Witam zacnych czytelników!
Wiem, że tego w mv nie było ale jak już można zauważyć scenki z mv się skończyły i dopisuje własne zakończenie, żeby nie było nie? :D
Ostrzegam, że rozdział/część (niepotrzebne skreślić) w przeciwności od poprzedniego jest dłuższy
Ale myślę, że wam się spodoba ^^
Zostaw po sobie komentarz!
Większość części powstała przez pewnego Rufusa
Jakby co to Bang jest tam gdzie Himchan.
Szybko przechodzimy do treści :
________________________________________________
- Imię i nazwisko - rzucił podstarzały siwiejący policjant patrząc groźnie na siedzącego przed nim chłopaka - Od kiedy jesteś w gangu?
- Będziesz grzecznie odpowiadał na pytania to będziemy mieli szybko wszystko z głowy - powiedział - a jak nie będziesz i tak wyciągniemy z ciebie prawdę.
Ciemnowłosy popatrzył po twarzach mężczyzn i zaczął bawić się spoconymi palcami. Oblizał usta i kilka razy o przełknął ślinę zanim przypomniał sobie prawidłową odpowiedź na pytanie
- J-Jung Daehyun - powiedział wpatrując się w blat stołu nad którym wisiała lampa.
- Głośniej!
- Jung Daehyun! - krzyknął nie odbywając wzroku od blatu stołu. W pomieszczeniu panował straszny zaduch jakby nikt nigdy go nie wietrzył, nie było tu nawet czym wietrzyć, brakowało chociażby małego lufcika jedyne co znajdowało się w ciemnym pokoju to duże weneckie lustro na pół ściany zza którego mógłby obserwować go każdy, szafka z dokumentami i różnymi dziwnymi przyrządami których celu użycia nie chciał znać. Dwa krzesła, ustawione po dwóch stronach stołu nad którym wisiała jasno świecąca lampa. Oświetlała tylko stół, jedynie cienie były rzucane na podłogę.
- Ile jesteś w gangu? - powtórzył pytanie z naciskiem starszy policjant
- Kilka lat...
- Co wiesz o zamieszkach w osiemdziesiątym siódmym na ulicach Seulu?
- Nie wiem. Nie wiem nic.
- KŁAMIESZ! - krzyknął drugi uderzając pięścią w stół. Chłopak poczuł krople potu spływające po karku
- N-naprawdę. Mnie nawet wtedy na świecie nie było!
Młodszy policjant westchnął.
- Wypadek w dwa tysiące trzecim? Rozstrzelani trzej policjanci napad na główny komisariat policji, strzelanina w której ucierpiało siedemdziesiąt osób i zabranie zarekwirowanych broni i potrącenie grupy dzieci? Coś ci to mówi?
Daehyun wyprostował się nagle.
Ten wypadek....
- Zginęło ponad sto osób.
- Mamy świadka. Niestety nie możemy go namierzyć. - powiedział niższy bardziej do starszego niż do przesłuchiwanego
- Kogo? - spytał przestraszonym głosem, nagle przybyło mu odwagi. Obaj zwrócili
wzrok na siedzącego na przeciwko nich dziewiętnastoletniego chłopaka.
- Został potrącony. - odezwał się jeden - Słuch po nim zaginął. Nie mamy pojęcia gdzie jest i czy żyje, wiec mógłbyś odpowiadać na nasze pytania jeśli łaska.
Chłopak spuścił głowę.
- Nic nie wiem o tym wypadku. Nie było mnie wtedy w kraju - skłamał
- Został potrącony. - odezwał się jeden - Słuch po nim zaginął. Nie mamy pojęcia gdzie jest i czy żyje, wiec mógłbyś odpowiadać na nasze pytania jeśli łaska.
Chłopak spuścił głowę.
- Nic nie wiem o tym wypadku. Nie było mnie wtedy w kraju - skłamał
Upadł zaraz przy wejściu. Cios był tak mocny że miał wrażenie ze przez następne dwa tygodnie będzie czuł odcisk buta na plecach.
Drzwi się zatrzasnęły a chłopak poniósł głowę, cela była ciemna, nie było żadnego źródła światła oprócz małego okienka pod sufitem. Ktoś siedział pod ścianą. Chłopak podniósł się na rękach i podciągnął do pozycji siedzącej. Przetarł oczy.
