Kyo wita!
Przybywam z kolejnym rozdziałem. Za wiele on nie wnosi do fabuły (wcale, a wcale) ale no, że tak powiem, mogę bić sobie brawo, bo jestem bardzo z niego dumna. (skromność lvl Kyo)
Co do zaplanowanych dzieł: drugi miesiąc piszę Yoonmina, wiem, że długo i pewnie nie opłaca się czekać, ale pisze go na podstawie rp, a ci, co są wtajemniczeni, wiedzą, że takie zarysy powstają trochę długo (a ci co nie wiedzą... już wiedzą) .
Prawdopodobnie, zaznaczam PRAWDOPODOBNIE pojawi się po kolejnej części serii - 2min.
Stuknęło nam 15k wyświetleń. (Kyo bawi się w Jimina i odprawia pradawny indiański taniec)
Do rzeczy: życzę miłego czytania, jeśli ci się podoba zostaw komentarz, one cholernie motywują.
ps. trzymajmy kciuki za Niko, która 25.08 ma dość ważny test. ps2. Wszyscy życzymy najlepszego Rufusowi!
_______________________________________________________________
Taehyung złapał lekko rękaw szarej bluzy, którą aktualnie miał na sobie Jungkook i poprowadził go do niewielkiego lustra oprawionego w złotą ramkę, które wisiało na korytarzu. Ustawił chłopaka tak, by w całości, od pasa w górę, obijał się w nim, a sam stanął za nim, kładąc brodę na jego ramieniu. Przez chwilę patrzył na ich odbicia.
- Co widzisz? - spytał szeptem.
Jeon przypatrzył się postaciom stojącym przed nimi. Jeden chłopiec czarnowłosy, ubrany w czerwoną, jednolitą koszulkę i o wiele za dużą bluzę należącą do tego, który właśnie nieświadomie oplatał jego pas rękami, miał delikatne cienie pod oczami, a same oczy mocno zaczerwienione. Jego włosy układały się w totalny chaos, a wyraz twarzy ostrzegał, że wystarczy mała iskierka, by chłopak ponownie wybuchł płaczem. Za nim stał spokojniejszy, rudowłosy Kim, jego usta wykrzywiał delikatny uśmiech, patrzył na odbijającego się w lustrze Jungkooka zaciekawionym spojrzeniem.
- Bo ja tu widzę... - zaczął, nie słysząc odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie - bardzo utalentowanego piosenkarza, tancerza i rapera, który potrafi wyczynić cuda na kartce, bo jest cierpliwy i bardzo ambitny. Czasami go podziwiam za to, jak bardzo dąży do celu i się nie poddaje. Podziwiam go też za to, że potrafi cieszyć się z najmniejszych rzeczy, ja bym tak nie potrafił. - ostrożnie zerknął na niego, mówiąc te słowa. Przez chwilę obawiał się reakcji, w końcu powiedział wszystko, prawie wszystko, co myślał o maknae zespołu. Czuł jak w pewnym momencie uderzyła w niego fala gorąca, zalewając całe ciało i pobudzając serce do szybszego bicia. - A ty? Jak widzisz tego chłopca? - wskazał palcem w stronę ich odbić.
Jungkook westchnął cicho, szukając odpowiednich słów. Nigdy nie był dobry w opisywaniu siebie słowami-kluczami, nie miał też do końca pewności co o sobie myśli i co może powiedzieć. Nie mógł się skupić na myślach, czując włosy Kima muskające jego ucho i policzek.
- Osobę, która... - zaciął się i wziął wdech, nie chciał znów robić z siebie ofiary i kolejny raz wzbudzać litość w Taehyungu, ale czuł, że w głębi potrzebuje wszystko z siebie wyrzucić - która pakuje się ciągle w kłopoty, gdzie się nie pojawi, wszystko się wali, nie potrafi sobie poradzić z najmniejszymi rzeczami i potrafiłaby się tylko nad sobą użalać.
Taehyung spojrzał na niego, marszcząc brwi. Nie miał pojęcia, że młodszy ma aż tak złe zdanie o sobie. Wziął płytki wdech, zamykając oczy i mocniej oplótł ręce, wtulając się w jego plecy. Stali tak przez dłuższą chwilę. Jungkook wpatrywał się w ich odbicia. Powiedział za dużo, był tego pewny. Powiedział za dużo, zwłaszcza, że starszy powiedział o nim przedtem tyle dobrego. Złapał dłonie, których palce splatały się na jego brzuchu i delikatnie pogładził. Same jego dłonie lekko drżały, wykonując czynność. Miał wrażenie, że jego sen właśnie się spełnia. Co prawda, nie przytulał Taehyunga, ale to właśnie Taehyung przytulał jego.
