Info.

NOWA SERIA! Prolog + (I) Never Mind " 2802
(XII) Can you trust me? - 0103
(one shot) EXO - Kaisoo "shh, jestem z tobą" 0503
(XIII) Can you trust me? - 1203
NOWA SERIA! (II) Never mind - 1503
(one shot) BTS - Namjin "Nie martw się" - 1903
(one shot) BTS - Kookiemonster "Daj dziecku pojeździć" - 2603

^ jest już napisane, więc znikome szanse, że jakakolwiek data się zmieni.

piątek, 27 marca 2015

B.A.P-One Shot (V)

Witam was z kolejnym rozdziałem i wspaniałymi nowinami! 
A mianowicie, stuknęło nam 3000 z hakiem wyświetleń! 
Poza tym w sondzie ku mojej radości prowadzi Jin X Suga ^^ 
Pragnę, też poinformować, że do końca tej serii pozostały nam 2 części + prawdopodobnie shot
a potem lecimy z serią Vkook zatytułowaną jakże kreatywnie bo "Gdzie twoja czapka?"
(wszystko się wyjaśni w treści)
tak więc miłego czytania cześci V serii "One Shot" opowiadającej o B.A.P pisanej o 4 nad ranem :)
liczę na opinię!

_________________________________

W momencie kiedy Yongguk oparł się z westchnieniem o futrynę drzwi Daehyun rzucił na stos jeden z plików banknotów.
- Hyung! - JongUp zdawał się jedyny go zauważyć reszta dopiero potem podniosła wzrok - gdzie byleś tyle czasu?
- G-gonili mnie...- powiedział podchodząc i siadając na kanapie na przeciwko stołu na którym leżał stos pieniędzy. Oparł głowę na splecionych dłoniach i przez chwilę siedział w ciszy wpatrując się w obrazek przed nim. Ocknął się dopiero gdy poczuł dłoń Himchana na swoim ramieniu. Podniósł wzrok na niego
- Ile jest? - spytał oczekując najgorszego - wystarczy?
- Jest dokładnie tyle ile trzeba - powiedział młodszy - nawet z hakiem
Dopiero gdy Bang pokiwał głową Himchan zabrał dłoń. To miał być chyba jakiś pocieszający gest, jednak nie na tym teraz skupiał się Yongguk. Jedna dobra wiadomość, wystarczy na okup. Tylko teraz jak pójdzie im "zamiana"?
Tego bał się najbardziej, ciągle miał przed oczami scenę w swoim śnie gdy wpatruje się w YoungJae, w jego zamglone oczy....
Nie!
Nie mógł o tym teraz myśleć. Nie teraz. Nie mógł snuć scenariuszy.
- Hyung... - zaczął Zelo niepewnie patrząc na starszego przyjaciela - bo ten samochód to...
- Nawalił - dokończył za niego Himchan - przedtem działam ale na akcji zgasł i nie chciał odpalić, normalnie przedtem jechał ale...
- Nie ważne - uciął temat Bang wstając - i tak formalnie nie był nasz...  Muszę wziąć prysznic. Muszę ochłonąć poza tym jestem oblepiony ... chyba nie wiem czy chcę wiedzieć czym zwłaszcza, że pochodzi to z kanału metra.
Chłopcy odprowadzili go wzrokiem do drzwi.
- Hyung - usłyszał za sobą głos Daehyuna, odwrócił się a chłopak uśmiechnął się by dodać starszemu otuchy - będzie dobrze
Jednak Yonggukowi nie było do śmiechu, nie potrafił nawet zdobyć się na wymuszony uśmiech, kiwnął tylko głowa i zniknął w korytarzu.


