Niestety mam smutną wiadomość, mój laptop zastrajkował i postanowił się nie włączać, więc rozdział jak i kolejne shoty będą pojawiać się rzadko o ile szczęście dopisze mi na tyle, by je jakoś napisać na blogu, bo w zeszycie mogę tak dużo, że aż wcale.
Spis treści zostanie uzupełniony, gdy będzie takowa możliwość. Z racji tego, że z moimi umiejętnościami za robienie tego na telefonie nawet się nie biorę.
Miłego czytania, liczę na wasze komentarze, bo moja buźka cieszy się, gdy je czyta.
-----------------
- Nienawidzę takiego zachowania. Nienawidzę tego co robisz. Jesteś pieprzonym egoistą. - Taemin starał się maskować łamiący się głos krzykiem. Nie mógł okazać słabości, nie mógł pokazać tego, że chciałby tylko, by Minho do niego podszedł, przytulił i powiedział, że wszystko co się stało, to nie prawda.
- Minnie, uspokój się. - Minho starał się za wszelką cenę podejść do wymachującego rękami maknae, ale skończyło się to fiaskiem. Został odepchnięty, a to nie bolało tyle, co świadomość, że jego chłopak cierpi przez niego.
- Nie mów tak do mnie. Nie odzywaj się do mnie. Nie chce cię znać. - blond włosy, czując, że dłużej nie powstrzyma łez, odwrócił się i idąc szybkim krokiem, nie dając nawet szansy, by Choi go zatrzymał, oddalił się z rynku miasta.
~
Było jesienne popołudnie, z poszarzałego nieba ciężko spadały na betonową powierzchnię placu, duże krople deszczu, przy okazji mocząc ubranie Choi Minho siedzącego na schodkach prowadzących do kościoła. Nie dbał o to czy jest mu zimno, było mu to obojętne, mimo, że jego skóra, którą pokrywała gęsia skórka, podskakujące nogi i dreszcze, które przechodziły jego ciało z każdym kolejnym podmuchem wiatru, mówiły co innego. Ignorował to. Jego usta były zaciśnięte w cienką kreskę, a oczy szkliły się z każdą chwilą coraz bardziej. Teraz było mu wszystko obojętne, ignorował śpieszących gdzieś ludzi z rozłożonymi parasolami. Było mu to obojętne, gdzie się znajduje. Było mu obojętne gdzie jest, zawsze, gdy nie był u boku Taemina, a teraz nawet nie marzył o tym, by usiąść obok niego i wtulić się w to drobne ciałko, które tak kochał przytulać. Teraz to było nierealne, skrzywdził Taemina swoją własną głupotą. Tylko dlatego, że dowiedział się, że kto inny go kocha. Był tak głupi... Żałował wszystkiego, co powiedział Jonghyunowi, wszystkiego co z nim zrobił. Zaraz jak wróci i o ile wróci do dormu, zabierze swoje rzeczy i przeniesie sie do osobnego pokoju, by nie dzielić go już z osobą, przez którą rozwalił sobie idealny związek.
- Młody człowieku, czy wszystko w porządku? - sponad jego głowy dobiegł jego uszu głos starszego pana. Chłopak poniósł głowę i ujrzał podstarzałego mężczyznę, jego włosy były koloru niemal srebrnego, był ubrany w stare, wychodzone ciuchy, a drżącą dłonią podpierał się na drewnianej lasce. Minho mimowolnie się uśmiechnął.
- Dziadku, skąd wiedziałeś, że tu jestem? - spytał wycierając oczy, z których nagle poleciało kilka łez.
- Przyszedłem na mszę. - starszy pan uśmiechnął się delikatnie. - Jesteś cały przemoczony. Chodźmy do domu, powiesz mi co się stało.
Minho posłusznie wstał i złapał dziadka pod rękę pomagając mu tym samym zachować większą równowagę.
- Mam twoje ulubioną czekoladę. - starszy pan uśmiechnął się, a Minho poczuł kolejną falę żalu, która dusiła go w piersi. Wszyscy byli dla niego tacy dobrzy, a on nawet nie potrafił tego docenić, a co dopiero odwzajemnić tę dobroć. Wyszli z rynku, na którym środku znajdował się kościół i skierowali się w stronę jednej z uliczek prowadzących w osiedle domków jednorodzinnych.