- Wszystko w porządku? - usłyszał głos z głębi celi
Himchan?
Poczuł jak na sercu robi mu sie cieplej a cały strach odpływa. Poszedł czworakach w stronę źródła głosu, po chwili natknął się na przeszkodę, która okazała się być chłopakiem, który w tym samym momencie złapał go za brzeg koszulki i pociągnięciem nakazał zajęcie miejsca obok niego. Przez chwilę panowała cisza, po czym poczuł ruch. Himchan dotknął jego dłoni.
- Bardzo boli? - spytał delikatnie ją unosząc - mocno uderzyłeś...
- Tylko tak się wydaje. Nic mi nie jest. - odpowiedział a cisza jak nieproszony gość wstąpiła między nich przerywana tylko odgłosem stukania kropel wody o lufcik w ścianie.
Dotknął mojej dłoni... znowu
Trybiki w jego głowie zaczęły pracować.
Co to ma znaczyć?
- Odizolowali nas bo już zostaliśmy przesłuchani tak? - spytał Himchan przerywając ciszę a Daehyun mimo ciemności przytaknął na to
- Pytali.... - zaczął analizując w głowie cały przebieg przesłuchania na wspomnienie pytania o wypadek nagle jakby odechciało mu się rozmowy.
- Pytali o rzeczy o których nie miałem pojęcia... - wyszeptał - Ale to musi być coś poważnego, że tak nas traktują. Inni więźniowie mają trochę lżej
- Skąd wiesz?
- Bo nie słyszę krzyków bólu. Jesteśmy w celi w części dla najbardziej niebezpiecznych - odpowiedział - I prawdopodobnie tu zostaniemy.
- Prawdopodobnie?
- Chyba, że najdzie się ten zagoniony świadek - Daehyun mógł sobie wyobrazić jak chłopak mierzwi sobie włosy - a to mało realne zwłaszcza, że nie jest widome czy żyje.
Moje serce...
Młodszy zacisnął pięść na swojej klatce piersiowej czując, mocne uderzenia. Odsunął się od Himchana na kilka centymetrów.
Zbyt blisko,
zbyt blisko...
Jego dłoń wyswobodziła się z uścisku chłopaka i zajęła miejsce na zimnej podłodze.
- Dlaczego tu tak zimno? - spytał po raz pierwszy uświadamiając sobie, że jego skórę pokrywa gęsia skórka
- Awaria prądu, ani światła ani ogrzewania.... zimno ci?
- N-nie... - odwrócił głowę w stronę wejścia i przesunął się jeszcze kawałek. - Jest tu coś oprócz ścian?
- Tylko koce. Od wczoraj tu siedzę. Od wczoraj nie ma prądu, powiedzieli, że może to być dłuższa awaria a rano będą próbować coś naprawić, nawet w dzień ledwo co tu widać...
- Rozmawiałeś z nimi?
- Oni powiedzieli. Chyba tylko tak dla wiadomości - odpowiedział - Daehyun?
- Tak?
Starszy nie odpowiedział, po omacku natrafił na ramię chłopaka, lekko go złapał i pociągnął do siebie
- Hyung, co ty robisz? - spytał prostując się zaskoczony zwrotem przebiegu wydarzeń.
- N-nic... dlaczego się odsunąłeś? - jego głos był zmieszany, a ręka puściła ramię
Chłopak westchnął
- Wiem jakie relacje nas łączą w normalnym życiu, ale teraz jesteśmy zamknięci.... a tobie jest zimno... - próbował wytłumaczyć swoje zachowanie a młodszy pragnął tylko poczuć jego ciepło.
Co to ma znaczyć?
Himchan zachowywał się przyjacielsko wobec wszystkich z ich grupy. Coś złego się działo? Himchan! Ktoś miał kłopot? Himchan!
Jednak nie na wszystkich jego gesty dobrze działały. Jung Daehyun zawsze musiał się oszukiwać że dotknięcie, nawet przypadkowe nie wzbudza w nim żadnych emocji. Kiedyś, dawno temu postanowił, że przeczeka zauroczenie i wszystko będzie w porządku. To było zaraz po jego załamaniu.
