też że nie wszystko co tutaj opisuje jest odzwierciedleniem tego co znajdziecie na mv, więc kilka rzeczy, praktycznie mało istotnych będzie zmienione.
Przepraszam z góry za błędy i powtórzenia bo na pewno się pojawiły a ich po prostu nie wyłapałam.

Zostaw po sobie komentarz, jeśli już przeczytasz! :)
zapowiada się długi rozdział, tylko ostrzegam.
 --------------------------------------------------------------------------------------
W ciszy rozbrzmiewał tylko odgłos kroków niesionych echem po betonowych ścianach. Nikt się nie odzywał, nikt nie wiedział co powiedzieć. Każdy zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji, każdy wiedział jakie może nieść ze sobą ryzyko takie zebranie.  Coś mogło pójść nie tak. Zawsze istniała szansa, że już nigdy nie wrócą z tego spotkania.
Wszyscy inni mogli myśleć, że jako gang, grupa mają już wszystko zaplanowane i wykonują wszystkie niebezpieczne zadanie jak codzienne czynności, rzeczywistość była zupełnie inna.
Strach - jedyne co czuli gdy robili "skok", "napad" czy cokolwiek innego które wiązało się z ich życiem, wolnością i bezpieczeństwem.
Wdychali zatęchłe powietrze opuszczonych podziemi szukając wzrokiem światła i czujnie wysłuchując każdego najmniejszego dźwięku. Zwykły głośniejszy krok brzmiał podejrzanie, zwłaszcza gdy odbijał się od ścian tunelu metra.
- Chłopcy... - zaczął Yongguk idący na samym przodzie, lekko odchylił głowę by było go wyraźniej słychać, nie mówił głośno w obawie, że ktoś nieproszony może czaić się za rogiem. Przeczucie, które go ogarniało było obezwładniające, miał wrażenie, że ktoś go obserwuje, monitoruje jego najmniejszy krok i ruch, mimo, że jest sam z grupą na odcinku kilku kilometrów. Był jeszcze drugi gang, ale oni mieli czekać na nich w wyznaczonym miejscu.
- Pamiętajcie, gdyby nastała taka sytuacja... - zacisnął mocniej dłoń w której trzymał walizkę z pieniędzmi - nie wahamy się. Ani sekundy. Gdyby zaczęli nas atakować...
- Wiemy - skończył za niego Himchan - po prostu idźmy.
Najstarszy skinął głową mimo, że dzięki oświetleniu nikt tego nie widział i ruszył, a za nim cała czwórka. Przeszli kilka metrów w ciemności gdy w końcu zobaczyli kilka jasnych świateł i strome schody prowadzące jeszcze niżej, przystanęli by pozwolić się ich oczu przyzwyczaić do światła. 
Dopiero po chwili zeszli w dół, prowadzeni przez lidera z wymalowaną pokerową twarzą. Porywacze już byli, sprawiali wrażenie, jakby na nich już długo czekali. Dopiero gdy zauważyli piątkę zbliżającą się do nich jeden z nich przeszedł na tył grupy i mocnymi szarpnięciami wyprowadził zakrwawionego  chłopaka przed grupę.
YoungJae...
Chłopak był skulony a jego ciemnozielona kurtka w niektórych miejscach była poplamiona krwią cieknącą z rozciętych ust, łuku brwiowego zdobionego otwartą raną i licznych zadrapań. Patrzył w ziemię obserwując kolejne krople krwi uderzających o beton,  powoli sączących się zza ucha i z nosa, jedne krople spadały na ziemię, drugie znikały za materiałem kurtki. Z sekundy na sekundę zbierało się ich coraz więcej. Oddychał ciężko i sprawiał wrażenie, że każde tchnienie sprawia mu nadludzką trudność, że dwaj podstarzali faceci ściskający go za ramiona to jedyny powód dla którego nie osunął się jeszcze bez siły na ziemię.
Wtedy podniósł głowę.
Co oni mu zrobili...?
Jego twarz zdobiło kilka siniaków, same oczy były przekrwione i podkrążone a skóra miejscami fioletowa. Z niektórych ran wylewało się kilka kropel krwi malując nią stróżki kierujące się w stronę ziemi. Jego usta były lekko otwarte, zapewne by mógł jak oddychać i mocno spuchnięte, tak samo jak przymknięte oczy, które po chwili skierowały spojrzenie wprost na Yongguka. Dopiero kilka sekund potem usta chłopaka wykrzywiły się w lekkim uśmiechu zniekształconym przez grymas bólu.
Chłopak stał zamurowany. Wpatrywał się w obrazek przed nim próbując zdobyć się na jakiekolwiek słowo.