- Jak się czujesz, dziadku? - chłopak z całych swoich sił starał sie powstrzymać swój głos przed załamaniem.
- Dobrze Minho, coraz lepiej, dziękuję.
Taemin stanął w drzwiach pokoju Onew zakrywając całą twarz. Nie chciał nikomu pokazywać, że płakał. Nie chciał nikomu pokazać, że płakał przez Niego. Jednak nie potrafił się uspokoić, łzy nie przestawały płynąć z jego oczu. Oparł się o futrynę i osunął się po niej do ziemi, gdzie kucnął i skulił się wybuchając jeszcze większym płaczem. Jego związek z Minho brał śmiertelnie pod uwagę, wiązał z nim swoja przyszłość. Zawsze, gdy ktoś pytał jak widzi siebie za dziesięć lat, zawsze wyobrażał siebie trzymającego dłoń Minho, który z kolei patrzył na niego z miłością. Miłością, która teraz wisiała na włosku. Wziął drżący oddech czując obejmujące go ramiona lidera.
- Hyung... - jęknął przez łzy. Na więcej słów nie potrafił się zdobyć, bolało go serce, czuł jakby zostało porwane na kilka kawałków. Tak po prostu, bez ostrzeżenia, z zimną krwią.
- Już, shh... - chłopak przytulił młodszego do siebie i czekał, aż ten uspokoi się do tego stopnia, by móc cokolwiek powiedzieć. - Powiesz mi co się stało?
Lee tylko pokręcił głową i otarł łzy z piekących go oczu. Podniósł głowę i spojrzał smutno na przyglądającego mu się Jinki.
- Coś z Minho? Pokłóciłeś się z nim? - chłopak gładził ramię młodszego patrząc na niego z troską. Taemin pokiwał głową. Teraz nawet nie był pewny czy dalej są razem, czy to już definitywnie koniec. Nie chciał tego, ale ciężko mu było przyjąć do świadomości, że jego chłopaka i Jonghyuna łączyło to samo co z nim. Nie mógł sobie wyobrazić Minho całującego Kima w taki sam sposób jak jego, nie mógł przyjąć do wiadomości, że jego chłopak dotykał jego najlepszego przyjaciela, a potem... Wzdrygał się.
- Jinki, wiesz może o co cho... - Kibum przystanął w otwartych drzwiach trzymając telefon w dłoni, po czym skierował wzrok na siedzących na podłodze chłopców. Kucnął obok maknae i westchnął - Chyba już wiem o co chodziło Minho.
Chłopak słysząc jego imię od razu podniósł głowę. Zamrugał kilka razy, by pozbyć się łez z rzęs i wyrwał telefon z dłoni hyunga. Na wyświetlaczu widniała wiadomość.
Kibum, zaopiekuj się Minnie, nie wrócę dzisiaj, ani przez kilka kolejnych dni do domu. Potrzebuję czasu. Wyjaśnię ci, gdy wrócę. Minho
- Minnie, co się dzieje? - Kibum usiadł przed nim po turecku i uniósł jego podbródek tak, by mój na niego spojrzeć. - O co wam poszło?
- Spytaj Jonghyuna. - chłopak naciągnął rękawy bluzy na dłonie i wytarł łzy, na których miejscu zaraz pojawiły się nowe. - On ci wszystko wyjaśni.
- Jak to Jonghyuna? - Key zmarszczył brwi, a zaraz potem, gdy już połączył wszystkie fakty otworzył szeroko oczy i poderwał się na nogi. - Zajebie gnoja. Jak i jednego tak i drugiego. - z tymi słowami opuścił pomieszczenie. Jinki spojrzał na Taemina współczująco.
- Między nimi do czegoś doszło, prawda? - spytał cicho, na co młodszy pokiwał głową i pociągnął nosem.
- Między nimi dochodziło co jakiś czas do czegoś. I to przez długi czas. Hyung... Co ja mam zrobić? - Lee utkwił spojrzenie w starszym, który przeczesywał palcami włosy gorączkowo myśląc nad rozwiązaniem. - Powiedział, że tego żałuje... Ale... Ale ja nie wiem czy on mówi prawdę.
- Poczekaj. Po pierwsze jak się o tym dowiedziałeś?
