Powracam z kolejną częścią!
I ze szlabanem od rodzicielki na pisanie.
Madre stwierdziła, że nie może wytrzymać, mojego katowania ją efektami dźwiękowymi Q10 i tego, że ciągle ją pytam jak jakieś słowo zastąpić, zamienić, lub daje jej różne wersje do wyboru.
Mama, ja Cię bardzo sarang ale sora, nie powstrzymasz mnie.
Co do historii naszych gangsta króliczków:
Po długim zastanawianiu się i dyskusjami z JołjołKuję Cię a propo końcówki i tego czy zrobiłam z Banga ofiarę losu, wreszcie udało mi się uzyskać w miarę fajny efekt i aż mi się coś robi, gdy czytam to, co tutaj natworzyłam.
Przynajmniej w tym rozdziale.
Starałam się jak najlepiej opisać i ująć wszystko, co miałam do przekazania, jak mi się udało?
Oceńcie wy!
_______________________________________________________________________
- YoungJae? - spytał słysząc znajomy głos po drugiej stronie.
- Ee.. cześć - odpowiedział, a Yongguk poczuł wewnętrzny ścisk - Chciałbym z tobą porozmawiać...
- Po-Porozmawiać!? - wydusił z siebie nie wierząc w to, co słyszy. Niewidzialna ręka zacisnęła się jeszcze mocniej na jego płucach, odcinając dopływ powietrza. Miał wrażenie, że jest w jakimś transie, z którego ciężko mu się będzie wybudzić.
To była pierwsza ich normalna rozmowa od czasu "porwania". Jednak mimo to, że wiedział z kim rozmawiał, dźwięk jego głosu brzmiał tak naturalnie i znajomo, że Yongguk miał wrażenie, że to wszystko co się do tej pory wydarzyło; porwanie YoungJae, napad na ciężarówkę, wymiana, na której Yoo pokazał swoją prawdziwą twarz, pobyt w areszcie, to wszystko wydawało się tylko bardzo realnym snem. Snem, z którego nareszcie się wybudził. Prawda była zupełnie inna, dalej trwał w owym śnie i już nie miał szans by się z niego ocknąć.
- No... tak - odparł - Chciałbym kilka rzeczy z tobą wyjaśnić.
- Wyjaśniliśmy sobie wszystko.
- Nie, nie wszystko - YoungJae westchnął - chciałbym z tobą porozmawiać twarzą w twarz.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - powiedział twardo, jego głos był inny niż dotychczas, drżał i skrywał się w nim cień pewnej emocji. Z trudem powstrzymywał swoje myśli, by nie znalazły z niego ucieczki w postaci słów. Sprzeczne emocje targały nim na wszystkie strony siejąc wewnętrzne spustoszenie.
- Proszę... - jego głos przybrał nieco błagalny ton
- Prosisz?! - prychnął - Prosisz?!
- Yongguk...
- Nie! - usiadł na kanapie próbując uspokoić oddech i uporządkować myśli. Dłonie nadal mu drżały a gdzieś w głowie zrodził się nowy płomyk nadziei. Płomyk nadzieji, który powinien zgasnąć i nigdy się nie napalić.
Nie powinieneś dzwonić!
Nie teraz...
Wpatrywał się przed siebie walcząc z tym, by się nie rozłączyć i zapomnieć o wydarzeniu sprzed chwili.
- Kilka minut. Tylko kilka minut... W parku? Koło stawu za pół godziny?
Słysząc to, Yongguk westchnął i nacisnął czerwoną słuchawkę.
Złapał brązową, skórzaną kurtkę i założył na ramiona. Komórkę wcisnął w kieszeń spodni i, czując się jakby był nieproszonym gościem na jakimś wydarzeniu, opuścił niepewnie halę.
Park...
Kilka minut...
Myślisz, że kilka minut mi wystarczy?
Myślisz, że w kilka minut w końcu dowiem się czy cię nienawidzę czy po prostu siebie okłamuję?
Jesteś taki naiwny...
Przeszedł przez bramkę i ruszył ścieżką w stronę stawu, mijając po drodze matki z dziećmi jeżdżących na rowerkach, widział starszych ludzi idących pod rękę, młode pary spoglądające na siebie z miłością. Mijał ich wszystkich czując, że sam stoi w miejscu, jakby nic do tej pory, ze swoim życiem nie zrobił.
