OMO NIE WIERZE NO NIE WIERZE....
Nie wierze, że udało mi się to skończyć i nie rozwalić ani jednej rzeczy pod wpływem wściekłości, gdy któraś scena mi się nie udawała... Wow, to dla mnie bardzo duże osiicie z Gukiem
Nie wierze, że udało mi się to skończyć i nie rozwalić ani jednej rzeczy pod wpływem wściekłości, gdy któraś scena mi się nie udawała... Wow, to dla mnie bardzo duże osiicie z Gukiem
Chwała wam za to!
BangLo foreva!
Oto przed wami najdłuższa część tej serii (Bo aż 2617 słów)
Oto przed wami najdłuższa część tej serii
P.S - Epilog został specjalnie napisany
tak, żeby nie było wiadomo o kogo chodzi. Macie się domyśleć,
ewentualnie sobie kogoś tam postawić.
A, no i oczywiście jak mogłam to pominąć... muszę wam wszystkim podziękować za komentarze i trwanie przy mnie, najbardziej Rufusowi, który mi tu feelsował, Anem, która mi szczerze mówiła co zrypałam i drugiej autorce bloga, która w sumie dała mi pomysł na tworzenie tego.. czegoś, i ogólnie reszcie w tym całym tworzeniu, bardzo wam współczuje, że musieliście przebrnąć przez pierwsze rozdziały.. aczkolwiek co was nie zabije to was wzmocni! Tak więc hakuna matata i na przód! Widzimy się przy następnej serii! (Prawda...?)
//Niekryty Krytyk voice// OOOGŁOSZENIA PARAFIAAAALNE:
Jak widzicie po prawej (dla niewtajemniczonych to po tej o ---->)(Tak chodzi o mnie) pojawił sie licznik do prologu nowej serii. Jako, że Kyo to kobieta (nie ważne, że mówią na nią "Andrzej") a kobieta zmienną jest postanowiłam już przy ostatnim gwizdku całkowicie zmienić narracje więc, nie bójta się, prolog pojawi się jutro ale w późniejszych godzinach.
MIŁEGO CZYTANIA!
___________________________________________________________________Był koniec dnia, zachodzące słońce wpadało przez otworzone do połowy drzwi garażu idealnie oświetlając pół ściany popryskanych kolorowym sprejem. Obrazy na ścianie zostały stworzone jeszcze gdy hala należała do ojca Yongguka. Spotykali się wtedy w gronie paczki i gdy rodziciela nie było działali i tworzyli arcydzieła. Przetrwało to do dziś, czasami też malują, jednak już nie w gronie starej paczki. Tamta się rozsypała, teraz pozostali tylko trzej z nich. A reszta? Reszta, gdy zaczęło się rozbić niebezpiecznie uciekła. Odgrodziła się od nich.
To było zaraz po wypadku, gdy ich grupa przechodziła... to co przechodziła. Wtedy nie było"ich", wtedy nie było grupy, była paczka przyjaciół.
Ciekawe czy Bang pamięta wypadek...
Pamiętam to jakby było wczoraj...
Czerwona maska samochodu tuż przed twarzą, uderzenie a potem przerażający ból który przeszywał umysł i ciało na wszystkie możliwe sposoby.
Nie miało go tam być
A jednak byłem.....
Daehyun leżał na kanapie ze starej wychodzonej skóry i zamyślony wpatrywał się w sufit, zupełnie nieświadomy, że ktoś go obserwuje. Że patrzy na potargane włosy, których każdy kosmyk uroczo odstawał w inną stronę. Nie miał pojęcia, że pewna osoba wpatruje się z ukosa w jego ciemne oczy, wodzi wzrokiem po linii jego nosa i szczęki, zatrzymuje się na przygryzanych nerwowo kształtnych ustach tym samym mimowolnie przygryzając swoje i zastanawiając się ile jeszcze wytrzyma myśląc o chłopaku w sposób w jaki o nim myślał. Kiedy sam się wyda? To tylko kwestia czasu.
Podszedł do kanapy i kucnął. Z bliska wyglądał jeszcze lepiej, przystojniej, dojrzalej. Jego przymknięte oczy dalej z zaciekawieniem oglądały sufit.
Mógł na niego patrzeć godzinami.
- Nie śpij bo cię okradną - powiedział a Daehyun zerwał się z miejsca przerażony. Gdy jednak zobaczył kto tak brutalnie i bezwstydnie przerwał jego rozmyślania wrócił do poprzedniej pozycji i położył głowę na bocznym oparciu.
- Himchan... czy ty chcesz żebym na zawał zszedł? - spytał przenosząc wzrok na uśmiechniętego chłopaka który przecząco pokręcił głową
- Skądże! Chciałem tylko zobaczyć twoją reakcję!