- Mamy przeliczyć? - Jeden z podstarzałych facetów w przeciw słonecznych okularach, najprawdopodobniej ktoś ważny, patrząc na jego postawę wskazał na walizkę trzymaną przez Yongguka. - czy uwierzyć wam na słowo?
Kilka osób z licznej grupy zaśmiało się, reszta stała niewzruszona, Bang zrobił kilka kroków, rzucił walizkę na ziemię i patrząc nienawistnie po twarzach członków przeciwnego gangu kopnął ją metr przed siebie.
- Zabierz ją - starszy facet powiedział do jednego ze swoich towarzyszy a ten podszedł i poniósł walizkę, otworzył ją i po chwili kiwnął z uznaniem głową w stronę grupy i zabierając walizkę wrócił na swoje miejsce.
Drugi z kolei pchnął pobitego chłopaka a ten zataczając się powoli stawiał kroki w stronę Yongguka i reszty.
Wszystko wyglądało znajomo...
Podejrzanie znajomo
Chłopak chciał ruszyć do młodszego, coś zrobić, cokolwiek. Jednak nic nie mógł zrobić, patrzył tylko na YoungJae  zbliżającego się do niego, jego twarz z każdym krokiem wyglądała coraz wyraźniej, wszystkie małe przedtem ranki teraz były wielkości kciuków, jego usta dalej wykrzywiał grymas bólu połączony z uśmiechem jedną rękę trzymał zgiętą i mocno przyciskał do klatki piersiowej. Drugą bardziej sprawną wyciągnął w stronę chłopaka, który teraz nawet nie mógł się ruszyć, coś go sparaliżowało. Widok krwi, siniaków, ran.... to wszystko... a może nie wszystko
Coś tu nie gra...
- Hyung... - jego głos był chropowaty i przepełniony bólem a spojrzenie błagało o pomoc. Ręka którą wyciągał w stronę chłopaka drżała. Chciał ją złapać. Złapać i już nigdy nie puścić.
- Bang... - usłyszał  za sobą głos Daehyuna jednak nie odwrócił się, zrobił dwa kroki na przód i w momencie kiedy YoungJae był już przy nim na wyciągnięcie ręki, gdy dotknął jego dłoni jego ciało opuściło zmartwienie. Wszystko wydawało się być dziwnie zamazane jakby oglądał film na brudnym ekranie.
W momencie kiedy usłyszał kolejne wezwanie tym, razem już nie rozpoznał do kogo należał głos, usłyszał głośny huk a ciało YoungJae przeszył na wylot pocisk wymierzony z pistoletu, który trzymał uśmiechający się cwaniacko jeden z facetów w okularach przeciwsłonecznych.
Tymczasem jasna koszulka  chłopaka w miejscu gdzie powstała rana stawała się coraz bardziej zakrwawiona.
Yoo patrzył po twarzach zszokowanych chłopców, na końcu jego zamglony wzrok zatrzymał się na oczach Yongguka. Wołał o pomoc. Samym wzrokiem krzyczał, żeby mu pomóc.
Chciał zrobić, ale nie wiedział co. Nie poszło po ich myśli. Nic nie poszło po ich myśli.
Nie puszczał wyciągniętej ręki chłopaka która coraz słabiej ściskała jego dłoń.
Nie...
On umiera...
Nie! NIE, NIE, NIE! 
Koszulka stawała się coraz bardziej czerwona a chłopak coraz bardziej bladł, w końcu posyłając jeszcze jedno błagalne spojrzenie zacisnął oczy i osunął się na kolana.
On nie może umrzeć! Nie może!
Jego ręka bezwiednie opadła po boku a on sam po chwili upadł, przez moment wspierał się na rękach po czym bez sił legł na zimnym betonie.
Bang wpatrywał się w obrazek przed nim próbując uwierzyć w to co się chwilę temu stało, miał wrażenie jakby przyglądał się tej scenie z boku. Wydawało mu się, że widział jak YoungJae podchodzi do niego widział swoje własne spojrzenie wyrażające ulgę, w pewnym momencie Daehyun, patrząc na celującego w ciało YoungJae, starszego faceta kilka razy krzyknął imię Banga, ale ten nie reagował, zareagował dopiero gdy zobaczył krew wylewającą się z klatki piersiowej Yoo. Wszystko działo się w dziwnie spowolnionym tempie a wróciło do pierwotnego dopiero gdy YoungJae osunął się bez sił na beton czekając aż życie do końca z niego ucieknie.
Ogień.
Od środka rozsadzała go wściekłość i żal. Paliło go to od środka. Bez zastanowienia wyciągnął pistolet zza swojego paska i wymierzył kilka strzałów. Zaraz potem rozległ się huk i świst lecących kul wymierzanych przez jeden gang w drugi. W parę sekund w ramieniu Banga powstało kilka nowych dziur, których ból powalił go na kolana.