Będę tego żałował....
Był koniec dnia, zachodzące słońce padało na, żółknące już, liście porwane z drzew lekkim podmuchem wiatru, a te leniwie opadały na ziemię przykrywając szary chodnik i wysuszoną, zmęczoną latem, trawę. Powietrze było wilgotne, można było wyczuć nadchodzącą burzę, która miała zawitać nocą do Seulu i rozerwać chmurna na strzępy, z których kawałki miały znaleźć się na ziemi w postaci ulewnego deszczu. Stanął właśnie nad brzegiem niewielkiego stawu, gdy w powietrzu rozniósł się cichy, prawie niesłyszalny grzmot. Pomruk burzy, jakby przedsmak tego co miało się wydarzyć za kilka godzin. Jeszcze raz omiótł wzrokiem okolicę czując, że zaczyna się denerwować, jego ręce zaczęły znów drżeć a serce po raz kolejny tego dnia biło dwa razy mocniej i głośniej. Głos zawiązał mu się w gardle na gruby supeł, dusząc go tym samym, gdy zobaczył znajomą sylwetkę siedzącą na pobliskiej ławce. Chłopak siedział oparty tyłem do stawu i patrzył przed siebie jakby po drugiej stronie długiej promenady miał znaleźć odpowiedź na wszystkie zadane dotychczas pytania.
Nie odpowiedziałem mu czy przyjdę.... a jednak on przyszedł....
Nie był pewny co do tego spotkania. W hali było mu obojętne czy się zobaczą czy nie, potem, gdy dostał telefon, zaczął się zastanawiać a teraz z chęcią by uciekł. Po raz kolejny czuł w sobie sprzeczne uczucia walczące o dominacje. Był ciekawy co takiego YoungJae chce mu powiedzieć ale też bał się, że jego samego poniosą emocje i powie coś nie tak, chciał go zobaczyć, ale jednocześnie wiedział, że gdy go zobaczy coś,gdzieś w okolicach serca, zacznie znów go kłuć. Przez chwilę toczył ze sobą wewnętrzną walkę by jednak zrobić kolejny krok. Mógł nie iść, miał wybór, nie dał jasnej odpowiedzi, po prostu się rozłączył. Jednak coś mu kazało udać się nad staw, a mianowicie jego złość i ciekawość. Istniała duża szansa, że wreszcie mu wszystko wygarnie.
Będę tego żałował...
W momencie gdy chciał się cofnąć YoungJae odnalazł go wzrokiem i wstał. Jakaś wewnętrzna blokada zacisnęła na Bangu swoje szpony i z każdym krokiem chłopaka wzmacniała uścisk.
- Cześć - zaczął niepewnie nowo przybyły ostrożnie patrząc na starszego. Sprawiał jeszcze bardziej speszonego od Yongguka
"Już się nie zobaczymy..."
A jednak go widział. Stał przed nim w całej okazałości cały, zdrowy, tylko kilka ranek zostawiło po sobie delikatne, ledwie zauważalne blizny. Miał na sobie ciemnozieloną kurtkę a na jego głowie rozwalone włosy układały się w istny chaos. Typowy zestaw dla Yoo YoungJae.
- Mieliśmy się już nie widzieć... - zauważył
- Tak, wiem - przyznał młodszy pocierając ręką kark - Usiądziemy?
Yongguk pokręcił głową w geście odmowy
- Jak grupa?
- Nie udawaj, że cię to interesuje. Co chciałeś ode mnie?
Chłopak spuścił wzrok
- Przepraszam. Wiem, że to moja praca i w ogóle, ale jakoś dziwnie się czuję z tym, że byłem u was tyle a skończyliśmy... tak..- wykonał nieokreślony gest ręką - Zwłaszcza, że wiedziałem, że pomyliliśmy grupy...
Starszy wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczami, nie mając pojęcia, czy to, co powiedział chłopak było prawdą, czy jego wymysłem.
- Straciłeś pół roku, jak nie więcej, życia. Jak się z tym czujesz?