- I co, zadowolony? - spytał a starszy poprawił mu kilka kosmyków włosów.
- Bardzo. Gdzie podział się Yongguk? Albo reszta? Sam tu siedzisz?
- Siedzą w warsztacie za ścianą - wyciągnął w górę rękę i kciukiem wskazał w bliżej nieokreślone miejsce - poza tym nie byłbym sam bo ty tu jesteś.
- Czemu do nich nie pójdziesz?
- Nie mam humoru na zabawy ani nic podobnego
- Coś się stało? - spytał ostrożnie Kim
Daehyun przeniósł wzrok na starszego
- Wybaczyłbyś? Gdyby na miejscu Youngjae była osoba, którą kochasz wybaczyłbyś jej? - chłopak dźwignął się i podparł na łokciach.
Blisko, zbyt blisko
Gdy tylko odwrócił głowę a jego wzrok napotkał spojrzenie Himchana odskoczył i podniósł się do pozycji siedzącej. Himchan od razu znalazł się obok niego.
- Zależy kto to by był...
- Osoba, którą kochasz - pospiesznie powtórzył - znaczy... osoba, która dla ciebie dużo znaczy - poprawił się
Starszy przez chwilę siedział w zamyśleniu wpatrując się w podłogę, sprawiał wrażenie jakby na prawdę toczył wewnętrzną walkę o ostateczny werdykt. Po kilku chwilach jednak zabrał głos:
- Myślę, że jeśli to były pierwszy raz gdy ta osoba mnie zawiodła to dałbym jej drugą szansę - odparł
- A za drugim razem? - dopytywał młodszy
- Za drugim nie, wtedy wiedziałbym, że jeśli zwiodła mnie dwa razy to i kilka następnych przyjdzie z łatwością. Dlaczego o to pytasz?
- Tak po prostu myślę, chciałem cię spytać o opinie... - zamilkł na chwilę - chodzi o Yongguka hyunga. Znam go długo... Kilka razy poważnie się zawiódł na kilku osobach... On nie ufa wielu
- Wiem, że znasz go dłużej. Nasza znajomość nawet nie jest porównywalna z tym jaki czas wy się znacie ale zdążyłem to zauważyć, wiesz, przynajmniej my go nie zawiedziemy
- O YoungJae też tak myślał...
- YoungJae to już przeszłość, zrobił co zrobił...
- Myślisz że da mu szansę? - przerwał mu wpół słowa
- Nie. Zbyt bardzo się na nim zawiódł - odpowiedział uważnie przyglądając się chłopakowi a ten tylko pokiwał głową.
- Chodź, porywam cię - Himchan pociągnął młodszego za rękę nakazując mu wstanie.
- Gdzie?
- Zobaczysz - mrugnął do niego z uśmiechem i poprowadził do wyjścia.
Był ciepły letni wieczór, słońce chowało się już za chmurami a na niebie dało się zauważyć ostatnie pasma promieni o różnego rodzaju odcieniach pomarańczu i żółci. Wiał lekki wiaterek, ale w powietrzu można było poczuć zapach nadchodzącej burzy. Można było rzec, że o tej porze miasto budziło się do życia, dzieci wybiegały z bloków i mieszkań by pobawić się w piaskownicy na pobliskim placu zabaw albo pojeździć na rowerkach po ścieżkach parku
- Gdzie ty mnie ciągniesz? - spytał Jung ze śmiechem, patrząc na cieszącego się Himchana. Tak bardzo lubił ten uśmiech. Mógłby patrzeć na niego godzinami a i tak by mu się nie znudził.
- Chcę ci pokazać pewne miejsce, gdzie będziemy mogli w spokoju porozmawiać.
- Porozmawiać w spokoju?
- Chciałbym cię o coś spytać...
Zeszli z głównej ulicy na brukowaną ścieżkę prowadzącą do parku. Przeszli wzdłuż ogrodzenia, między choinkami i różnego rodzaju krzakami i drzewami aż dotarli do ściany pożółkłych liści
- Pamiętasz jak przez pierwszy tydzień, gdy wszyliśmy z aresztu, znikałem na trochę? - spytał starszy a Daehyun pokiwał głową
- Myślałem, że jesteś na mnie zły... - zaczął
- Dlaczego miałbym być na ciebie zły?
- No... - młodszy spuścił głowę speszony tym, co przed chwilą padło z jego ust - Myślałem, że po tym jak się wtedy przyznałem...
Himchan zaśmiał się
- O to chodzi? - spytał - Nie mam pojęcia dlaczego to miało by być powodem, żebym był na ciebie zły czy obrażony. A teraz chciałbym ci pokazać gdzie tak znikałem.- złapał go za nadgarstek i pociągnął prosto na ścianę liści. Przedostali się na drugą stronę.