Bang przyglądał się swojemu odbiciu w połowie zaparowanym lustrze, jego wilgotne włosy opadały na czoło i kark a oczy miał podkrążone bardziej niż zwykle. To przez noc. Nie spał dobrze. Praktycznie w ogóle nie spał, usnął tylko na chwilę i znów obudził go koszmar. Dopiero gdy Himchan przyszedł i "pogadał" z nim dał się zwieść do swojego własnego świata. To nie tak, że monolog młodszego był nudny, po porostu uspokoiło go to trochę.
Przeczesał palcami włosy i wsparł się na umywalce.
Sen.
Ciągle powracał do niego obraz. Jeden obraz którego nie chciał widzieć a jego chora wyobraźnia co chwile mu go podsyłała.
YoungJae...
~Nie myśl! - skarcił się w duchu biorąc kilka głębokich wdechów.
Czuł jakiś podejrzany dreszcz. Niepewność, która nie dawała mu spać teraz urosła do niepokojących rozmiarów. Im bliższa była godzina "wymiany" tym bardziej się bał. To nie był zwykły strach. Nie taki jaki czuł gdy na przykład mieli porwać i przetransportować pewnego ważnego człowieka, lub kiedy mieli sprowokować strzelaninę by odwrócić uwagę od napadu na... Na co wtedy robili skok? Już nie pamiętał. Ale to był inny rodzaj strachu. Takiego lęku jeszcze nigdy nie czuł.
Najlepiej by było, gdyby przestał czuć i myśleć.
Spojrzał znów w lustro a jego odbicie patrzyło na niego żałośnie.
Nie mogąc znieść tego spojrzenia opuścił łazienkę by poszukać jakiejś bluzki.
Zatrzymał się tylko przy kracie oddzielającej korytarz od hali, tam Himchan 
chował do walizki pieniądze.
- Kim! - krzyknął do niego a chłopak od razu poniósł wzrok - Gdzie reszta?
Chłopak zmieszany odwracając wzrok przejechał ręką po karku.
- Zelo chyba trochę się załamał i Daehyun  z nim poszedł .... e...
- Gdzie? - spytał trochę zaskoczony reakcją młodszego na jego ubiór. A raczej brak ubioru, przynajmniej koszulki.
- Nie mówili - powiedział wstając, po czym dodał już śmielej - Mamy do pogadania...
- Hm? O czym?
- Dobrze wiesz...
- Nie teraz Himchan... - rzucił odchodząc.
Skierował się wąskim korytarzem do swojego prowizorycznego pokoju. Było tak łóżko, jakaś strar szafka i.. to było praktycznie całe wyposażenie tego pomieszczenia, nie licząc stojącej na oknie lampki. Mie zdążył jakkolwiek zareagować bo poczuł szarpniecie i dopiero gdy zatrzymał się na ścianie zobaczył kto jest sprawcą ów "napadu".
- Mówiłem ci, że pogadamy potem
- Mieliśmy dokończyć naszą rozmowę - powiedział groźnie Himchan. Stał kilka centymetrów od starszego jednak jego ręce były oparte o ścianę by uniemożliwić ucieczkę Yongguka.
- Jaką rozmowę? Nie wiem o czym mówisz... - skłamał
- Dobrze wiesz o czym mówię - młodszy złapał go za ramię i przycisnął do ściany jednocześnie zbliżając się do niego odrobinę - Po dobroci się z tobą nie da to trzeba tak. Nie słuchałeś mnie wczoraj do końca więc chcę ci coś uświadomić bo widzę, że jesteś ślepy.
Yongguk chciał mu przerwać ale ten uciszył go jednym spojrzeniem
- Widziałem jak na niego patrzysz. - kontynuował a jego wzrok jakby przeszywał go na wylot widząc każde myśli nawet te mniej znane właścicielowi. Jakby żadne uczucie miało mu nie umknąć jakby czytał sekrety z oczu. W żadnym calu nie przypominał Himchana, który chwile przedtem rumienił się na widok jego nagiego torsu.  - Dlatego bardziej to wszystko przeżywasz, dlatego tak bardzo się martwisz. To trwa już bardzo długo...
Przez chwilę panowała cisza.
- Ja to widzę. Widzę wszystkie twoje reakcje, wszystko się odbija na tobie z podwójną siłą. Na zewnątrz próbujesz być twardy jednak w środku nie dajesz sobie rady. Wszystko cie przytłacza. Nie możesz przyjąć do siebie ostatnich wydarzeń. - Himchan puścił ramie Banga który opuścił głowę unikając kontaktu wzrokowego, młodszy dalej kontynuował - Masz wrażenie jakby to wszystko było tylko złym snem. Próbujesz myśleć logicznie ale jedyne do czego jesteś zdolny to myślenie.. myślenie o nim. Podejrzewasz coś, jednak wmawiasz sobie że to tylko wymysły... Próbujesz oszukać sam siebie...
- Nie chcę o tym rozmawiać...
Ty były jedyne słowa, które przeszły mu teraz przez gardło. Nie mógł poukładać myśli jakby nagle ktoś rozwalił układankę z puzzli i kazał mu w kilka sekund poskładać na nowo.
- Martwisz się o niego? - spytał
Yongguk wziął głęboki oddech i zacisnął usta.
- Wszyscy się o niego martwimy - odpowiedział w końcu - Nie wiemy nawet co się z nim dzieje...
- Martwimy - potwierdził - ale ty popadasz w skrajność. Odpowiedz tak szczerze, czy to nie z nim dogadywałeś się najlepiej? Czy to nie jego najbardziej wyczekiwałeś na zebraniach? Czy nie cieszyłeś się razem z nim nawet gdy miałeś zjebany dzień? - znów zmilknął na chwilę by dobrać odpowiednie słowa - Czy nie speszyłeś się gdy zapatrzyłeś się na niego gdy byliśmy na rejsie? Nie chciałbyś żeby był obok?
- Himchan... - powiedział niemal błagalnie
- Czy gdy za każdym razem gdy o nim pomyślisz że pojawia się na twoich ustach uśmiech? Ja, nawet nie wiedząc co myślisz...
- Może.. może masz rację.. - przerwał mu cicho Yongguk - Sam nie wiem....
Młodszy westchnął
- Proszę cię... Wiem, że nie byłeś nigdy zakochany. Nie kochałeś drugiej osoby w taki sposób. To nowe uczucie, boimy się niektórych rzeczy, ale nie możemy też oszukiwać samych siebie
- Możemy przestać o tym rozmawiać? - spytał a nadzieją w głosie. Miał wrażenie, ze gdy chłopak powie kilka słów za dużo ten wybuchnie.Niekoniecznie złością. Czuł się słaby, bezsilny.
- Hyung! Ocknij się! Tak szczerze: czy YoungJae.... ty...
- Czy to... czy na prawdę tak to widać? - przerwał mu jednocześnie powodując ponowne rozsypanie układanki myśli. Znów nie wiedział gdzie jest odpowiedni element, który teraz był mu tak bardzo potrzebny. Spojrzał mu w oczy, z jego samych jedyne co można było wyczytać to wołanie o pomoc. Nie radził sobie. Nie wiedział JAK sobie radzić -
- Nie... tylko... em.. tylko ci wtajemniczeni widzą
- Więc dlaczego mi mówisz te wszystkie rzeczy? Tak dokładnie to opisujesz ... ?
Chłopak uśmiechnął się w zamyśleniu
- Po prostu też kogoś kocham - odpowiedział po dłuższej chwili z uśmiechem wprawiając starszego w osłupienie
Nagle usłyszeli chrząkniecie a zaraz potem głos
- Nie przeszkadzamy? - chłopcy jak na komendę spojrzeli w stronę drzwi gdzie stał oparty o futrynę JongUp i Daehyun patrzący wzrokiem, na kształt przerażenia, to na Himchana to na Yongguka. Stał jak wryty.
Bang odepchnął od siebie Himchana i sięgnął po leżącą na łóżku czarna bluzkę która po chwili przykryła jego ciało.
- Nie, nie... coś sie stało? - zaczął  Himchan
- Hyung, potrzebne są nam pistolety - zwrócił sie do niego JongUp jakby nie widział w zastałej sytuacji czegokolwiek dziwnego. Tylko Daehyun nie mógł wykrztusić żadnego słowa wpatrywał się w hyunga pytającym wzrokiem, chyba tylko on widział coś zupełnie innego niż to co miało miejsce.
Chyba...
Himchan uśmiechnął się do niego i poklepał go po plecach jednocześnie kierując do wyjścia, po chwili cała trójka zniknęła a Yongguk został sam w czterech ścianach.
To, ta cała rozmowa....
Chyba teraz dopiero sobie uświadomił co się z nim dzieje. I dlaczego.
YoungJae... on jest wszystkiemu winny.