- Wiem, że mogłem im powiedzieć, ale wtedy musiałbym odejść - spuścił głowę - nie chciałem tego...
- Nie chciałeś odejść? Mam w to uwierzyć?
- Chciałbym zacząć od początku - powiedział podnosząc wzrok i patrząc prosto w oczy chłopaka, coś w nich widział, ale co? Sam miał wrażenie, że jest rozrywany na kawałki, jego umysł podsyłał mu wszystkie możliwe czarne scenariusze i myśli, jednak serce jakby odetchnęło.
- Od początku...? - spytał już całkiem spokojnie
- Nie chce was stracić... nie chcę stracić ciebie...
- Mnie? - prychnął - Bardzo zabawne. Jeśli tyle mi chciałeś powiedzieć, to pozwól, że już pójdę - powiedział i odwrócił się z zamiarem oddalenia jak najszybciej i jak najdalej. Czując, że zaraz może się przełamać i wypowiedzieć, pod wpływem emocji kilka niepotrzebnych słów, a te rosły w nim grożąc wybuchem w najmniej oczekiwanym momencie.
Takich rzeczy się nie mówi!
Nie w takiej sytuacji!
Nie kiedy jedna osoba uświadamia sobie, że w dalszym ciągu i mimo wszystko kocha drugą!
Jednak zanim oddalił się na tyle, by chaos w jego myślach zdążył się uspokoić a serce unormować, poczuł dotyk. YoungJae delikatnie złapał go za nadgarstek zatrzymując go tym samym.
- Daj mi szansę... - zaczął ale Bang się nie odwrócił, rozważał możliwość wyrwania ręki i odejścia, ale przyjemne ciepło na to mu nie pozwalało, a wewnętrzna złość jeszcze bardziej nakręcała
- Tak nie wolno! Tak się nie robi! - odwrócił się wyrywając rękę z uścisku młodszego - Nie wkracza się w czyjeś życie a potem tak zwyczajnie rezygnuje!
- Każdy człowiek popełnia błędy - powiedział cicho - nawet ci najgorsi otrzymują druga szansę...
- Drugą szansę?
Dlaczego jego ciemne oczy muszą tak hipnotyzować?
Dlaczego jego wyraz twarzy sprawia, że chcę zapomnieć o przeszłości?
Dlaczego jednak jednak umysł dalej zaciska na nim swoją blokadę?
- Czy wypalona zapałka zapali się po raz kolejny? - spytał po chwili - Moje zaufanie do ciebie jest teraz właśnie wypaloną zapałką.
- Musiałem to zrobić...
- Nie obchodzi mnie co musiałeś, a co nie. Wchodząc do naszej grupy i wydając nas tylko mi pomogłeś, ale boli mnie zupełnie co innego.
- Co?
Dlaczego, gdy jego usta układają się w wypowiedziane słowo, mim ochotę ich dotknąć? Poczuć?
Dlaczego tak po prostu nie potrafię odpalić zapałki po raz kolejny?
- Najbardziej mnie boli to, że mnie zostawiłeś! - odpowiedział mimo własnej woli - To, że dobrze wiedząc po co tu jesteś i co robisz, pozwoliłeś mi się do siebie tak zbliżyć, żebym sobie w końcu uświadomił, że cię kocham!
Nie powiedziałem tego prawda?
Niech niebiosa sprawią, że to jednak nie padło z moich ust.
Nie powiedziałem tego.
Kurwa... powiedziałem to....
Szlag!
Przez chwil wpatrywał się w niego, nie mając pojęcia jak wybrnąć z owej sytuacji, po chwili jednak cichym głosem powiedział:
- Chyba najlepiej będzie jak sobie już pójdę.
Odwrócił się i poszedł kilka kroków zanim, po raz kolejny, poczuł dłoń na swoim nadgarstku.
Przez moment chciał wyrwać rękę i odejść, nie patrząc na to co ma się stać, uciec gdzieś daleko.
- Nie odchodź - ścisnął jego nadgarstek mocniej i obrócił go do siebie. - Spójrz na mnie, proszę...- szepnął.