Daehyun wpatrywał się w niemym zachwycie w otoczeniu. Tutaj, po tej stronie, słońce padało na liście drzew tak, że chłopak miał wrażenie jakby były ze złota, a te tworzyły jakby dach nad chłopcami, i tylko trochę nieba prześwitywało między gałęziami. Powietrze też było inne, świeże. A piętrzące się na trawie liście dodawały uroku tej scenerii. Czuł się jakby byli gdzieś bardzo daleko od cywilizacji, tylko on i Himchan.
Tylko ja i Himchan....
Sami...
Kolejny raz poczuł jakby stado motyli wzbijało się do lotu w jego żołądku a przyjemny dreszcz przeszedł przez jego całe ciało powodując powstanie gęsiej skórki.
- Nikomu jeszcze nie pokazywałem tego miejsca - powiedział Himchan chowając ręce w kieszeń i przyglądając się niebu. Po chwili jednak przeniósł wzrok na młodszego - Jesteś pierwszą osobą - zaśmiał się a Daehyun tylko przytaknął uśmiechając się do siebie. Himchan pokazał coś tylko jemu, cieszył się, że ma ze starszym taką relację.
- Mogę cię teraz o coś spytać?
- Już spytałeś - zauważył Dae podchodząc do niego, obaj udali się na pobliską ławkę
- No tak... To chciałbym zapytać o coś jeszcze raz - poprawił się gdy młodszy zajął miejsce obok niego - Powiesz mi jak to było z tym wypadkiem? Pogubiłem się trochę. Dlaczego wszystko było takie poważne?
Daehyun westchnął, kolejny raz odganiając obrazki wspomnień z głowy. Nie chciał do tego wracać.
- Chodzi o to, że przez ten napad na komisariat uciekło w międzyczasie wielu przestępców... - odpowiedział wbijając wzrok w ziemię - a wypadek...Yongguk hyung niesłusznie stracił tatę... oni chcieli po prostu mieć normalną rodzinę wiesz? - popatrzył na chłopaka, który przygryzając wargę, kiwał głową na znak tego, że rozumie.
Dlaczego on musi tak cholernie seksownie maltretować swoje malinowe, bardzo pociągające usta...?
- Jacyś bandyci porwali jego brata i mamę - kontynuował odwracając wzrok
- Jacyś bandyci porwali jego brata i mamę - kontynuował odwracając wzrok
- Bang ma brata? - przerwał mu zdziwiony Himchan
- Tak.. bliźniaka. - młodszy pokiwał głową i wrócił do opowiadania - ... jego tato chciał ich odzyskać.. i pewnie by im się udało, gdyby nie to, że wybiegłem na tą ulicę, a potem...
Zamilkł kolejny raz przywołując czerwoną maskę i huk towarzyszący uderzeniu człowieka w samochód a potem obraz rozstrzelanego najstarszego Banga
- Potem...?
- Widziałem jak strzelają do niego... rozstrzelali go na moich oczach. Zanim karetka przyjechała po mnie. Widziałem wszystko... - z każdym jego słowem głos stawał się coraz cichszy aż w końcu przeszedł do szeptu
- Yongguk wiedział, że to ty wtedy wybiegłeś na tę ulicę?
Daehyun pokręcił głową
- Nie. Wie, że miałem wypadek ale nie wie jaki i dlaczego. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
- Rozumiem...
- Musimy o tym rozmawiać?
- Nie..nie! Nie musimy - szturchnął go w ramię, widząc, że chłopak posmutniał - przepraszam nie powinienem pytać...
- Nie lubię do tego wracać, tak jakoś...
- Wiem, mówiłeś podobne rzeczy w szpitalu...- na chwile się zamyślił - Pamiętasz jak się poznaliśmy? - spytał po chwili
Tym razem młodszy pokiwał głową i, utkwiwszy spojrzenie w swoich palcach, zaczął się nerwowo nimi bawić.
- W szpitalu - odpowiedział przypominając sobie owe zdarzenie gdy pierwszy raz spotkał Himchana. Było to zaraz po jego wypadku, kiedy przechodził traumę, on, nie pytając o wiele pomógł mu otrząsnąć się do końca z szoku. Daehyun był mu za to bardzo wdzięczny.
Spojrzał na starszego wpatrującego się gdzieś w niebo.
Co teraz? Co teraz? Co teraz?
Jest tak blisko...
Czy mogę mu to wyznać?
Czy to nie będzie niewłaściwe?
- Hyung... - zaczął
- Tak? - chłopak popatrzył na niego swoimi sarnimi oczami
- Bo ja... ja się zakochałem - palnął oblewając się rumieńcem - Tylko nie wiem jak na to mój przyjaciel zareaguje...