Zaraz po TYM.
Ale czas się dłużył, a i żadne uczucie nie chciało go opuścić.
Relacje, które nas łączą w normalnym życiu...
Po pierwsze żaden z chłopców nie miał normalnego życia. Każdy przeszedł to, co przeszedł i na swój sposób przeżywa.
Co mnie z tobą łączy...?
Oblizał usta i zmierzwił włosy
Przecież....
Usłyszał chrząknięcie
- Przepraszam, zapędziłem się... wykorzystuje sytuację, żeby być z kimś blisko... - powiedział szeptem źle rozumiejąc reakcję chłopaka - Nie chciałem, przepraszam... Po prostu czasami mi tego brakuje
- Nie przepraszaj - przerwał mu doskonale znając jego sytuacje, chłopak odkąd pamięta był sam, w przeciwieństwie od innych on nie wychował się w normalnej rodzinie
- Dae, wiem, że źle zrobiłem
- Nie. - powiedział stanowczo przysuwając się do niego - Zimno mi...
Dlaczego przy tobie jestem taki nieśmiały?
Dlaczego coś mnie blokuje?
Himcham słysząc to, lekko ujął jego dłonie i poprowadził po swoim ramieniu i torsie*
- Połóż się, jest późno - polecił a młodszy posłusznie wykonał jego polecenie
Nie ważne co nas łączy w "normalnym życiu"...
Położył głowę na jego ramieniu i przysunął się jeszcze bliżej a ten wziął leżący niedaleko nich koc i okrył ich.
Teraz jesteśmy tu i nic nie jest normalne.
Chłopak słyszał bicie serca, ale nie miał pojęcia czy to jego czy chłopaka obok
Mógłbym tak zawsze...
Jego ręka próbowała, z marnym skutkiem znaleźć dłoń Himchana. Chciał go dotknąć, karcił się w myślach za to zachowanie, ale chciał sprawdzić jeszcze raz jaka jest w dotyku jego dłoń.
- Co ty robisz? - spytał starszy łapiąc go za nadgarstek
Jesteśmy zamknięci...
Co ja wyrabiam?!
- Posiedźmy tak przez jeszcze chwilę, a potem wezmę jeden koc i pójdę gdzieś dalej - zabrał rękę i zamknął oczy
- Dlaczego dalej?
- Nie mogę, nie potrafię - wyjąkał
- Czego nie możesz?
Być tak blisko!
Nie wiem co się dzieje, dziwnie się czuję, gdy jestem tak blisko ciebie...
Chcę się odsunąć ale też chcę trwać w twoich ramionach już zawsze rozumiesz mnie?
- Nie ważne... Po prostu zaraz odejdę dobrze? - odpowiedział
Ja sam siebie nie rozumiem...
Trzymali go za ręce wykręcone za plecami uściskiem który mógłby zgnieść skałę. Mimo to wyrywał się we wszystkie możliwe strony. Nienawidził być skrępowany w żaden możliwy sposób a już na pewno nie taki. Chciał wyswobodzić ręce, jednak każda próba kończyła się jeszcze mocniejszym objęciem. Wszędzie panowała ciemność jedynie rozpraszana przez latarki. Krzyczał. Głośno. Krzyczał żeby go zostawili. Najlepiej w spokoju. Na przesłuchaniu nie powiedział nic. Siedział i patrzył wprost przed siebie ignorując wszystko dookoła. Był pewny, że ktoś bardzo przebiegle wrobił jego grupę. A przynajmniej tak mówił. Nikt nie musiał znać prawdy.
Gdyby poznali...
Usłyszał szczęk zamka i skrzypienie otwieranych drzwi. Yongguk rzucił się do przodu, jednak zaraz został zablokowany mocnym chwytem jednego z policjantów, drugi z nich złapał go za szyję podduszając go tym samym i skierował ostry snop światła latarki prosto na jego oczy
Poczuł się jak wtedy, kilka dni temu w metrze gdy YoungJae pokazał swoją prawdziwą twarz.
Nienawidzę go.
Próbował wziąć głębszy oddech
Brakuje mi go...
Ale go nienawidzę.