- Hyung... - szepnął cicho, starając się nic nie zepsuć.
- Nie mów tak, proszę - poczuł jak palce pod jego dłońmi się rozplątują, przez moment chciał się skarcić w duchu, że zepsuł chwilę, że zepsuł moment, w którym znów poczuł się jak dawniej. Myśli te rozwiał kolejny ruch ręki chłopaka. Położył on swoją dłoń na dłoni młodszego, unieruchamiając ją tym samym i zaczął delikatnie gładzić jego skórę. - Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Jesteś cudownym chłopakiem, którego ambicja trochę przerasta. Nigdzie, gdzie się pojawisz, nie dzieje się nic złego z tylko i wyłącznie twojego powodu. Nie jesteś tym najgorszym - zamilkł na chwilę, by wziąć oddech, po czym szepnął ledwo słyszalnie. - Dla mnie zawsze będziesz tym najlepszym.
Jungkook zamknął oczy i napawając się jeszcze przez chwilę momentem, puścił jego dłonie i zniknął za drzwiami pokoju, zostawiając Kima samego na korytarzu. Czuł, że gdyby nie uciekł, jego coraz szybciej bijące serce może mu przysporzyć jeszcze więcej niepotrzebnych problemów.
Trochę ciężej oddychając, opadł na pościel.
00:30
Nie potrafię spać. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Ciągle myślę nad tym, co mi powiedziałeś. Czy naprawdę uważasz, że jestem cudowny? Czy naprawdę widzisz we mnie te wszystkie zalety, które wymieniłeś? Skoro to powiedziałeś, tak pewnie jest, jednak nie potrafię w to uwierzyć. Przez cały czas czuję twoja dłoń na mojej, twoje ciało przylegające do moich pleców, czuję to ciepło. Było tak cudownie... Zupełnie jak kiedyś. Wiesz, że śniło mi się coś podobnego? Tylko, że to ja tuliłem ciebie. Chcę, żeby to się działo częściej. Chcę cię częściej przytulać, chcę żebyś ty częściej przytulał mnie. Zwłaszcza, że pokazałeś mi jak bardzo potrzebowałem tego uczucia. Mam twoją bluzę, dziwie się, że jeszcze jej nie zabrałeś. Chyba ją polubiłem, dzięki niej czuję twoją obecność i jest mi lepiej. Myślę nad słowami, które powiedziałeś. Nie rozumiem, co dokładnie znaczyło to, że dla ciebie będę zawsze najlepszy, ale... na prawdę pomogłeś mi dzisiaj. Chyba widzę światełko w tunelu. Dziękuję, hyung.
Obudził się, słysząc głośnie głosy dochodzące zza ściany. Gdy spojrzał na telefon z zegarka szczerzyła do niego kły godzina siódma rano. Dźwignął się na łokcie i rozglądnął po pokoju. W dalszym ciągu było ciemno i w dalszym ciągu świeciły uliczne latarnie, to było jedyne źródło światła. Nie miał pojęcia, ile spał, jednak czuł, że o wiele za mało. Spuścił nogi na zimne panele, przetarł dłonią twarz, by się rozbudzić, i zmierzwił włosy, tworząc artystyczny chaos. Trąc piąstką prawe oko, uprzednio ubierając szarą, szeroką bluzę, wyszedł z pokoju. Powitał go zapach kawy i jakby pieczonego ciasta, które przywoływało na myśl wizytę u dziadków na wsi. Zapalił światło, by lepiej widzieć korytarz i zszedł na parter do salono-kuchni. Pierwsze co zauważył, to siedząca przy stole czwórka chłopców, która zajadała się tostami zrobionymi przez zespołową mamę, rozmawiali zawzięcie na jakiś, bliżej nieznany Jungkookowi, temat. Niemrawo zajął jedno z pustych miejsce i oparł głowę na rękach, nawet się nie witając.
- Co jest młody? - Jin siedzący po prawej stronie chłopaka szturchnął go, nakazując tym samym na podniesienie głowy i spotkanie jego oczu z rażącym światłem.