- Z-zakochałeś się? - spytał nagle poważnie Himchan a jego mina nieco zrzedła
- W-wiesz... nie. Nie było tematu - urwał wstając. Czuł jak serce mu mocno bije, nagle zrobiło mu się niewyobrażalnie gorąco. Musiał wziąć kilka wdechów i uspokoić myśli, zrobił kilka kroków zanim poczuł na ramionach czyjeś dłonie i napierający na niego ciężar.
- O jakiego przyjaciela chodzi? - spytał, śmiejąc się, starszy. Daehyun uśmiechnął się ale nic nie odpowiedział, usiłował iść dalej nie zważając na opierającego się na nim, całym swoim ciężarem, chłopaka - No powiesz mi, czy nie? - nalegał - Co to za przyjaciel? Hm?
Daehyun odwrócił się by spojrzeć na chłopaka jednak wykonując tę czynność, Himchan stracił równowagę i runął razem z młodszym na ziemie wprost w jedną z kupek spiętrzonych liści. Leżał idealnie pod nim a łokcie oprate po obu stronach młodszego unosiły ciało Kima ponad nim Panika ogarnęła Daehyuna, jego hyung był tak blisko, że mógł zobaczyć z osobna każdą z jego ciemnych rzęs.
- Powiesz mi? - nalegał nie zmieniając swojej pozycji. Jung przerażonym wzrokiem wodził do od jego oczu to do ust.
Za blisko, za blisko, za blisko!
Jego ręce powędrowały do karku chłopaka i lekko go przyciągały.
Co ja robię?!
Nie panuję już nad swoimi ruchami!
Jego usta...są tak blisko!
Zbyt blisko!
Zbyt blisko by je po prostu zignorować!
- O-o ciebie chodzi... - wyszeptał niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Chciał odepchnąć starszego i uciec. Czuł rumieniec zalewający jego policzki i ciepły oddech na swoich ustach powodujący gęsia skórkę i delikatny dreszcz. wyszeptał niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Chciał odepchnąć starszego i uciec. Próbował odwrócić wzrok, ale jedyne co mógł to wpatrywać się w czekoladowe oczy. Czuł dudniące w klatce serce a oddech jakby przyśpieszył. Jego wzrok powędrował na lekko rozchylone usta Himchana, które tylko prosiły by ich dotknąć i posmakować, zatopić się w nich, poczuć na swoich.
Ręce położone na karku Kima ponownie bliżej go przyciągnęły zmniejszając odległość między nimi do trzech centymetrów. Chciał coś powiedzieć, wyszeptać, coś co rozerwałoby na strzępy i zniszczyło atmosferę między nimi ale nie potrafił, teraz myślał tylko o jednym.
Chcę.
Nie widząc ani cienia dezaprobaty a tym bardziej jakiejkolwiek innej reakcji na twarzy Kima, przymykając oczy, lekko musnął jego usta. Gdy tylko udało mu się je dotknąć, zapragnął więcej, nie tracąc czasu wpił się w nie mocniej jeszcze bliżej przyciągając chłopaka do siebie. Przez jego ciało przeszedł kolejny dreszcz gdy poczuł, że Himchan odwzajemnia pocałunek, delikatnie muska jego usta. Daehyun biernie delektował się pieszczotami, każde otarcie ich warg było nowym powodem by ponownie ich dotknąć. To był prawdziwy pocałunek a każdy dotyk był na to dowodem. Odrętwiał na chwilę gdy poczuł język starszego lekko przesuwający się po jego dolnej wardze.
Nigdy tego nie robiłem...
Co jeśli zrobię coś źle?
Milion myśli przepłynęło przez umysł Daehyuna oprzytomniając go nieco, jednak w ostatecznej decyzji rozchylił lekko usta a ich języki się złączyły. Jeśli przedtem było mu gorąco - teraz płoną żywym ogniem. Pocałunki Himchana były lekko zachłanne ale i każdy miał coś w sobie, że młodszy wiedział, że zapamięta je na długo. Wplótł dłonie w przydługie ciemne włosy chłopaka i zaczął wodzić językiem po jego podniebieniu czując jak coś w środku niego trzęsie się ze szczęścia, a jeszcze inne coś w postaci miłości i nadziei zakorzenia się na długo w jego sercu.
Oderwał się od niego dopiero, gdy jego płuca krzyczały głośno o nową porcje tlenu.
Jestem w parku
Właśnie pocałowałem chłopaka...leżąc pod nim,.. ale to pomińmy
Właśnie pocałowałem chłopaka...
Właśnie pocałowałem chłopaka, w którym jestem szaleńczo zakochany
A on najprawdopodobniej kocha mnie...