Yongguk zebrał w sobie całą odwagę, która uciekła od niego w momencie wypowiedzenia kilku słów sprzed kilku chwil, i spojrzał na YoungJae, prosto w jego ciemne oczy, nie mając pojęcia co powiedzieć ani co zrobić. Dlaczego czuł taką blokadę? Mimo, że był niebezpiecznie blisko niego, czuł jakby powietrze między nimi było naelektryzowane.
- Gdybym cię tylko lubił prosiłbym cię o szansę i zaczęcie od nowa? - spytał - Olał bym was. Teraz nie mam pojęcia jak ja bez ciebie obok mógłbym funkcjonować. Dlaczego tu przyszedłem? Muszę cię widzieć, wiedzieć, że jesteś...bardzo mi na tym zależy. Zależy mi na tobie. Proszę... zacznijmy od nowa, nie patrząc na to co było.
Jego wzrok patrzył to w oczy to na usta młodszego, nie mogąc skupić się na niczym. Miał wrażenie jakby jakieś niewidzialne liny ograniczały jego ruchy pozwalając nacieszyć tylko oczy. Kolejna fala bezsilności zalała go niczym wzburzone morze podczas sztormu uderzające o skały. Chciał tyle powiedzieć, tyle zrobić a jedyne co mógł to powiedzenie kilku słów.
Chcę tego
Bardzo chcę...
Jak niczego innego
- Ja.. ja nie potrafię. Chciałbym ci znów zaufać, ale nie wiem jak to zrobić... Przepraszam. Chyba będzie najlepiej jak już pójdę
Od wrócił się i zanim młodszy mógł jakkolwiek zareagować oddalił się na bezpieczną odległość.
Kurwa!
Co ja robię?!
Obejrzał się za siebie, YoungJae stał bez ruchu wpatrując się w odchodzącego Yongguka, nie widział wyrazu jego twarzy, widział tylko jak zrezygnowany mierzwi sobie włosy.
Yongguk jesteś kretynem.
Kretynem.
Kretynem
KRETYNEM.
Odszedł.
Drogi do hali nie pamiętał, był zbyt zajęty besztaniem siebie za popełnienie największego błędu w swoim życiu. Przez ten cas zaczął już padać ulewny deszcz, a gdzieniegdzie było widać pioruny przecinające niebo. Większość ludzi pouciekała już do domu, chowając z dworu i z balkonów cenniejsze rzeczy. Wchodząc do hali, pierwsze co ujrzał to mała postać siedzącą skuloną na kanapie. Jego kręcone włosy wystawały spod, założonego na głowę, czarnego kaptura. Gdy tylko zobaczył starszego od razu znalazł się przy nim.
- Gdzie byłeś? - zaczął ostrożnie widząc minę hyunga
- W parku... - chłopak zdobył się na wymuszony uśmiech i objął młodszego ramieniem
- Wiesz ile tu na ciebie czekam?!
- Przepraszam młody, miałem do załatwienia pewną rzecz - mówiąc to popchnął go lekko w stronę zajętej wcześniej przez Zelo kanapy, usiedli koło siebie.
- Rozmawiałeś z YongJae hyungiem, prawda? - spytał Zelo przenosząc spojrzenie, z pomazanej sprejem ściany, na Banga, który po chwili przytaknął i spuścił wzrok.
- Nie przejmuj się nim... Pamiętaj, że masz zawsze mnie! - uśmiechnął się do niego szeroko a starszy rozczochrał jego jasne włosy.
- Zobaczymy, kiedy znajdziesz sobie dziewczynę - uśmiechnął się delikatnie do niego
- Już niedługo, ale i tak to ty zawsze będziesz moim hyungiem - odparł - Masz o tym nie zapominać! - stuknął kilka razu palcem w miejsce nadruku na koszulce - Zrozumiano?
- Przyjąłem - odpowiedział Bang a Zelo się roześmiał.
Ten dzieciak potrafi cieszyć się ze wszystkiego...
Gdybym ja tak potrafił...
A za dzień - już się nie spotkamy
A za miesiąc - już się zapomnimy
A za rok - już się nie poznamy
Ja za dzień - będę cię potrzebował
Za miesiąc - będę z tobą tęsknił
A za rok - będę dalej cię kochał
THE END wątku Bangjae
One Shot - ciąg dalszy nastąpi.....