Ciąg dalszy nastąpi....

sobota, 21 marca 2015

B.A.P-One Shot (IV)

Pragnę powitać was po tej przerwie ^^
Oficjalnie do współautorów bloga dołączyła autorka pierwszego shota, więc życzę jej weny a wam miłego czytania jak i jej shotów tak i moich serii :D
Bez zbędnych słów przechodzimy do treści

__________________

Z dachu budynku wszystko wyglądało lepiej. Słońce powoli zachodziło za dalekimi budynkami rzucając złota poświatę. Z jednej strony budynku, wysokiego na dwa pietra, miasto tętniło życiem ciesząc się z ostatnich promieni słońca i planując na następny dzień. Ludzie byli głupi, żyli ślepo wierząc w szczęście i przeznaczenie, dla nich liczyła się tylko miłość, a przynajmniej tak twierdzono, tak na prawdę wszyscy myśleli o sobie, mało kto miał szczere intencje. Ale byli szczęśliwi. Nikomu nie doskwierał brak czegokolwiek. Meli pieniądze, brak problemów, swoje trzydzieści sześć i sześć obok...
Nie znali prawdziwego życia. Dla nich prawdziwe życie to rachunki i praca, lub ewentualnie szkoła. Nie mieli nawet pojęcia że po drugiej stronie dwupiętrowego budynku, gdzie słońce było zbyt nisko by jego promienie oświetlały dziurawe ulice czy zaniedbane bloki dzieją się rzeczy które widzieli tylko w filmach. Tam po tej "ciemnej" stronie właśnie piątka chłopców szykowało się do skoku na ciężarówkę. Może i to widzieli gdzieś na żywo, może nawet niektórzy z tej "jasnej" strony przeżyli taki napad albo byli ofiarami, ale w tym momencie to nie oni byli tymi "złymi". To oni byli "ofiarami". Jak w jakiejś typowej kryminalnej powieści, gdzie głównym motywem jest zwrot akcji i zaskakujący koniec który mimo iż w połowie książki był zapowiadał się dobrze i tak na koniec musiało pójść coś nie tak i zakończenie musiało być smutne albo złe. Teraz grupa pod dowództwem Banga Yongguka  musiała zrobić wszystko by ich historia miała szczęśliwe zakończenie.
Chłopak oparł się rękami o brzeg kamiennego murku na dachu budynku i śledził z uwagą trasę opancerzonej ciężarówki, z tej wysokości widział dokładnie jak jedzie ze słonecznej części miasta do tej dalszej, jak przejeżdża przez jedną z pierwszych groźniejszych dzielnic i jak skręca w wyznaczoną ulicę. Niedaleko stały dwa samochody jeden za najbliższym zakrętem a drugi schowany w uliczkę między domami i czeka aż przejedzie koło niego transporter by wyjechać i zastawić drogę ucieczki.
Jeszcze tylko chwila...
Bang przetarł twarz dłońmi, zmierzwił włosy i przykucnął by było go mniej widać. W głowie miał tylko jedną myśl: "Niech to się uda..."
Sięgnął do kieszeni i wyjął krótkofalówkę, przez chwilę słyszał tylko szum a potem głos JongUpa
- Melduje się, wszyscy na swoich pozycjach jak wygląda sytuacja?
- Dwa zakręty i jest na naszym terenie - odpowiedział nie spuszczając wzroku z skręcającej w kolejną ulicę ciężarówkę - Daehyun?
Przez chwilę trwała cisza po czym z małego urządzenia wydobył się zbyt cichy głos chłopaka
- Tak?
- Wiesz co robić?
- Wszystko wyuczone na pamięć, damy radę
- Pamiętajcie ma być szybko i dyskretnie - przypomniał lider
Po jednym krótkim "Tak" ciężarówka skręciła w ulicę gdzie w ukryciu czekały na nią dwa samochody.
- Ruszajcie - Yongguk 
Dwa czarne samochody odpaliły silniki i wyjechały na ulicę