- O ciebie chodzi - powtórzył próbując unormować oddech i uspokoić, bijące jak oszalałe, serce. Widział ponad sobą szeroki uśmiech chłopaka a iskierki w jego oczach błyszczały wesoło. Oparł się na jednym łokciu a wolną ręką pogładził policzek młodszego
- Jestem przyjacielem i obiektem westchnień w jednym? - spytał uśmiechając się zadziornie - To śmieszne, bo ty akurat moim też.
Zamrugał kilka razy a ich usta po raz kolejny złączyły się w delikatnym pocałunku.
Uciekali do hali przeskakując kałuże deszczu. Burza zdążyła się ugościć na Seulskim niebie i teraz rozszarpywała je na strzępy. Ciężkie krople spadające na nich moczyły im ubrania i włosy.
- Jesteś cały mokry! - Himchan wskazał palcem na ubranie Daehyuna wykręcającego koszulkę, gdy stanęli pod wiatą przed halą.
- Tak samo jak ty! - młodszy szturchnął go łokciem w momencie, gdy na niebie pojawiła się kolejna błyskawica.
Otworzyli drzwi hali i weszli do środka, im oczom ukazali się Zelo i Yongguk. Siedzieli na kanapie i rozmawiali o czymś. Yongguk wydawał się zbyt ożywiony. Albo udawał, że wszystko jest w porządku albo tak było na prawdę.
Czyżby Himchan się mylił...?
- Gdzie byliście? spytał najmłodszy widząc nowo przybyłych, Daehyun spojrzał pytająco na Himchana
- W parku - odparł tamten z uśmiechem
- Co was wszystkich dzisiaj tak ciągnie do tego parku? - Zelo założył ręce na piersi i z naburmuszoną miną zajął swoje miejsce
- To co, młody, idziemy do parku? - spytał, pojawiając się znikąd, JongUp
- Teraz? - Zelo spojrzał za okno atakowane zaciekle kroplami deszczu, a Moon, śmiejąc się, rozczochrał jego włosy
- Po burzy! Nie będę narażał twojego afro na oklapnięcie!
Najmłodszy popatrzył na niego groźnie.
- Zazdrościsz mi włosów, czy jak?
- Zelo spokojnie - odparł Yongguk, pierwszy raz, od pojawienia się chłopców, zabierając głos. Po chwili zaklaskał w dłonie - Chyba czas żebym się ocknął i na powrót nadrobił to, co mnie ominęło powiedział patrząc po twarzach każdego z chłopców - Jaka jest sytuacja grupy?
Na te słowa Daehyun i Himchan unieśli splecione dłonie, powodując tym samym, prawdziwy, szczery, nie wymuszony, tak dawno nie widziany uśmiech Yongguka.
Patrzę na zachodzące słońce, z dachu budynku, i przypominam sobie wyrazy twarzy moich przyjaciół ich uśmiechy, gesty, przypominam sobie wyraz twarzy osoby, którą kocham. Nieoczekiwanie uśmiech, który zawsze widziałem, przemienia się w grymas bólu a śmiech, którego tak uwielbiałem słuchać, w pełen goryczy płacz. Jednak zaraz po nim następuję kolejny uśmiech i kolejny słodki dźwięk śmiechu. W każdym momencie każdego ludzkiego życia kryje się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość od nas tylko zależy, jak wykorzystamy ten czas i ile błędów popełnimy, zanim nauczymy się poprawnie żyć.
Teraz chyba może się wszystko dobrze skończy...
Teraz powinno się wszystko dobrze skończyć...
Każdy z nas tak wiele wycierpiał...
Każdy na swój sposób...
Jednak każdy z nas się teraz uśmiecha...
Zadziwiające, prawda?
- Tak.. bliźniaka. - młodszy pokiwał głową i wrócił do opowiadania - ... jego tato chciał ich odzyskać.. i pewnie by im się udało, gdyby nie to, że wybiegłem na tą ulicę, a potem...
Zamilkł kolejny raz przywołując czerwoną maskę i huk towarzyszący uderzeniu człowieka w samochód a potem obraz rozstrzelanego najstarszego Banga
- Potem...?
- Widziałem jak strzelają do niego... rozstrzelali go na moich oczach. Zanim karetka przyjechała po mnie. Widziałem wszystko... - z każdym jego słowem głos stawał się coraz cichszy aż w końcu przeszedł do szeptu
- Yongguk wiedział, że to ty wtedy wybiegłeś na tę ulicę?
Daehyun pokręcił głową
- Nie. Wie, że miałem wypadek ale nie wie jaki i dlaczego. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
- Rozumiem...
- Musimy o tym rozmawiać?
- Nie..nie! Nie musimy - szturchnął go w ramię, widząc, że chłopak posmutniał - przepraszam nie powinienem pytać...