- Daj mu spokój. - gdzieś z naprzeciwka dało się słyszeć głos Namjoona chrupiącego przypieczony chleb. - Nie widzisz, że on jeszcze śpi?
- Więc niech lepiej szybko się obudzi, bo jak za piętnaście minut nie wyjedziemy, będziemy spóźnieni.
Na te słowa Jeon zamrugał kilka razy i spojrzał lekko przerażony po twarzach pozostałej dwójki. Tego dnia o godzinie dziewiątej, miała odbyć się sesja do najnowszego comebacku. Co prawda nikt nie wiedział praktycznie nic o nowym koncepcie, ani nie został poinformowany o żadnych szczegółach, ale każdemu zależało, aby mieć wszystko szybko z głowy.
- Dlaczego nikt mnie nie obudził? - wymamrotał Jungkook, pocierając piąstką oko, drugą ręką zabierając się za już ostygniętego tosta.
- Ten tutaj - dłoń Namjoona skierowała się w stronę, właśnie popijającego herbatę Taehyunga - miał właśnie zostać wygnany do twojego pokoju, by wmówić poduszce zdradę z kołdrą i wyciągnąć cię z romansu z łóżkiem.
Spojrzenia maknae i najmłodszego Kima na moment się spotkały. Wyraz oczu starszego był taki jak zwykle - radosny, z małym błyskiem ciekawości. W kolejnej sekundzie, przypomniawszy sobie zdarzenie z poprzedniego dnia, oczy Kooka wpatrywały się gdzieś w przestrzeń, a jego policzki nagle pokrył ledwo widoczny rumieniec. Taehyung na ten widok tylko uśmiechnął się pod nosem i wspierając się na ręce, dokończył pić herbatę.
- Dawaj to! - gdzieś z salonu dało się słyszeć szybkie kroki czyiś butów i paniczny śmiech. Po chwili rozległ się dźwięk drącego się materiału i niemal w tej samej sekundzie, niczym z procy, do kuchni wpadł Jimin. Podbiegł do Jina i schował za jego krzesłem zaciskając oczy.
- Hyung ratuj - wyskomlał, kuląc się tak, by było go widać jak najmniej - umrę...
Jin westchnął i wstał w momencie, gdy do kuchni powolnym krokiem, kurczowo ściskając w dłoni białe zwitki materiału, które w poprzednim życiu musiały być koszulką, wszedł Hoseok. Najstarszy spojrzał na kulącego się za oparciem krzesła chłopaka, a zaraz potem na wściekłego Junga.
- Co wy odwalacie? -spytał zrezygnowany. Afery o błahe rzeczy w dormie Bangtan były już codziennością, a Jin jedyne nad czym się zastanawiał, to co chłopcy wymyślą kolejny raz. Jungkook z zaciekawieniem patrzył na obydwie strony.
- Chciałem zrobić pranie. Jak normalny człowiek, a to tutaj - tu palec Hoseoka powędrował w stronę prostującego się Jimina. - Nie dość, że nie chce dać swojej, napromieniowanej już pewnie koszulki, to jeszcze ją podarł!
Jin zamknął oczy, zapewne odliczając w duchu do dziesięciu. Z takimi trzeba powoli przetłumaczyć, może zrozumieją.
- O to cała afera? - spytał w końcu.
- N-no... tak.
- Ty - wskazał na przedmówcę. - Idziesz robić to cholerne pranie. A to tutaj - odwrócił się i wskazał na stojącego zaraz za nim Jimina - siada na krześle i grzecznie zajada śniadanie, chyba, że chce się pożegnać z konsolą.
- Już... siadam, siadam... - chłopak zajął miejsce zaraz po drugiej stronie Jungkooka i zabrał się za smarowanie tosta.
- Kookie, bluza - Jeon mało nie spadł z krzesła, słysząc koło ucha głos Hobiego, wzdrygnął się i spojrzał na niego. - Bluza, to co masz teraz na sobie, wiesz, takie szare, duże, nie twoje - uniósł brew, widząc reakcje chłopaka.
- Daj mi dokończyć śniadanie - chłopak odwrócił się w stronę stołu z zamiarem pochłonięcia kolejnej kromki.
- Jeon Jungkook, nie chcesz żeby skończyła ona jak to - wetknął mu pod nos pozostałości po białej koszulce Jimina, na co Taehyung poderwał się na nogi, wskazując na chłopaka nożem ze sporą ilością masła.