Patrzył na podskakujące nogi chłopaka i uśmiechnął się
- Czemu sie tak denerwujesz? - spytał a tamten odwrócił na niego wzrok.
- Już tak mam - odparł i lekceważąco machnął ręką, ale ten to zignorował, jego dłoń powędrowała na kolano młodszego powodując ustanie tiku nerwowego. Daehyun popatrzył za okno udając że ten gest nie wywołał na nim żadnych odruchów, ani emocji. Choć było zupełnie inaczej, miło mu było czasami samego siebie oszukiwać.
- Lepiej? - spytał Himchan. Dalej czuł jego wzrok na sobie. Dlaczego znalazł się w jednym samochodzie z nim? Mógł przecież po prostu zgodzić się na dowodzenie operacją i teraz na jego miejscy siedziałby Yongguk.
- T-tak - odpowiedział i odchrząknął. Z osłupieniem stwierdził że jego ręka przesuwa się coraz bliżej dłoni starszego. Chciał przez tę chwilę go dotknąć. Może teraz był dobry moment? Poczuł jak mu serce przyśpiesza, przez chwilę zapomniał o trwającej właśnie akcji. Jedno rozkojarzenie. Mogło go to wiele kosztować.
Poczuł szturchnięcie w rękę, otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na Himchana który podał mu krótkofalówkę. Może nic nie zauważył. Może niczego się nie domyślał, może Daehun tak na prawdę sobie to wszystko wyobrażał?
- T-tak? - spytał nienaturalnie cichym głosem
- Wiesz co robić? - dobiegł go stłumiony głos Banga
- Wszystko wyuczone na pamięć, damy rade
- Pamiętajcie wszystko szybko i dyskretnie - odpowiedział głos z krótkofalówki ale Daehyun go nie słyszał, nie mógł się skupić. Znów wlepił wzrok w okno i ciemniejące nad nimi niebo gdy wyrwało go z zamyślenia szarpniecie samochodu. Po chwili Himchan zatrzymał pojazd w poprzek ulicy i oboje wysiedli na zewnątrz.Z naprzeciwka Daehyun zobaczył JongUpa wymachującego rekami.
- No i co zrobimy? - pytał ze śmiechem prowokując zdezorientowanych policjantów którzy popatrzyli po sobie. Po chwili jeden z nich został przytarty do boku ciężarówki i kilkoma ciosami pozbawiony przytomności przez Himchana. Z drugiej strony miało się dziać to samo tylko, że w wykonaniu Zelo. Daehyun założył maskę i ruszył do tyłów ciężarówki.
- Klucz! - krzyknął do reszty próbując rozbroić kłódkę na zabezpieczonym zamku
Po paru sekundach dołączył d niego JongUp z kluczem rzuconym przez Himchana i otworzył drzwi a sam Himchan zniknął w samochodzie. Mimo prób wciąż było słychać tylko jeden silnik, tylko tego samochodu, którym przyjechali Zelo i JongUp. Nie wiedział co się stało, jednak teraz bardziej interesowało go to, jak zabrać jak największą część pieniędzy w workach ustawionych stosami pod ścianą. Złapał jeden z worków i podał JongUpowi, po chwili przybiegł Zelo i Daehyun zrobił to samo po czym sam zacisnał pieści na dwóch niewielkich workach wypełnionych po brzegi pieniędzmi i zeskoczył.
- Do drugiego do drugiego! - usłyszał głos Himchana biegnącego do niego, wyrwał jeden z bagaży z uścisku Daehyuna odciążając go tym samym i wrzucił do otwartych drzwi samochodu Zelo i JongUpa. Młodszy ruszył za nim i zanim się obejrzał był już w samochodzie zostawiając za sobą ciężarówkę z widocznymi brakami w przewożonym towarze i leżących koło niej dwóch ochroniarzy.