- Nie lubię do tego wracać, tak jakoś...
- Wiem, mówiłeś podobne rzeczy w szpitalu...- na chwile się zamyślił - Pamiętasz jak się poznaliśmy? - spytał po chwili
Tym razem młodszy pokiwał głową i, utkwiwszy spojrzenie w swoich palcach, zaczął się nerwowo nimi bawić.
- W szpitalu - odpowiedział przypominając sobie owe zdarzenie gdy pierwszy raz spotkał Himchana. Było to zaraz po jego wypadku, kiedy przechodził traumę, on, nie pytając o wiele pomógł mu otrząsnąć się do końca z szoku. Daehyun był mu za to bardzo wdzięczny.
Spojrzał na starszego wpatrującego się gdzieś w niebo.
Co teraz? Co teraz? Co teraz?
Jest tak blisko...
Czy mogę mu to wyznać?
Czy to nie będzie niewłaściwe?
- Hyung... - zaczął
- Tak? - chłopak popatrzył na niego swoimi sarnimi oczami
- Bo ja... ja się zakochałem - palnął oblewając się rumieńcem - Tylko nie wiem jak na to mój przyjaciel zareaguje...
- Z-zakochałeś się? - spytał nagle poważnie Himchan a jego mina nieco zrzedła
- W-wiesz... nie. Nie było tematu - urwał wstając. Czuł jak serce mu mocno bije, nagle zrobiło mu się niewyobrażalnie gorąco. Musiał wziąć kilka wdechów i uspokoić myśli, zrobił kilka kroków zanim poczuł na ramionach czyjeś dłonie i napierający na niego ciężar.
- O jakiego przyjaciela chodzi? - spytał, śmiejąc się, starszy. Daehyun uśmiechnął się ale nic nie odpowiedział, usiłował iść dalej nie zważając na opierającego się na nim, całym swoim ciężarem, chłopaka - No powiesz mi, czy nie? - nalegał - Co to za przyjaciel? Hm?
Daehyun odwrócił się by spojrzeć na chłopaka jednak wykonując tę czynność, Himchan stracił równowagę i runął razem z młodszym na ziemie wprost w jedną z kupek spiętrzonych liści. Leżał idealnie pod nim a łokcie oprate po obu stronach młodszego unosiły ciało Kima ponad nim Panika ogarnęła Daehyuna, jego hyung był tak blisko, że mógł zobaczyć z osobna każdą z jego ciemnych rzęs.
- Powiesz mi? - nalegał nie zmieniając swojej pozycji. Jung przerażonym wzrokiem wodził do od jego oczu to do ust.
Za blisko, za blisko, za blisko!
Jego ręce powędrowały do karku chłopaka i lekko go przyciągały.
Co ja robię?!
Nie panuję już nad swoimi ruchami!
Jego usta...są tak blisko!
Zbyt blisko!
Zbyt blisko by je po prostu zignorować!
- O-o ciebie chodzi... - wyszeptał niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Chciał odepchnąć starszego i uciec. Czuł rumieniec zalewający jego policzki i ciepły oddech na swoich ustach powodujący gęsia skórkę i delikatny dreszcz. wyszeptał niezdolny do jakiegokolwiek ruchu. Chciał odepchnąć starszego i uciec. Próbował odwrócić wzrok, ale jedyne co mógł to wpatrywać się w czekoladowe oczy. Czuł dudniące w klatce serce a oddech jakby przyśpieszył. Jego wzrok powędrował na lekko rozchylone usta Himchana, które tylko prosiły by ich dotknąć i posmakować, zatopić się w nich, poczuć na swoich.
Ręce położone na karku Kima ponownie bliżej go przyciągnęły zmniejszając odległość między nimi do trzech centymetrów. Chciał coś powiedzieć, wyszeptać, coś co rozerwałoby na strzępy i zniszczyło atmosferę między nimi ale nie potrafił, teraz myślał tylko o jednym.
Chcę.
Nie widząc ani cienia dezaprobaty a tym bardziej jakiejkolwiek innej reakcji na twarzy Kima, przymykając oczy, lekko musnął jego usta. Gdy tylko udało mu się je dotknąć, zapragnął więcej, nie tracąc czasu wpił się w nie mocniej jeszcze bliżej przyciągając chłopaka do siebie. Przez jego ciało przeszedł kolejny dreszcz gdy poczuł, że Himchan odwzajemnia pocałunek, delikatnie muska jego usta. Daehyun biernie delektował się pieszczotami, każde otarcie ich warg było nowym powodem by ponownie ich dotknąć. To był prawdziwy pocałunek a każdy dotyk był na to dowodem. Odrętwiał na chwilę gdy poczuł język starszego lekko przesuwający się po jego dolnej wardze.
Nigdy tego nie robiłem...