- Będziesz się zachowywał? - syknął
Nie wytrzymał
- Jak mam się zachowywać?! - wystękał patrząc nienawistnie w miejsce gdzie miała być twarz policjanta - JAK MAM.... SIĘ ....ZACHO....WYWAĆ? -powtórzył z trudem łapiąc powietrze
Niech mnie zabiją.
-Podziękować wam za rozstrzelanie mi ojca? - spytał i wziął urwany wdech
Poczuł jak uścisk staje się lżejszy, po chwili mógł już nawet poczuć dłonie i poruszać palcami. Także powietrze szybciej docierało do jego płuc a palce z jego szyi zostały zabrane.
- Tak? Dziękuję wam bardzo a teraz możecie się ode mnie odpierdolić. - zacisnął dłonie w pięści
- Uważaj na słowa. - ostrzegł groźnie facet który trzymał jego ręce
- Jak to "rozstrzelać ojca"? - spytał drugi
- Nie twoja sprawa, psie - wycedził przez zaciśnięte zęby i na oślep odepchnął go od siebie
Znów usłyszał skrzypienie drzwi, tym razem już bliżej niż przedtem
- Albo się będziesz zachowywał jak dorosły facet albo będę strzelał. - zagroził jeden a w mroku dało się zobaczyć błysk broni. Bang korzystając z okazji złapał lufę pistoletu i przystawił do swojej skroni.
- Strzelaj. - powiedział
Przynajmniej mi ulżysz.
- NO STRZELAJ! - krzyknął a dźwięk jego rozedrganego głosu odbił się echem po betonowych ścianach korytarza
Nie będę musiał myśleć.
Ani o YoungJae...
Ani o swoim zjebanym życiu
ani o tym, że wpędziłem moich przyjaciół do więzienia.
- Strzel... - wyszeptał niemal błagalnie
Ani o YoungJae....
Ale policjant jedyne co zrobił to mocnym ruchem odciągnął pistolet od jego głowy, wepchnął go do zimnego pomieszczenia i zatrzasnął drzwi.
Chłopak oparł się o ścianę i osunął się po zimnej powierzchni do samej podłogi, równie zimnej jak ściany, podkurczył kolana i schował głowę w ręce.
Usłyszał jakiś ruch wgłębi celi i spokojny oddech przerywający ciszę.
To nie tak miało być....
Nie tak miało się skończyć...
Ciąg dalszy nastąpi.....
***
*nie wiem czy udało mi sie to dobrze zobrazować, chciał mu pokazać gdzie ma się położyć...
Drzwi się zatrzasnęły a chłopak poniósł głowę, cela była ciemna, nie było żadnego źródła światła oprócz małego okienka pod sufitem. Ktoś siedział pod ścianą. Chłopak podniósł się na rękach i podciągnął do pozycji siedzącej. Przetarł oczy.
- Wszystko w porządku? - usłyszał głos z głębi celi
Himchan?
Poczuł jak na sercu robi mu sie cieplej a cały strach odpływa. Poszedł czworakach w stronę źródła głosu, po chwili natknął się na przeszkodę, która okazała się być chłopakiem, który w tym samym momencie złapał go za brzeg koszulki i pociągnięciem nakazał zajęcie miejsca obok niego. Przez chwilę panowała cisza, po czym poczuł ruch. Himchan dotknął jego dłoni.
- Bardzo boli? - spytał delikatnie ją unosząc - mocno uderzyłeś...
- Tylko tak się wydaje. Nic mi nie jest. - odpowiedział a cisza jak nieproszony gość wstąpiła między nich przerywana tylko odgłosem stukania kropel wody o lufcik w ścianie.
Dotknął mojej dłoni... znowu
Trybiki w jego głowie zaczęły pracować.
Co to ma znaczyć?
- Odizolowali nas bo już zostaliśmy przesłuchani tak? - spytał Himchan przerywając ciszę a Daehyun mimo ciemności przytaknął na to
- Pytali.... - zaczął analizując w głowie cały przebieg przesłuchania na wspomnienie pytania o wypadek nagle jakby odechciało mu się rozmowy.
- Pytali o rzeczy o których nie miałem pojęcia... - wyszeptał - Ale to musi być coś poważnego, że tak nas traktują. Inni więźniowie mają trochę lżej
- Skąd wiesz?