W  momencie kiedy Daehyun zniknął w samochodzie i zatrzasnął za sobą drzwi Yongguk zauważył idących w stronę miejsca akcji dwóch innych policjantów ubranych w mundur służbowy. Chłopcy nie mogli ryzykować czekaniem na niego. W momencie kiedy jeden z nich podniósł głowę chłopak założył kaptur na głowę i kucnął za murkiem, jednak istniała duża możliwość, że go zauważyli bo gdy wyjrzał zza murku drugi z nich patrzył w to samo miejsc gdzie pokazywał mu pierwszy. Znów schował się za murkiem
- Odwrót, odwrót - powiedział do krótkofalówki - Możemy mieć kłopoty, dołączę do was w hali
- Widzimy się - odpowiedział  mu Zelo po czym znów było słychać szum
Bang zerwał się do wyjścia z dachu i zbiegł po schodach dwupiętrowego opuszczonego domu, wybiegł z klatki wpadając na kogoś. Ukłonił się i zaczął biec truchtem w stronę przeciwną do drogi którą można było dojść do hali. Nawet jeśli nikt go nie zauważył ostrożności nigdy za wiele. Miał jednak nadzieję, że nikt nie zauważył ani jego ani wyjeżdzającego z drugiej strony samochodu. 
W momencie kiedy myślał, że może zawracać i udać się we właściwą stronę usłyszał za sobą wołanie.
- Ty! W brązowej bluzie! Zatrzymaj się!
Chłopak westchnął i przyspieszył, nie mógł pozwolić na załapanie go bo miał przy sobie broń a gdyby policja to odkryła po kolei wyszło by wszystko co robił w życiu. Policja jest taka dociekliwa... A co do broni. W czasie skoku miał mieć tylko on bo z góry widział wszystko i w razie czego mógł oddać strzał.
- Zatrzymaj się!
Czy oni są głupi? Chyba jasne, że jak ucieka to sie nie zatrzyma na zawołanie.
Przebiegł przez budynki prowadzące na "jasną stronę", w centrum miasta. Tu panowała dziwna cisza, było cicho, aż można rzec, że za cicho.
 Zatrzymał się na chwilę, oparł ręce na kolanach i wziął kilka wdechów. Zgubił ich? Miał nadzieję.
- Nadzieja matką głupich - powiedział do siebie rozglądając się a jakby dla potwierdzenia tego zza rogu wybiegli dwaj faceci w niebieskich policyjnych mundurach.
Wiedział gdzie ich zgubi. Znów ruszył do biegu
- Będę strzelał!
~ Nie będzie ~ powiedział w myślach do siebie ni przestając sie kierować w uliczkę prowadzącą do starego metra ~ Oni zawsze tak straszą
Dotarł do wybitego w betonie prowizorycznego wejścia do tunelu metra. W środku było ciemno, nie paliła się żadna żarówka, jedyne światło wpadało przez wejście i oświetlało stare schody. Tyle wystarczyło by się tam schować i przeczekać. Raz tak zrobił z YoungJae. Wtedy też gonili ich policjanci tylko było ich o wiele więcej niż dwóch a oni sami byli szybsi niż teraz był Bang. Wtedy też mieli plan a teraz idzie na żywioł.
YoungJae.
Chłopak zacisnął oczy.
~ Nie myśl o nim. Nie teraz ~ zganił się w  myślach i wbiegł na skrzypiące schody po czym schował sie za najbliższym filarem i przylgnął do ściany. Było tam chłodno, o wile zimniej niż na zewnątrz. Zwłaszcza jeśli przylegało się całym ciałem do kamiennej ściany
Usłyszał kroki i głos
- Tu wbiegł!
- A nie skręcił? Wydawało mi się że zawrócił...
- Wbiegł do metra
- Wracamy czy wchodzimy?
- Jak chcesz to wracaj ja wchodzę. Za to nam płacą. - powiedział pierwszy po czym rozległy się ciche skrzypnięcia potwierdzające, że jednak zdecydowali się wejść pod ziemię.
- Widzieliśmy cię - zaczął jeden
- Nie ukryjesz się. Obserwowaliśmy cię od dłuższego czasu.
- Wiemy w co jesteś wmieszany
Bang przylgnął jeszcze bardziej do ściany i pogrążony w całkowitej ciemności próbował uspokoić serce i oddech.
- Znajdziemy cię - powiedział znów jeden z nich przechodząc koło niego jakieś pięć centymetrów. Yongguk przytknął rękę do ust by stłumić oddech i czekał aż odejdą. W tej ciemności tylko to im pozostawało. Jednak ku jego zdziwieniu nie odeszli. Przeszli obok niego i po oddalających się dźwiękach kroków  rozpoznał, że nie idą do wyjścia tylko powoli przemieszczają się w głąb tunelu.