- Kookie! Żadnych gwałtownych ruchów, spokojnie oddaj mu bluzę - powiedział powoli z udawanym przerażeniem. - Zbyt mocno ją kocham, żeby skończyła jako frędzle.
- Gdzie wyście się tak długo podziewali? - wysoka Azjatka, z czarnymi włosami spiętymi na karku w kucyk wpatrywała się w nich ze złością, ściskając w dłoni pędzel do pudru. - Jak my mamy teraz zdążyć zrobić wam odpowiedni makijaż?
- Przepraszamy noona - Jin spuścił głowę, patrząc na swoje buty. - Mieliśmy mały kłopot w domu.
Dziewczyna wywróciła oczami i złapała go za ramiona, sadzając na wysokim obrotowym krześle przed wielkim lustrem otoczonym lampkami, na którego półeczce stało milion pudełeczek, pudełek, pędzelków do pudru, konturów, rozcierania cieni, wachlarzyków, miotełek, pędzelków do ust wysuwanych, nie wysuwanych, przeróżnych kolorów cieni, tuszów i innych tego typu narzędzi tortur.
Po zrobieniu przez trzy wizażystki każdemu z chłopców delikatnego make-upu, wręczyła Jungkookowi i Namjoonowi po kredce do oczu.
- Fotograf już czeka, kreskę chyba potraficie zrobić? - spojrzała na chłopców, którzy tylko energicznie przytakiwali głowami, w duchu nie mając pojęcia jak, coś co mieli właśnie w dłoni, się trzyma.
Maknae usiadł przed małym lusterkiem w kącie pokoju z zamiarem zabrania się za malowanie. Słowem kluczem w tym przypadku był "zamiar".
- Pomóc ci? - Jungkook wzdrygnął się na niespodziewany dźwięk głosu Taehyunga. Chłopak stał ze skrzyżowanymi na piersi rękami, z uśmiechem wpatrując się w nieudolne próby zrobienia sobie idealnej kreski przez młodszego.
- Nie strasz mnie tak - starając się nie zwracać uwagi na hyunga, Kookie ponownie zabrał się za malowanie, widząc to, Taehyung usiadł na przeciwko niego, na czerwonej kanapie, odebrał z jego rąk lusterko, które zaraz potem odłożył na niedaleko stojący stolik i uniósł podbródek chłopaka, przez chwilę mu się przypatrując.
- Otwórz oczy i patrz w górę - polecił, zabierając mu kredkę. Jungkook spełnił jego polecenie i otworzył szeroko oczy, wpatrując się w sufit, by po chwili jego oczy zdobiły równe kreski. - A teraz zamknij oczy, póki ci nie powiem, żebyś otworzył.
Maknae zamknął oczy, dając tym samym możliwość przyglądnięcia się jego twarzy najmłodszemu Kimowi, który ani na moment, nie puszczał jego podbródka. Poprawił jego ciemne kosmyki i spojrzał na przymknięte powieki, zaraz potem jego wzrok zsunął się na różowe usta młodszego. Przez chwilę wpatrywał się w nie, nieświadomie rozchylając swoje.
- Chłopcy! Bangtan proszeni na salę - gdzieś rozległ się wysoki głos asystentki fotografa.
Jedyne co powstrzymało Jeongguka przed otworzeniem oczu, to kciuk starszego, który w tym samym momencie sunął po jego dolnej wardze.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
- Dlaczego nikt mnie nie obudził? - wymamrotał Jungkook, pocierając piąstką oko, drugą ręką zabierając się za już ostygniętego tosta.
- Ten tutaj - dłoń Namjoona skierowała się w stronę, właśnie popijającego herbatę Taehyunga - miał właśnie zostać wygnany do twojego pokoju, by wmówić poduszce zdradę z kołdrą i wyciągnąć cię z romansu z łóżkiem.
Spojrzenia maknae i najmłodszego Kima na moment się spotkały. Wyraz oczu starszego był taki jak zwykle - radosny, z małym błyskiem ciekawości. W kolejnej sekundzie, przypomniawszy sobie zdarzenie z poprzedniego dnia, oczy Kooka wpatrywały się gdzieś w przestrzeń, a jego policzki nagle pokrył ledwo widoczny rumieniec. Taehyung na ten widok tylko uśmiechnął się pod nosem i wspierając się na ręce, dokończył pić herbatę.