- Bo nie słyszę krzyków bólu. Jesteśmy w celi w części dla najbardziej niebezpiecznych - odpowiedział - I prawdopodobnie tu zostaniemy.
- Prawdopodobnie?
- Chyba, że najdzie się ten zagoniony świadek - Daehyun mógł sobie wyobrazić jak chłopak mierzwi sobie włosy - a to mało realne zwłaszcza, że nie jest widome czy żyje.
Moje serce...
Młodszy zacisnął pięść na swojej klatce piersiowej czując, mocne uderzenia. Odsunął się od Himchana na kilka centymetrów.
Zbyt blisko,
zbyt blisko...
Jego dłoń wyswobodziła się z uścisku chłopaka i zajęła miejsce na zimnej podłodze.
- Dlaczego tu tak zimno? - spytał po raz pierwszy uświadamiając sobie, że jego skórę pokrywa gęsia skórka
- Awaria prądu, ani światła ani ogrzewania.... zimno ci?
- N-nie... - odwrócił głowę w stronę wejścia i przesunął się jeszcze kawałek. - Jest tu coś oprócz ścian?
- Tylko koce. Od wczoraj tu siedzę. Od wczoraj nie ma prądu, powiedzieli, że może to być dłuższa awaria a rano będą próbować coś naprawić, nawet w dzień ledwo co tu widać...
- Rozmawiałeś z nimi?
- Oni powiedzieli. Chyba tylko tak dla wiadomości - odpowiedział - Daehyun?
- Tak?
Starszy nie odpowiedział, po omacku natrafił na ramię chłopaka, lekko go złapał i pociągnął do siebie
- Hyung, co ty robisz? - spytał prostując się zaskoczony zwrotem przebiegu wydarzeń.
- N-nic... dlaczego się odsunąłeś? - jego głos był zmieszany, a ręka puściła ramię
Chłopak westchnął
- Wiem jakie relacje nas łączą w normalnym życiu, ale teraz jesteśmy zamknięci.... a tobie jest zimno... - próbował wytłumaczyć swoje zachowanie a młodszy pragnął tylko poczuć jego ciepło.
Co to ma znaczyć?
Himchan zachowywał się przyjacielsko wobec wszystkich z ich grupy. Coś złego się działo? Himchan! Ktoś miał kłopot? Himchan!
Jednak nie na wszystkich jego gesty dobrze działały. Jung Daehyun zawsze musiał się oszukiwać że dotknięcie, nawet przypadkowe nie wzbudza w nim żadnych emocji. Kiedyś, dawno temu postanowił, że przeczeka zauroczenie i wszystko będzie w porządku. To było zaraz po jego załamaniu.
Zaraz po TYM.
Ale czas się dłużył, a i żadne uczucie nie chciało go opuścić.
Relacje, które nas łączą w normalnym życiu...
Po pierwsze żaden z chłopców nie miał normalnego życia. Każdy przeszedł to, co przeszedł i na swój sposób przeżywa.
Co mnie z tobą łączy...?
Oblizał usta i zmierzwił włosy
Przecież....
Usłyszał chrząknięcie
- Przepraszam, zapędziłem się... wykorzystuje sytuację, żeby być z kimś blisko... - powiedział szeptem źle rozumiejąc reakcję chłopaka - Nie chciałem, przepraszam... Po prostu czasami mi tego brakuje
- Nie przepraszaj - przerwał mu doskonale znając jego sytuacje, chłopak odkąd pamięta był sam, w przeciwieństwie od innych on nie wychował się w normalnej rodzinie
- Dae, wiem, że źle zrobiłem
- Nie. - powiedział stanowczo przysuwając się do niego - Zimno mi...
Dlaczego przy tobie jestem taki nieśmiały?
Dlaczego coś mnie blokuje?
Himcham słysząc to, lekko ujął jego dłonie i poprowadził po swoim ramieniu i torsie*
- Połóż się, jest późno - polecił a młodszy posłusznie wykonał jego polecenie
Nie ważne co nas łączy w "normalnym życiu"...
Położył głowę na jego ramieniu i przysunął się jeszcze bliżej a ten wziął leżący niedaleko nich koc i okrył ich.
Teraz jesteśmy tu i nic nie jest normalne.