Ciąg dalszy nastąpi...

piątek, 13 marca 2015

Daehyun & Himchan "Zaraz będzie padać"


Daehyun i Himchan zostawili chłopaków na wskazanej przez Lidera ulicy.
-Jakiś pomysł? - spytał Himchan włączając się do ruchu drogowego
-Hmm… raczej nie- opowiedział mu Dae.
-Dobra.. coś wymyśle.
Trzydzieści minut później skierował auto na żwirową drogę prowadzącą w stronę niedużego zalewu. Daehyun spojrzał  na przyjaciela pytającym wzrokiem, ale ten to zignorował. Parę metrów dalej Himchan zatrzymał samochód niedaleko pomostu.
Była ładna pogoda, słońce świeciło a na niebie na próżno było szukać jakiejkolwiek chmurki, wiec Himchan postanowił trochę się ochłodzić i podzielił się tą myślą z przyjacielem.
Daehyun'owi  od razu spodobał się ten pomysł. Skierował się na skraj pomostu i na nim usiadł. Himchan poszedł za jego przykładem, po drodze ściągając i ukazując idealnie wyrzeźbiony brzuch.
-Tego mi było trzeba -powiedział Daehyun i przejechał ręką po brzuchu Himchana *czy on się zarumienił?! nie wierzę*
-Mhmmm... -Himchan lekko się zmieszał, ale Dae udał że tego nie zauważył.
-Cały czas nagrania, do tego robota przy teledyskach... A ty? zdaje się, że coś ostatnio pisałeś prawda?- spytał, a gdy Himchan przytaknął, kontynuował.
-Nie mamy na nic czasu... Ten zalew to był strzał w dziesiątkę. -powiedział po czym wstał, ściągnął koszulkę, rzucił ją na deski po czym wskoczył do wody.
-Nie za zimna? - spytał chłopaka Himchan.
-Zaraz się przekonasz... i za nim ten zdążył jakkolwiek zareagować, Daehyun złapał  go za rękę i wciągnął do wody.
-Nie... umiem... pływać...-Himchan zaczął udawać, że się topi a Daehyun od razu rzucił mu się na pomoc, ale gdy spróbował go wyciągnąć zorientował się, że przyjaciel tylko udawał a w zasadzie domyślił się tego w chwili gdy oboje zaleźli się pod wodą.
Gdy tylko się wynurzyli Dae "obraził się" na Himchana
-Nie wierzę, że chciałeś mnie tak wystraszyć!- odwrócił się do niego plecami
-FOCH!
-Haha foch mówisz?- zapytał przytulając od tyłu młodszego. -Niezła propozycja, pozwól, że rozważę
Daehyun odfochnął się słysząc słowa Himchana i odsuwając się od niego z uśmiechem ochlapał go wodą.
-Tak się chcesz bawić?! - Himi rzucił się na młodszego i po raz kolejny znaleźli się pod wodą.
Gdy już skończyli wygłupy niebo zaczęło się chmurzyć.
Daehyun nawet nie zauważył kiedy jego ręce zaczęły obejmować szyje Himchana, który właśnie patrzył w górę.
-patrz...chyba trzeba było by się zacząć zbierać... zaraz zacznie padać...-spojrzał na Daehyuna który najwidoczniej wcale nie miał ochoty oglądać zachmurzonego nieba.
-Czemu tak na mnie patrzysz?- Himchan przygryzł wargę w chwili gdy zdał sobie sprawę, że rękami obejmuję Daehyuna w pasie.
-Nie rób tak przy mnie...
-To znaczy jak? -Himchan nie bardzo wiedział o co chodzi
-Przygryzasz wargę
-I co w związku z.... -nie dokończył bo poczuł dłoń Daehyuna którą młodszy położył mu na policzku.
-Powiedz "nie" to przestane- powiedział po czym złożył na ustach chłopaka czuły pocałunek a straszy zamiast zaprotestować, po prostu go odwzajemnił.
W chwili w której się od siebie odsunęli z nieba spadły pierwsze krople deszczu.
-No to wychodziło by na to, że miałeś rację... zbieramy się?
-chyba tak.... Daehyun?
-Tak Himi?
-Saranghaeyo
-Ja też cię bardzo Sarang- Daehyun pocałował Himchana w czoło.
-Idziemy?- spytał łapiąc Himchana za rękę.
-Idziemy. - odpowiedział.

\


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Tak więc oto oficjalnie pierwszy shot ode mnie :)
Pisany dla i z myślą o Andrzeju <3
Jej się spodobało.. wam mam nadziej również przypadnie do gustu :)
Czekam na trochę krytyki :)

czwartek, 12 marca 2015

Annyeong! ;)

Witam i melduję się w gotowości. Jestem tu od tego żeby "molestować" KyoRim o szybsze dodawanie rozdziałów a także sama coś czasem dam od siebie :) Jak na razie na blogu znajduje się mój pierwszy w życiu  mini one shot który widzę niektórym przypadł do gustu, co mnie bardzo cieszy :)
Tak więc powitanie mam już z głowy.. Teraz zostaje mi już tylko pisać i czekać na komentarze ;)

wtorek, 3 marca 2015

B.A.P-One Shot (III)

 Witam moich zacnych czytelników! :D 
Niestety z pewnych przyczyn części będą dodawane w dłuższych odstępach czasu, ale myślę że będzie to częściej niż raz na miesiąc tak jak teraz...
Mogę was jedynie uspokoić, że tą oto serię mam już napisaną, teraz tylko czeka na przepisanie a nowa seria już się pisze :)
Btw wiem, że niezbyt gif pasuje ale wyobraźcie go sobie w ciemnym pokoju xD
Pewnie zauważyliście, że jest nowy wygląd, mam nadzieje, że się podoba, tak jak mówiłam, nowa części nowy wygląd! Na szczęście dotrzymałam słowa 
Liczę na szczere komentarze^^
Bajoo
------------------------------------------------