- Dawaj to! - gdzieś z salonu dało się słyszeć szybkie kroki czyiś butów i paniczny śmiech. Po chwili rozległ się dźwięk drącego się materiału i niemal w tej samej sekundzie, niczym z procy, do kuchni wpadł Jimin. Podbiegł do Jina i schował za jego krzesłem zaciskając oczy.
- Hyung ratuj - wyskomlał, kuląc się tak, by było go widać jak najmniej - umrę...
Jin westchnął i wstał w momencie, gdy do kuchni powolnym krokiem, kurczowo ściskając w dłoni białe zwitki materiału, które w poprzednim życiu musiały być koszulką, wszedł Hoseok. Najstarszy spojrzał na kulącego się za oparciem krzesła chłopaka, a zaraz potem na wściekłego Junga.
- Co wy odwalacie? -spytał zrezygnowany. Afery o błahe rzeczy w dormie Bangtan były już codziennością, a Jin jedyne nad czym się zastanawiał, to co chłopcy wymyślą kolejny raz. Jungkook z zaciekawieniem patrzył na obydwie strony.
- Chciałem zrobić pranie. Jak normalny człowiek, a to tutaj - tu palec Hoseoka powędrował w stronę prostującego się Jimina. - Nie dość, że nie chce dać swojej, napromieniowanej już pewnie koszulki, to jeszcze ją podarł!
Jin zamknął oczy, zapewne odliczając w duchu do dziesięciu. Z takimi trzeba powoli przetłumaczyć, może zrozumieją.
- O to cała afera? - spytał w końcu.
- N-no... tak.
- Ty - wskazał na przedmówcę. - Idziesz robić to cholerne pranie. A to tutaj - odwrócił się i wskazał na stojącego zaraz za nim Jimina - siada na krześle i grzecznie zajada śniadanie, chyba, że chce się pożegnać z konsolą.
- Już... siadam, siadam... - chłopak zajął miejsce zaraz po drugiej stronie Jungkooka i zabrał się za smarowanie tosta.
- Kookie, bluza - Jeon mało nie spadł z krzesła, słysząc koło ucha głos Hobiego, wzdrygnął się i spojrzał na niego. - Bluza, to co masz teraz na sobie, wiesz, takie szare, duże, nie twoje - uniósł brew, widząc reakcje chłopaka.
- Daj mi dokończyć śniadanie - chłopak odwrócił się w stronę stołu z zamiarem pochłonięcia kolejnej kromki.
- Jeon Jungkook, nie chcesz żeby skończyła ona jak to - wetknął mu pod nos pozostałości po białej koszulce Jimina, na co Taehyung poderwał się na nogi, wskazując na chłopaka nożem ze sporą ilością masła.
- Kookie! Żadnych gwałtownych ruchów, spokojnie oddaj mu bluzę - powiedział powoli z udawanym przerażeniem. - Zbyt mocno ją kocham, żeby skończyła jako frędzle.
- Gdzie wyście się tak długo podziewali? - wysoka Azjatka, z czarnymi włosami spiętymi na karku w kucyk wpatrywała się w nich ze złością, ściskając w dłoni pędzel do pudru. - Jak my mamy teraz zdążyć zrobić wam odpowiedni makijaż?
- Przepraszamy noona - Jin spuścił głowę, patrząc na swoje buty. - Mieliśmy mały kłopot w domu.
Dziewczyna wywróciła oczami i złapała go za ramiona, sadzając na wysokim obrotowym krześle przed wielkim lustrem otoczonym lampkami, na którego półeczce stało milion pudełeczek, pudełek, pędzelków do pudru, konturów, rozcierania cieni, wachlarzyków, miotełek, pędzelków do ust wysuwanych, nie wysuwanych, przeróżnych kolorów cieni, tuszów i innych tego typu narzędzi tortur.
Po zrobieniu przez trzy wizażystki każdemu z chłopców delikatnego make-upu, wręczyła Jungkookowi i Namjoonowi po kredce do oczu.
- Fotograf już czeka, kreskę chyba potraficie zrobić? - spojrzała na chłopców, którzy tylko energicznie przytakiwali głowami, w duchu nie mając pojęcia jak, coś co mieli właśnie w dłoni, się trzyma.
Maknae usiadł przed małym lusterkiem w kącie pokoju z zamiarem zabrania się za malowanie. Słowem kluczem w tym przypadku był "zamiar".