Chłopak słyszał bicie serca, ale nie miał pojęcia czy to jego czy chłopaka obok
Mógłbym tak zawsze...
Jego ręka próbowała, z marnym skutkiem znaleźć dłoń Himchana. Chciał go dotknąć, karcił się w myślach za to zachowanie, ale chciał sprawdzić jeszcze raz jaka jest w dotyku jego dłoń.
- Co ty robisz? - spytał starszy łapiąc go za nadgarstek
Jesteśmy zamknięci...
Co ja wyrabiam?!
- Posiedźmy tak przez jeszcze chwilę, a potem wezmę jeden koc i pójdę gdzieś dalej - zabrał rękę i zamknął oczy
- Dlaczego dalej?
- Nie mogę, nie potrafię - wyjąkał
- Czego nie możesz?
Być tak blisko!
Nie wiem co się dzieje, dziwnie się czuję, gdy jestem tak blisko ciebie...
Chcę się odsunąć ale też chcę trwać w twoich ramionach już zawsze rozumiesz mnie?
- Nie ważne... Po prostu zaraz odejdę dobrze? - odpowiedział
Ja sam siebie nie rozumiem...
Trzymali go za ręce wykręcone za plecami uściskiem który mógłby zgnieść skałę. Mimo to wyrywał się we wszystkie możliwe strony. Nienawidził być skrępowany w żaden możliwy sposób a już na pewno nie taki. Chciał wyswobodzić ręce, jednak każda próba kończyła się jeszcze mocniejszym objęciem. Wszędzie panowała ciemność jedynie rozpraszana przez latarki. Krzyczał. Głośno. Krzyczał żeby go zostawili. Najlepiej w spokoju. Na przesłuchaniu nie powiedział nic. Siedział i patrzył wprost przed siebie ignorując wszystko dookoła. Był pewny, że ktoś bardzo przebiegle wrobił jego grupę. A przynajmniej tak mówił. Nikt nie musiał znać prawdy.
Gdyby poznali...
Usłyszał szczęk zamka i skrzypienie otwieranych drzwi. Yongguk rzucił się do przodu, jednak zaraz został zablokowany mocnym chwytem jednego z policjantów, drugi z nich złapał go za szyję podduszając go tym samym i skierował ostry snop światła latarki prosto na jego oczy
Poczuł się jak wtedy, kilka dni temu w metrze gdy YoungJae pokazał swoją prawdziwą twarz.
Nienawidzę go.
Próbował wziąć głębszy oddech
Brakuje mi go...
Ale go nienawidzę.
- Będziesz się zachowywał? - syknął
Nie wytrzymał
- Jak mam się zachowywać?! - wystękał patrząc nienawistnie w miejsce gdzie miała być twarz policjanta - JAK MAM.... SIĘ ....ZACHO....WYWAĆ? -powtórzył z trudem łapiąc powietrze
Niech mnie zabiją.
-Podziękować wam za rozstrzelanie mi ojca? - spytał i wziął urwany wdech
Poczuł jak uścisk staje się lżejszy, po chwili mógł już nawet poczuć dłonie i poruszać palcami. Także powietrze szybciej docierało do jego płuc a palce z jego szyi zostały zabrane.
- Tak? Dziękuję wam bardzo a teraz możecie się ode mnie odpierdolić. - zacisnął dłonie w pięści
- Uważaj na słowa. - ostrzegł groźnie facet który trzymał jego ręce
- Jak to "rozstrzelać ojca"? - spytał drugi
- Nie twoja sprawa, psie - wycedził przez zaciśnięte zęby i na oślep odepchnął go od siebie
Znów usłyszał skrzypienie drzwi, tym razem już bliżej niż przedtem
- Albo się będziesz zachowywał jak dorosły facet albo będę strzelał. - zagroził jeden a w mroku dało się zobaczyć błysk broni. Bang korzystając z okazji złapał lufę pistoletu i przystawił do swojej skroni.
- Strzelaj. - powiedział
Przynajmniej mi ulżysz.
- NO STRZELAJ! - krzyknął a dźwięk jego rozedrganego głosu odbił się echem po betonowych ścianach korytarza
Nie będę musiał myśleć.
Ani o YoungJae...