Daehyun lekko zdyszany przebiegł przez nieduży tunel prowadzący do metra i zatrzymał się wspierając się na kolanach i czekając aż jego oczy przyzwyczają się do ciemności. Stare metro było oświetlone tylko w niektórych miejscach,  rzadko zdarzało żeby jakaś wisząca pod sufitem lampa działała w stu procentach. W oddali jedynie można było zauważyć mryganie. JongUp przybiegł zaraz za nim, po czym tak jak hyung zatrzymał się i rozglądnął.
- Gdzie teraz? - spytał młodszy
- Wydaje mi się, że tam - Daehyun wyciągnął rękę w prawą stronę
- No to idziemy. Mieliśmy być o osiemnastej a jest... - wyciągnął komórkę i popatrzył na zegarek - za siedem
- Idziemy - Dae ruszył we wskazaną wcześniej przez siebie stronę. Drogę oświetlało im blade światło bijące z telefonu JongUp'a. Szli przez dłuższą chwilę
- Chyba sie wystraszę jak sie zgubimy.... - zaczął Daehyun ale widząc światło w oddali przerwał.
- Chyba jednak poszliśmy w dobrą stronę - JongUp klepnął starszego w plecy i go wyprzedził
Z czasem jakim szli światło zdawało się być coraz większe i większe aż w końcu stało się na tyle jasno że chłopcy mogli widzieć swoje ręce. Jak powiedział JongUp, poszli we właściwą stronę, teraz stali patrząc na sześciu groźnie wyglądających facetów i tylko dwaj zdawali się przejmować ich obecnością.
- Czego tu? - warknął facet siedzący na niewielkiej skrzyni
- My... my od Banga YongGuka, Jung Daehyun i Moon JongUp - powiedział Dae patrząc ostrożnie na resztę typków
- W co ten chłopak się znów wpakował? - spytał drugi wychodząc zza kolumny
- Jak to w co? - spytał trzeci oglądając swoją broń i zupełnie ignorując swoich gości - W to co potrafi najbardziej. Znów jakaś afera, kradzieże, narkotyki, napaści. Może coś grubszego... kto wie w co on się znów wpakował...
- Przed chwilą zdawałeś się wiedzieć - zauważył drugi
- Czy ty musisz się czepiać szczegółów?
- Więc przysłał was YongGuk... - zaczął pierwszy wstając i w ogóle nie zwracając uwagi na swoich kolegów - ile potrzebujecie?
- Pięć - odpowiedział szybko JongUp a Daehyun znalazł się przy skrzynce. Otworzył ją a jego oczu ukazało się kilkanaście nowych lśniących pistoletów i spluw. Zanim zdążył chociażby pomyśleć wieko zamknęło się pod ciężarem czarnego glana.
- Najpierw pieniądze. - zażądał facet po czym potarł kciuk o wskazujący palec.
 JongUp rzucił mu kilka rulonów zwiniętych pieniędzy.
- Ile?
- Wystarczająco - rzucił Daehyun a tamten zwalniając z ciężaru buta wieko skrzynki zaczął przeliczać pieniądze. Chłopak wyciągnął dwa pistolety i podał jednego JongUp'owi,  ten sprawdził magazynek i kiwną głową. Wyciągnął jeszcze trzy i znów podał jeden chłopakowi, który schował je za pasek.
- Nie widzieliście nas - facet skończył przeliczać pieniądze i spojrzał na Daehyuna. Chłopak kiwnął głową po czym zrobił to samo co przyjaciel i wstał. - a teraz wynocha!
Chłopcy popatrzyli po sobie i bez słowa pobiegli w stronę z której przyszli. Serce Daehyuna biło jak oszalałe, nie z wysiłku czy zmęczenia, po prostu dotarło teraz do niego co się dzieje, że właśnie ma za pasem trzy pary broni a jutro będzie musiał ukraść pieniądze. Niby był do tego przyzwyczajony, ale zawsze miał lekkiego stracha przed ich akcjami.


Himchan sięgnał po właściwy klucz. Był późny wieczór i w hali zostali tylko on i Bang. Chłopak próbował naprawić samochód potrzebny do akcji. Jednak nie mógł się skupić na wykonywanej pracy.  Jego myśli wciąż krążyły wokół Yongguka i jego zachowania. Nie wiedział czy tylko on to dostrzegał, jednak zauważył pewną rzecz,  której teraz tylko planował potwierdzić.
Wysunął się spod samochodu i wsiadł do środka.
- W końcu! - krzyknął gdy tylko usłyszał warkot silnika.  Jutro będą musieli jeszcze go przetestować.Może jednak pójdzie po ich myśli a Bang w końcu przejrzy na oczy?