Co jeśli zrobię coś źle?
Milion myśli przepłynęło przez umysł Daehyuna oprzytomniając go nieco, jednak w ostatecznej decyzji rozchylił lekko usta a ich języki się złączyły. Jeśli przedtem było mu gorąco - teraz płoną żywym ogniem. Pocałunki Himchana były lekko zachłanne ale i każdy miał coś w sobie, że młodszy wiedział, że zapamięta je na długo. Wplótł dłonie w przydługie ciemne włosy chłopaka i zaczął wodzić językiem po jego podniebieniu czując jak coś w środku niego trzęsie się ze szczęścia, a jeszcze inne coś w postaci miłości i nadziei zakorzenia się na długo w jego sercu.
Oderwał się od niego dopiero, gdy jego płuca krzyczały głośno o nową porcje tlenu.
Jestem w parku
Właśnie pocałowałem chłopaka...leżąc pod nim,.. ale to pomińmy
Właśnie pocałowałem chłopaka...
Właśnie pocałowałem chłopaka, w którym jestem szaleńczo zakochany
A on najprawdopodobniej kocha mnie...
- O ciebie chodzi - powtórzył próbując unormować oddech i uspokoić, bijące jak oszalałe, serce. Widział ponad sobą szeroki uśmiech chłopaka a iskierki w jego oczach błyszczały wesoło. Oparł się na jednym łokciu a wolną ręką pogładził policzek młodszego
- Jestem przyjacielem i obiektem westchnień w jednym? - spytał uśmiechając się zadziornie - To śmieszne, bo ty akurat moim też.
Zamrugał kilka razy a ich usta po raz kolejny złączyły się w delikatnym pocałunku.
Uciekali do hali przeskakując kałuże deszczu. Burza zdążyła się ugościć na Seulskim niebie i teraz rozszarpywała je na strzępy. Ciężkie krople spadające na nich moczyły im ubrania i włosy.
- Jesteś cały mokry! - Himchan wskazał palcem na ubranie Daehyuna wykręcającego koszulkę, gdy stanęli pod wiatą przed halą.
- Tak samo jak ty! - młodszy szturchnął go łokciem w momencie, gdy na niebie pojawiła się kolejna błyskawica.
Otworzyli drzwi hali i weszli do środka, im oczom ukazali się Zelo i Yongguk. Siedzieli na kanapie i rozmawiali o czymś. Yongguk wydawał się zbyt ożywiony. Albo udawał, że wszystko jest w porządku albo tak było na prawdę.
Czyżby Himchan się mylił...?
- Gdzie byliście? spytał najmłodszy widząc nowo przybyłych, Daehyun spojrzał pytająco na Himchana
- W parku - odparł tamten z uśmiechem
- Co was wszystkich dzisiaj tak ciągnie do tego parku? - Zelo założył ręce na piersi i z naburmuszoną miną zajął swoje miejsce
- To co, młody, idziemy do parku? - spytał, pojawiając się znikąd, JongUp
- Teraz? - Zelo spojrzał za okno atakowane zaciekle kroplami deszczu, a Moon, śmiejąc się, rozczochrał jego włosy
- Po burzy! Nie będę narażał twojego afro na oklapnięcie!
Najmłodszy popatrzył na niego groźnie.
- Zazdrościsz mi włosów, czy jak?
- Zelo spokojnie - odparł Yongguk, pierwszy raz, od pojawienia się chłopców, zabierając głos. Po chwili zaklaskał w dłonie - Chyba czas żebym się ocknął i na powrót nadrobił to, co mnie ominęło powiedział patrząc po twarzach każdego z chłopców - Jaka jest sytuacja grupy?
Na te słowa Daehyun i Himchan unieśli splecione dłonie, powodując tym samym, prawdziwy, szczery, nie wymuszony, tak dawno nie widziany uśmiech Yongguka.
EPILOG
Patrzę na zachodzące słońce, z dachu budynku, i przypominam sobie wyrazy twarzy moich przyjaciół ich uśmiechy, gesty, przypominam sobie wyraz twarzy osoby, którą kocham. Nieoczekiwanie uśmiech, który zawsze widziałem, przemienia się w grymas bólu a śmiech, którego tak uwielbiałem słuchać, w pełen goryczy płacz. Jednak zaraz po nim następuję kolejny uśmiech i kolejny słodki dźwięk śmiechu. W każdym momencie każdego ludzkiego życia kryje się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość od nas tylko zależy, jak wykorzystamy ten czas i ile błędów popełnimy, zanim nauczymy się poprawnie żyć.
Teraz chyba może się wszystko dobrze skończy...
Teraz powinno się wszystko dobrze skończyć...
Każdy z nas tak wiele wycierpiał...
Każdy na swój sposób...