Ani o swoim zjebanym życiu
ani o tym, że wpędziłem moich przyjaciół do więzienia.
- Strzel... - wyszeptał niemal błagalnie
Ani o YoungJae....
Ale policjant jedyne co zrobił to mocnym ruchem odciągnął pistolet od jego głowy, wepchnął go do zimnego pomieszczenia i zatrzasnął drzwi.
Chłopak oparł się o ścianę i osunął się po zimnej powierzchni do samej podłogi, równie zimnej jak ściany, podkurczył kolana i schował głowę w ręce.
Usłyszał jakiś ruch wgłębi celi i spokojny oddech przerywający ciszę.
To nie tak miało być....
Nie tak miało się skończyć...
Ciąg dalszy nastąpi.....
***
*nie wiem czy udało mi sie to dobrze zobrazować, chciał mu pokazać gdzie ma się położyć...
Tak wgl to dlaczego pewna część powstała dzięki mnie? :D nie to bym miała coś przeciwko, ale jak ja się do tego przyczyniłam? Czyżby to na moją prośbę o wątku Himchana i Dae? *-*
OdpowiedzUsuńA teraz coś o rozdziale...
OMOMNOMNOMNOMNM!!!!! OMOMOMOMOMOMOMOMOOMOMOMOMOMOMO!!!! WIESZ JAKIE JA MIAŁAM FEELSY PO TEJ SCENIE Z HIMDAE??!! *O* tak, na to czekałam!!! *o* I JA CHCE WIĘCEJ!!! Jacy oni uroczy są, że o jeju... tacy do schrupania i ten wątek taki słodki, że mnie mniam!! ^^ Coś we mnie w środku się robiło, że gdyby nie to iż czytałam to w łóżku tuż przed spaniem to bym pewnie skakała ze szczęścia, że oni jednak mają takie aww momenty!! I już na samą wzmiankę o uczuciach Dae do Himchana to po prostu chciałam sama się do nich przytulić XD Jeju jakie to było słodkie!! Pomijając to, gdzie się aktualnie znajdywali i dlaczego XD ale Himchan taki troskliwy Hyung, że omo!!!! Nie wyrobię!! T.T CHCE WIĘCEJ WIĘCEJ WIĘCEJ!!!
A co do Banga... serce mi się zaczęło kroić, zwłaszcza, gdy powiedział, że jakby policja zabiła mu ojca i miałam takie wtf, a potem "biedny Bangi" i mi się smutno zrobiło i chyba trochę mi łazka poleciała :( serio... to było takie rozdzierające mi serce T.T
Ratuj go. Ratuj ich wszystkich, proszę!!! T.T
Chce już kolejną część, błagam!! Ja chce dalszą część!!!!
Mnóstwo weny Andrzejku!! <3
JAKIE JA MAM TERAZ PRZEZ CIEBIE FEELSY ZNOWU!!!! A TYLKO SPRÓBUJ PRZESTAĆ PROWADZIĆ TEGO BLOGA TO CIĘ ODNAJDĘ I ZMUSZĘ DO PISANIA TAKICH ŚWIETNYCH FF!!! *O*
Usuńprzerazasz mnie czasami zwlaszcza z tymi grozbami xD
UsuńAle mam banana na twarzy i Twoje feelsy mi sie udzielaja...
dziekuje i ciesze sie ze ci sie podobalo ^^
Yo ~ Piszę z anonima, bo mój telefon się popsuł i nie chce mnie zalogować na moje konto :c
OdpowiedzUsuńA więc! HimDae - sjbsjsjsgsjsnsbsh nie wierzę! XD Tylko głupi Dae boi się zbliżenia >.<
Yongguk jest taki biedny ... Aż mam ochotę do niego przyjść, przytulić i powiedzieć, że jest jeszcze Zelo, który go kocha c: (TAK, JA DALEJ TO BANGLO!!) xD
I wgl juz nic nie rozumiem... To ten sen to prawda?! Czy to że wszyscy zginęli to sen? Mam mętlik w głowie xD
Powodzenia ;D
Anem Sh.
oj tam od razu glupi.... zdarza sie xD
Usuńtak, Ty i Twoje BangLo xD
snem byla strzelanina a reszta to prawda :D