Jego pokój oświetlał  księżyc spod zasłon a ciszę przerwał dźwięk przewracania się z boku na bok i jego nierówny oddech. Yongguk spał niespokojnie,  męczyły go koszmary, i nie tylko. Przed snem dużo myślał a sam sen przychodził z trudem. W chwili gdy zerwał się z łóżka  drzwi pokoju się otworzyły. W bladym świetle nie było widać kto postanowił go odwiedzić o tak późnej porze. Przetarł oczy i spojrzał w stronę uchylonych drzwi.
 - Wszystko w porządku? - usłyszał głos Himchana
- T-tak, tak, to tylko zły sen - powiedział pospiesznie próbując uspokoić serce. Uśmiechnął się by uspokoić chlopaka- co jeszcze robisz w warsztacie?

- Skończyłem właśnie walkę z czołgiem. Wszystko działa tak jak trzeba - zameldował posłusznie - na pewno wszystko dobrze? Mówiłeś, prawie krzyczałeś przez sen...
- Ja?...Kiedy?
- Przed chwilą 
- Po prostu zły sen - uspokoił młodszego chłopak - idź już do domu, jest późno 
Himchan kiwnął głową po czym odwrócił się by odejść, jednak kątem oka zauważył, że starszy  mierzwi sobie nerwowo włosy i chowa głowę w rękach. Przez chwilę zwlekał zanim się wrócił. Bez słowa podszedł i usiadł na łóżku chłopaka który dopiero po chwili zorientował się, że ktoś mu jednak towarzyszy. Młodszy założył ręce na kolana, opał się o ścianę jak hyung i czekał aż ten zacznie mówić. Bang wiedział dobrze o co mu chodzi, a raczej w połowie. Na szczęście z Himchanem dobrze wszystkim się rozmawiało, bo ten domyślał się szybko wszystkiego.
- Strzelili... - powiedział po chwili milczenia Bang wpatrując się w przestrzeń - wszystko szło dobrze... ale oni.. oni do niego... ja... - przerwał nie wiedząc czemu tak reagował. Chciał coś jeszcze powiedzieć ale nie wiedział jak  Zacisnął oczy - Przepraszam. Powinienem was prowadzić, dawać przykład. Jak przywódca. A tak... 
- Jesteś tylko człowiekiem, hyung, nie możesz być cały czas ze stali - odpowiedział mu młodszy 
- Ja ... my nawet nie wiemy co się z nim dzieje - kontynuował - Przecież on w tym momencie może...
- Nie myśl o tym.
- Martwię się o niego, Nie wiem jak bym żył, ze świadomością, że dopuściłem by przeze mnie stracił życie. Że cokolwiek coś mu się stało, a ja byłem świadomy, że coś mu grozi.. nie wiem... 
- Wiesz... czasami tak, jest, że martwimy się o kogoś bardziej niż o siebie - Himchan uśmiechnął się do siebie znając doskonale tę sytuację. - Jesteś w stanie zrobić wszystko by wyciągnąć tego kogoś z powodu dla którego się o niego martwimy by ten już nie cierpiał. -przerwał szukając odpowiednich słów - Niektórzy spadają nam z nieba. Dosłownie. Poznajesz ich zupełnym przypadkiem a potem nie wyobrażasz sobie bez nich życia. Kiedy oni są smutni ty też. Wiesz co jest najlepsze wtedy?
Yongguk mruknął 
- Uśmiech. Banalne nie? Ale gdy na prawdę kogoś lubisz wystarczy wspomnienie jego uśmiechu, gdy nie możesz go zobaczyć a robi ci się lepiej. Wszystko staje się prostsze powiedział i odetchnął jakby z ulgą - W tym świecie nic nie jest łatwe Ale i niektórzy są bardziej spostrzegawczy. Myślisz, że inni nie widzą rzeczy, które robisz a tak na prawdę widzą każdy szczegół. I obserwują ... i czekają... czekają na odpowiedni moment. Czasami ten moment nie przychodzi a ty żyjesz z podświadomą pustką. Wiesz o jaki rodzaj pustki mi chodzi.... taki gdzieś tm w głębi, czegoś ci brakuje. Czasami nie wiesz sam czego a niekiedy niestety tak. - chłopak wpatrzony w przestrzeń nawet nie zareagował gdy na ramieniu poczuł ciężar - Wtedy uświadamiasz sobie, że tą pustka jest jakaś osoba. A ty plujesz sobie w brodę przez resztę życia, że nie wykorzystałeś szansy kiedy ją miałeś.Wiesz... chciałem ci coś powiedzieć... YoungJae... on jest dla ciebie kimś więcej niż przyjacielem prawda? 
Czekał chwilę w milczeniu na odpowiedź a gdy ta nie nastąpiła zwrócił wzrok na chłopaka. Mocno się zdziwił gdy zobaczył, że głowa Banga leży na jego ramieniu a sam Yongguk pogrążył się w śnie. Nie miał pojęcia ile usłyszał i ile z tego zrozumiał. Miał nadzieję, że odpowiednio dużo zanim usnął 
Szturchnął chłopaka w ramię 
- Hyung, połóż się - szepnął by go zbyt nie rozbudzić - Ja idę
Starszy tylko mruknął ściskając brzeg kołdry.
- Poczekaj ja cię jutro dorwę.... - powiedział Himchan zamykając drzwi