- Przez przypadek wszedłem w wiadomości na jego telefonie. - wymamrotał ponownie pociągając nosem
- Jak to przez przypadek? - Jinki uniósł brew.
- On gdzieś poszedł, a ja grałem na jego telefonie. - wzruszył ramionami i zamrugał kilka razy. - I przyszedł do niego sms, a w tym telefonie jest tak, ze wyskakuje na ekranie powiadomienie i pomyliłem przyciski, zamiast dać "zamknij" dałem "odpowiedz" i wyświetliło cała konwersację.
- Co tam było konkretnie?
- Pisał z jakimś jego kolegą. Mówił, że nie wie co zrobić bo chyba coś czuje do Jonghyuna, ale nie chce mnie ranić. Było też, że nie potrafi wybrać.
Szatyn z uniesionymi brwiami przysłuchiwał się słowom maknae, nie mogąc uwierzyć, że jego przyjaciel tak się zachował. Zawsze powtarzał, ze kocha tylko i wyłącznie Taemina. Nikogo więcej, a tu takie coś.
- Gdyby kochał kogoś naprawdę, nigdy nie pokochałby drugiej osoby. - powiedział w końcu - Przepraszam Minnie, ale taka jest prawda. Najlepiej by było gdybyś z nim zerwał. Albo, gdybyście dali sobie trochę czasu.
Była godzina niedługo po dwudziestej. Do tego czasu z niewielkiej ulewy zdążyła rozpętać się burza. Wiał silny wiatr, a przez deszcz nie można było zobaczyć niemal nic, do tego co chwilę grzmiało, jakby ktoś wysadzał w powietrze skałę.
Choi Minho siedział przy oknie obejmując rękoma podkulone kolana. Nie zwracając uwagi na szalejąca za oknem burzę, wpatrywał się w szybę, patrząc jak kolejne krople uderzają o szklaną powierzchnię. Myślami był zupełnie gdzie indziej. Myślami był przy Taeminie. Próbował odgadnąć co młodszy właśnie robi, czy bardzo przeżywał ich kłótnię i w jakim stopniu go nienawidzi. Nad tym ostatnim zastanawiał się najdłużej. Gdyby był na jego miejscu od razu uznałby, że to koniec i nie chciał mieć ze sobą nic wspólnego. Ale Taemin nie był taki, dobrze wiedział, ze go kocha, zresztą on też kochał Taemina. Niemal nad życie, a przez jeden głupi wyskok i nieodpowiednią sytuację zepsuł wszystko, całe dwa lata starań ot, tak.
- Wnusiu, odejdź od okna. - starszy pan pojawił się przy nim znikąd. Minho spojrzał na niego i uśmiechnął sie lekko. Nie chciał martwić dziadka, przez moment poczuł się nawet jakby cofnął się w czasie gdzieś do momentu dzieciństwa, gdy chciał oglądać burzę, a dziadkowie w obawie przez tym, odciągali go od okna. - Chcesz porozmawiać? - spytał, gdy Choi spuścił nogi z parapetu. - Dlaczego jesteś smutny?
- Taemin. - westchnął zamykając oczy. - Pokłóciłem się z nim.
- Pokłóciłeś? - powtórzył po nim, na co chłopak pokiwał głową.
- Zdradziłem go. - odparł w końcu po dłuższej chwili ciszy, czując niemały wstyd, który z każdą sekundą rósł.
- Oj... Nieładnie wobec niego.
- Wiem dziadku, żałuję tego. Gdybym mógł cofnąć czas i to wszystko zmienić... Zrobiłbym wszystko, by nie doszło do niczego.
- Czy on wie, że żałujesz?
Chłopak pokiwał głową i usiadł na fotelu obok dziadka. Wziął głęboki wdech. Miał nadzieję, że Taemin wie, że wszystkiego żałuje.
- Jeśli naprawdę cię kocha, wybaczy ci. Każdy zasługuje na drugą szansę, gdy wyraża szczerą skruchę.
Minho miał już odpowiedzieć, gdy telefon w jego kieszeni zawibrował. Wyciągnął go, odblokował, a na ekranie pojawił się podgląd wiadomości od lidera.