- Pomóc ci? - Jungkook wzdrygnął się na niespodziewany dźwięk głosu Taehyunga. Chłopak stał ze skrzyżowanymi na piersi rękami, z uśmiechem wpatrując się w nieudolne próby zrobienia sobie idealnej kreski przez młodszego.
- Nie strasz mnie tak - starając się nie zwracać uwagi na hyunga, Kookie ponownie zabrał się za malowanie, widząc to, Taehyung usiadł na przeciwko niego, na czerwonej kanapie, odebrał z jego rąk lusterko, które zaraz potem odłożył na niedaleko stojący stolik i uniósł podbródek chłopaka, przez chwilę mu się przypatrując.
- Otwórz oczy i patrz w górę - polecił, zabierając mu kredkę. Jungkook spełnił jego polecenie i otworzył szeroko oczy, wpatrując się w sufit, by po chwili jego oczy zdobiły równe kreski. - A teraz zamknij oczy, póki ci nie powiem, żebyś otworzył.
Maknae zamknął oczy, dając tym samym możliwość przyglądnięcia się jego twarzy najmłodszemu Kimowi, który ani na moment, nie puszczał jego podbródka. Poprawił jego ciemne kosmyki i spojrzał na przymknięte powieki, zaraz potem jego wzrok zsunął się na różowe usta młodszego. Przez chwilę wpatrywał się w nie, nieświadomie rozchylając swoje.
- Chłopcy! Bangtan proszeni na salę - gdzieś rozległ się wysoki głos asystentki fotografa.
Jedyne co powstrzymało Jeongguka przed otworzeniem oczu, to kciuk starszego, który w tym samym momencie sunął po jego dolnej wardze.
Ciąg Dalszy Nastąpi...
AAAAAA
OdpowiedzUsuńo nie, umieram
Nowy rozdzial i odrazu dobry hum
or z rana <3
Ten rozdzial jest tak cudowny, tak uroczy, tak superasny, ze ahnfvwjnsbr.
Tae malujacy kreski Ciastkowi
O boze <3
Tae tulacy Ciastka.
O boze x2
Kocham cie, czekam na kolejny rozdzial
Weny <3
Jeju, to jest idealne. Tylko za krotkie. Ale i tak idealne TT <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam już wszystkie rozdziały, a po tym sobie umieram, heh. </33
OdpowiedzUsuńCóż, na pewno zostanę na dłużej, a jeśli nie będę komentować, to znaczy, że albo jestem zbyt leniwa (moja największa wada ;;), albo umarłam z nadmiaru feelsów. ^^'
Życzę weny i czekam na kolejną część!
Papa~! ♥
Dlaczego ucięło mój komentarz? Nie obrazisz się jeśli wstawię go na facebooka? Ale się wściekłam, pfi. ;;
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOmg to było boskie! Chce więcej! Kocham Vkooka i to opowiadanie też ♥
OdpowiedzUsuńChyba pierwszy raz w życiu skomentuję komuś ff, bo zazwyczaj pomijam tę czynność, ale dziś zrobię wyjątek. Kocham Cię, ryly. Jest bardzo mało dobrych, polskich opowiadań z tym paringiem i w tej chwili ratujesz mi życie! Szczególnie, że moja miłość do wikóczka z dnia na dzień ciągle rośnie. Super rozdział i życzę weny! <3
OdpowiedzUsuńTak się ciesze że wreście znalazłam jakieś opowiadanie z moim ulubionym paringiem a naprawde szkoda że tak mało ich jest...no ale cóż nic nie poradzisz. Cudo i życzę weny ❤
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW końcu zebrałam się, żeby przeczytać to całe i jestem mega zadowolona. Świetnie piszesz a fabuła mega wciągająca, serio, kocham cię za taki pomysł <3 Ale urwać w takim momencie... aish <3 Z niecierpliwością czekam na kolejny i życzę dużo weny <3
OdpowiedzUsuńDobra, więc tak. Dziś znalazłam tego bloga i niezmiernie się z tego cieszę. VKook i nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Opowiadanko jest tak cudowne, że aż mam takie dziwne uczucie w środku (to przez te feelsy). OMG, dlaczego Tae jest taki cudowny? No chyba zaraz tu umrę, a przecież muszę żyć, żeby przeczytać kolejny rozdział. O.O
OdpowiedzUsuńAutorko, powodzenia! Nie popsuj tu nic, bo jak na razie jest cudownie i czekam na kolejny rozdział. Fighting ~