Jednak każdy z nas się teraz uśmiecha...
Zadziwiające, prawda?
THE END
COOO???? JUŻ KONIEC????!!!! NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ANDRZEJ, NIE RÓB MI TEGO T.T
OdpowiedzUsuńWeź...teraz będę płakać, bo to już koniec tej wspaniałej serii (piszę to absolutnie szczerze, naprawdę mi się cholernie podobało!!) T.T Jeśli następne shoty nie będą tak dobre, jak ta seria z B.A.P to Cię znajdę i zmuszę do pisania ciągu dalszego >.< mam Twój numer, wiem, gdzie mieszka to nie będzie dla mnie żaden problem znaleźć Cię :D
Strasznie mi się to podobało!!! Miałam banana na twarzy i niezłe feelsy!! W końcu HimDae i boziu...jaka romantyczna sytuacja i te pocałunki *o*
(aż sama chciałam się z nimi całować... XD nie nic, wykasuj to!!) moje myśli znowu pędzą na niebezpieczne tory... widzisz, co ze mną robisz??!!
Wyobraziłam sobie to miejsce, w które zabrał go Himchan, a potem jak upadli na te liście OMO!!! *o* widziałam tą scenę w swojej wyobraźni i tak cholernie im zazdrościłam!! Ale ogromnie się cieszę, że jednak są razem!! Moje serducho się raduje, kiedy HimDae są razem! Nigdy nie myślałam, że z Dae można zrobić uke, bo raczej wygląda mi na seme, ale fakt... w parringu z Himchanem, to jednak uke. Męski, ale słodki uke... *o* zakochałąm się w HimDae *o* czy to w ogóle możliwe??? Już takie dziwne rzeczy plotę, o raju... Ale naprawdę... kocham to!! Najbardziej od momentu, kiedy byli już w tym sekretnym miejscu Himchana. A potem to wyznanie T.T padłam!! Takie romantyczne, takie słodkie, że jeju!!
Wdech, wydech, wdech, wydech...
Okay. I nie pisz, że mordęga była, boja miałam przyjemność czytając Twoją serię One Shot!! I z chęcią zostanę wyczekując na kolejną serię/shoty z gejpopami!! ^.^
Tylko zauważyłam, że coś Ci się chyba schrzaniło przy pisaniu, bo wyszło Ci (...) ciepły oddech na swoich ustach powodujący gęsią skórkędzi... (...) xD to jest, w tym akapicie, kiedy Dae mówi pierwszy raz, że chodzi o Himchana, że to on jest tym przyjacielem, w którym się zakochał (omo *-*)
Czekam na prolog do nowej serii o VKooku, prawda??
Życzę weny Andrzejku!! ^.^ <3
I zapomniałam dodać, że kocham Cię za ten wątek na końcu z JongUpem i Zelo XD afro w cyrku, afro w cyrku XD haha
Usuńtylko szkoda mi Bangusia, bo się został sam :( mam nadzieję, że jednak ułoży/o mu się z Zelo. Shippuję ich razem!!! To było genialne! Zazdroszczę Ci, bo potrafisz pobudzić moją wyobraźnię i dać mi cholera niezłe feelsy, gdzie potem nie wiem, co z nimi zrobić, bo mnie roznosi i chce więcej yaoi *-*
Jak na razie to moja ulubiona seria!! Jestem ciekawa, co dalej wymyślisz *-*
Omom jak zobaczyłam podziękowania dla Anem, to aż się uśmiechnęłam ^^ Tylko.... kurde Ty serio widzisz we mnie osobę, która ciągle mówi Ci, co zrypałaś? :I No w sumie prawda.... Czasem lubię wytykać ludziom błędy XD
OdpowiedzUsuńTo zakończenie było super, dobrze że HimDae się udało, bo im szczerze kibicowałam (w odróżnieniu do BangJae, ale to chyba wiesz XD). Te pocałunki, ukryte miejsce, burza.... Takie słodkie ^.^ Najbardziej podobała mi się scena, kiedy para weszła do hali i Bang pyta, jaka jest sytuacja grupy i oni wtedy podnoszą splecione dłonie, po czym wszyscy się śmieją~ Na prawdę idealne zakończenie c:
Epilog? Obyłoby się bez niego XD Ale jak jest, to jest c; Tylko chyba nie daje mi nic do myślenia :c W sumie nie wiem, może to tylko ja jestem taka, że nie ogarniam i ogarnąć nie potrzebuję xD
No nic, wielkie graty za wspaniałe zakończenie i do roboty pisać kolejną serię! :D Hwaiting, Kyorim <3
Zabiję cię ;_; przysięgam jak cie kocham tak cie zabiję... soboty to ty moja droga nie dożyjesz...
OdpowiedzUsuń