Minho kilka razy przeczytał kilka razy wiadomość, jakby żadne ze słów nie mogło do niego dotrzeć, po czym zerwał się na nogi.Wiem co odwaliłeś, i nie tylko ja teraz chcę się z Tobą policzyć, ale mamy większy problem. Taemin zniknął, szukamy go od dwóch godzin, nie możemy się do niego dodzwonić, ma wyłączony telefon. Wiesz jaki on jest. Jeśli coś sobie zrobił przez Ciebie, nie daruję Ci. A teraz pomyśl, gdzie może być. Jinki.
- Będę musiał wyjść. - poinformował wychodząc do przedpokoju.
- Minho, gdzie idziesz? - starszy pan powędrował za nim.
- Taemin zniknął, muszę go znaleźć. - powiedział drżącym głosem obierając buty, wyprostował się i sięgnał po bluzę wiszącą na wieszaku. - Idź spać dziadku, rano już będę. Wyśpij się.
- Uważaj na siebie.
Chłopak pokiwał głową i sięgnął klamki,otworzył drzwi a zimny podmuch wiatru spowodował pojawianie się na jego ciele gęsiej skórki. Założył kaptur i zamknął za sobą drzwi. Zszedł z drewnianych schodków gorączkowo myśląc nad miejscami, w których mógł byś Taemin. Miał w głowie jedno miejsce, ale małe szanse były, że właśnie tam chował się maknae. Ruszył w stronę pobliskiego lasu dla pewności wybierając numer chłopaka, przystawił telefon do ucha. Odczekał kilka sygnałów, by zaraz potem usłyszeć pikanie informujące o przerwanym połączeniu. W niemal tym samym momencie, kiedy chłopak chował komórkę do kieszeni spodni, niebo rozerwał kolejny błysk, a zaraz potem potężny grzmot. Minho starał się nie zwracać uwagi na padającym mu prosto w twarz deszcz, w głowie miał tylko zdanie: "Muszę znaleźć Taemina." Potem jedyne co chciał zrobić, to go przytulić, przeprosić i błagać o wybaczenie. Dotarł do starych baraków, przy brzegu lasu. Otworzył drzwi jednego z nich i przyświecił telefonem na ściany, podłogę i całe wnętrze. Tak jak się spodziewał, po Taeminie ani śladu. Przeczesał włosy i zamknął drzwi.
- Nie... nie poszedłby tam...- wymamrotał, mimo swoich słów, kierując się w stronę parku. Dotarł do niego w kilka minut. Od razu udał się do niewielkiej górki, za którą stała podniszczona ławka. Razem z Taeminem często przebywali tam w wolnym czasie. To było "ich miejsce".
Jego telefon znów zawibrował. Wyciagnął go z nadzieją otrzymania wiadomości od maknae, jednak to nie od niego sms widniał na wyświetlaczu.
- Zajebiście Minho. Jeszcze tylko brakuje tego, żeby sie przez ciebie dwaj przyjaciele pokłócili. - powiedział do siebie chowając telefon. Zawrócił się i skierował do jeszcze jednego miejsca. Minął bramkę, która stała przy brzegu parku i słuchając kolejnych grzmotów. Jeśli nie będzie go pod kościołem wróci do dormu i odda się w ręce Kibuma, który, znając jego, miał teraz ochotę wydrapać mu oczy. Na rynku znalazł się szybko. Skierował się w stronę kościoła czując jak przemoknięta bluza ciąży mu na ramionach. Jednak i tam nikogo nie zastał. Pustki, ludzie, który przedtem uciekali przed deszczem teraz schowali się w domach, czekając aż noc i burza miną. Minho nie obchodziła obecność innych ludzi, obchodziła go obecność pewnego człowieka, którego nawet w tym miejscu nie zastał. Zrezygnowany zaczął iść w stronę domu dziadka. Będąc już blisko zauważył mają postać kulącą się na schodkach. Podszedł bliżej z ulgą rozpoznając ową postać. Blond włosy chłopak skulony, przemoknięty do suchej nitki, kulił się na drugim z trzech schodków. Minho kucnał obok niego.Chciał cię znaleźć. Kieruj się tam, gdzie ty byś poszedł. Byliśmy już w parku, przy barakach i przy rzece. ps. Kibum poszarpał sie z Jonghyunem. Jinki.
- Taemina... - powiedział cicho, a chłopak podniósł wzrok na niego i mimowolnie się uśmiechnął. - Jak ty się tu znalazłeś?