Szybkie kroki.
Strzały.
Krzyki.
Jakieś niewyraźne słowa - tylko to słyszał. Dźwięki dudniły mu w głowie. Wszędzie czuć było zapach spalenizny. Kątem oka widział celującego zza filaru Himchana. JongUp chował się za jakimś pudłem co chwile wyglądając zza niego i celując do przeciwnej grupy. Yongguk próbował strzelać klęcząc ale po następnych kilku kulkach, które utkwiły mu w ramieniu, okolicach obojczyka i brzucha upadł.
Od razu przy nim znalazł się Zelo. Szarpał go by wstał i bezgłośnie ze łzami w oczach wołał "Przestańcie!" patrząc w to w jedną to w druga stronę spanikowanym wzrokiem. Ten jednak tylko złapał go za rękę i przyciągnął do ziemi by uchronić go przed kolejnymi kulami. Przekręcił głowę jak najniżej ziemi akurat w momencie kiedy ciałem Daehyuna wstrząsały mocne konwulsje spowodowane wymierzeniem w niego serii celnych strzałów, po chwili upadł a jego krwawiąca i szybko unosząca się klatka piersiowa powoli zwalniała by po chwili przestać się wznosić. Widział jak ostatkiem sił chłopak zaciska pięść, która po chwili się rozluźniła, na broni.
Spojrzał na, w dalszym ciągu, mimo tego, że leżeli przylgnięci do ziemi, szarpiącego go Zelo. Przerażone spojrzenie młodszego wędrowało od jednej grupy do drugiej. Chyba wiedział jak się to wszystko skończy. Chłopak poderwał się na nogi biorąc w ręce pistolet Yongguka i wymierzając kilka strzałów w momencie gdy JongUp wybiegł na przód grupy celując w kogo popadnie. Potrafił posługiwać się bronią, prawie zawsze trafiał celnie, tak było  i tym razem. Jednak przeciwników było zbyt wiele, nie mieli szans. W pewnym momencie JongUp przyjął trzy kule wymierzone w Himchana, przed którym stał i upadł na ziemię, jeszcze stamtąd nacisnął kilka razy za spust po czym jego dłonie wyrzuciły pistolet i zajęły się tamowaniem krwotoku.
Zrobiło się jakby ciszej, choć kule nie latały już wszędzie seriami tylko pojedynczo. Na zmianę do przeciwników strzelali Himchan i Zelo. W prawie tym samym momencie polegli, upadli na beton a strzały ucichły. Przej dłuższą chwile było słychać tylko plującego krwią i duszącego się nią Kima i przeciągłe, przepełnione bólem, jęki Zelo.
Czuł jak traci krew, jak świat jest coraz bardziej zamazany, nie miał pojęcia gdzie jest góra a gdzie dół, miał mroczki przed oczami. Jednak dźwignął się na kolana. Poczuł jakby miał w sobie worek kamieni, które przy każdym najmniejszym ruchu zmieniają drastycznie swoje miejsce. Spenetrował  wzrokiem otoczenie. Jęki i szloch Zelo ustały. Odszedł...
To nie może być prawda...
Nie! Nie, nie, nie!
To nie może się tak skończyć...
 Chyba tylko Yongguk przeżył, ale już nie długo i jego wezwie na tamten świat. Nikt z jego grupy nie był już przy nim, a on karcił się w myślach, że nie zrobił nic by ich uchronić przed takim losem. Ale co mógł zrobić?
Oddychał ciężko, walczył z bólem i wsłuchiwał się w otaczającą go ciszę, gdy zauważył ruch. Jeden z facetów z przeciwnego gangu czołgał się po walizkę z pieniędzmi leżącą na skraju betonu, jeden centymetr dalej a spadłaby na tory. Gdy już ją wziął w ręce wstał na nogi i skulony powolnym krokiem zaczął odchodzić.
Bang drżącą ręką na oślep szukał wokół siebie jakiejkolwiek broni, po chwili złapał pistolet, który wyrzucił JongUp, złapał go najsilniej jak potrafił czując, że ledwo trzyma spust.
Jego koniec był blisko, nie mógł pozwolić by człowiek który zabił jego przyjaciół uszedł z życiem.
To nie może się tak skończyć...
Wycelował. 
Po prostu nie może...
Strzelił. W momencie kiedy kula przebiła ciało uciekiniera głowa Yongguka opadła na ramie a płuca wzięły ostatni oddech.
YoungJae... 
Ból ustał. Czas się zatrzymał. Nie oddychał. To był koniec.

Wtedy zobaczył sufit swojego pokoju, teraz widział twarz YoungJae.

Ciąg dalszy nastąpi....