- Hyung... - wymamrotał leniwie mrugając zapuchniętymi oczami. Choi pomógł wstać maknae i zaprowadził do do domu, gdzie od razu pozbył się i jego i swojej przemokniętej bluzy.
- Nikt nie otwierał. - Taemin drżał z zimna, mimo to chciał powiedzieć wszystko co myślał. - Chciałem z tobą porozmawiać.
- Porozmawiamy. Muszę ci wyjaśnić kilka rzeczy, ale najpierw musisz się przebrać. - Minho złapał młodszego za rękę i poprowadził do sypialni, w której sypiał, gdy jeszcze mieszkał z dziadkami. Nic się nie zmieniło od tego czasu, nawet jego stare ubrania gościły w szafkach. Wyciągnął szare dresy i czarną koszulkę, którą zaraz podał Taeminowi i ze słowami "Zaraz wracam" wyszedł z pokoju, by się przebrać i dać odrobinę prywatności młodszemu. Wrócił po niecałych pięciu minutach. Usiadł na brzegu łóżka, na którym siedział, już w suchych ciuchach, Lee i spojrzał na niego. Przez długi czas siedzieli w milczeniu.
- Przepraszam... - szepnął Minho po długim czasie. Taemin spojrzał na niego. - Przepraszam za to wszystko. Zawaliłem. Zawaliłem na całej linii. Nie będę się czepiał, jeśli po prostu teraz ze mną zerwiesz, ale... ale chcę żebyś wiedział, że żałuje, tak cholernie tego wszystkiego żałuje... - zamknął oczy i schował twarz w dłonie. Przez chwilę milczał, nawet nie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony młodszego. Opuścił dłonie. - Przepraszam. - powiedział patrząc w podłogę. Nie potrafił mu spojrzeć po tym wszystkim w oczy. - Kocham tylko ciebie. Wiem, że mi nie wierzysz... - przeniósł wzrok na niego. - Ale nie ma nikogo innego, na kim zależałoby mi tak jak na tobie. Ja... - wziął wdech. To wszytko było takie żałosne. Z najbardziej żałosne było to, że miał nadzieję, że jednak młodszy mu wybaczy, że znów będzie jak kiedyś. Wstał. Nie chciał się pogrążać jeszcze bardziej. - Dobranoc Taemin... - ruszył w stronę wyjścia, jednak zanim zlazł się poza zasięgiem maknae, ten zerwał się i złapał go za nadgarstek, zatrzymując tym samym.
- Gdzie idziesz? - spytał, wypranym z emocji głosem, młodszy mocno ściskając nadgarstek Minho.
- Będę spał na dole, ty też powinieneś iść spać. - powiedział cicho, jednak nie ruszył się a miejsca ani na milimetr.
- Nie chce.
- Musisz spać, musisz się wyspać, żeby nie być jutro zmęczonym. - odwrócił się twarzą do niego i posłał delikatny uśmiech.
- Nie chce żebyś tam spał.
Minho zamrugał kilka razy zanim dotarł do niego sens tych słów.
- Minnie... - szepnął, na co ten mocno wtulił się w jego ciało.
- Przyrzeknij mi, że nic do niego nie czujesz. Że to wszystko nic dla ciebie nie znaczyło. Chcę o tym zapomnieć. Chcę udawać, że to się nie wydarzyło. - mówił wtulając się w niego mocno. Minho objął go czując łzy w oczach i przytulił.
- Kocham tylko ciebie, tylko ty dla mnie coś znaczysz. - powiedział cicho tuląc do siebie młodszego, pocałował go w blond kosmyki. - Tylko ty. Nikt więcej. - Taemin zaszlochał cicho w jego koszulkę. - Nie płacz już więcej przeze mnie, proszę.
- Nie rób tak więcej.
- Nie zrobię. Obiecuje Minnie. - zaczął gładzić go po włosach czując przyjemne ciepło rozlewające się w jego sercu. - Chodźmy spać, musisz się wyspać. - poprowadził go do łóżka i otulił kołdrą uprzednio kładąc się obok. Młodszy wtulił się w Minho chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
- Kocham cię hyung, nie zapominaj. - szepnął odnajdując jego dłoń i splatając ich palce.
- Ja ciebie też kocham Minnie, i nic tego nie zmieni.
END